Mam duszę hazardzisty, więc bardzo lubię kryzysy. Kryzys to dokładnie taka sama sytuacja jak w partii pokera, gdy mówi się: „sprawdzam”. Koniec blefów, koniec kamiennych twarzy. Karty na stół. Gdy tylko pandemia Covid-19 się skończy, a recesja zacznie, pojawi się pytanie o miejsce Europy w rosnącej rywalizacji między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Waszyngton już teraz naciska na europejskich partnerów (szczególnie Niemcy) by dokonali „rozprzęgania” (decoupling) z państwem środka, a w post-pandemicznym świecie ta presja tylko się nasili (1).
W końcu Chiny nie tylko wywołały koronakryzys, który kosztował życie setek tysięcy ludzi w Europie i USA, ale usiłując rozmyć własną odpowiedzialność pokazały swoją brzydką, totalitarną twarz. Xi Jinping, uważany powszechnie za kulturalnego i wrażliwego polityka, w przeciwieństwie do„bufona” Donalda Trumpa, okazał się być zwykłym dyktatorem. Europa straciła ostatnie złudzenia, które mogła mieć na temat Chin. A przez długi czas Zachód zachwycał się państwem środka. Od połowy lat 90 do może pierwszej dekady lat 2000 panowało coś co amerykański politolog James Mann nazwał „chińską fantazją” (2). Chiny miały się zmienić, stać się coraz bardziej „zachodnie”, należało więc z nimi handlować, zacieśniać relacje. W Niemczech ukuto w tym celu nawet hasło: „zmiany przez handel”. Chińczycy mieli ulec pokusie Zachodu. W ramach tej strategii 11 grudnia 2001 r. Chiny zostały przyjęte jako pełnoprawny członek do Światowej Organizacji Handlu (WTO) - po 15 latach negocjacji. Było to bez wątpienia dobre dla Chin. Ale być może – jak pisze dyrektor generalny grupy medialnej Axel Springer Matthias Doepfner na łamach portalu „Business Insider” - był to największy błąd kiedykolwiek popełniony przez gospodarki zachodnie (3). Od tego czasu udział USA w produkcie światowym brutto (GWP) spadł z 20,18 w 2001 r. do 15,03 proc w 2019, a udział Europy z 23,5 do 16,05 proc., co stanowi spadek o 7,45 punktu procentowego - w mniej niż dwie dekady. Podczas gdy udział Chin wzrósł w tym samym czasie z 7,84 do 19,24 proc., przy średniej rocznej stopie wzrostu ok. 9 proc. Narażenie demokratycznych gospodarek rynkowych na niedemokratyczny państwowy kapitalizm okazało się fatalne w skutkach. Rezultatem jest asymetria zamiast wzajemności. Chiny stały się jeszcze bardziej autorytarne i silniejsze gospodarczo, podczas gdy Zachód, targany wewnętrznymi sprzecznościami, znacznie osłabł (4).
Rozsądny partner
Chinom udało się przy tym przybrać rolę nieco rewizjonistycznego, ale konstruktywnego mocarstwa. Pragmatycznego partnera z globalnymi aspiracjami, z którym da się w przeciwieństwie do Rosji, współpracować. Podczas gdy Moskwa zachowywała się wrogo wobec UE i NATO, napadając na Gruzję, a potem Ukrainę, i wspierając otwarcie europejskich „populistów”, Chiny usiłowały jedynie zablokować powstanie frontu sprzeciwu w Europie wobec „sinocentrystycznych” kwestii, takich jak budowa przez Pekin sztucznych wysp na Morzu Południowochińskim, Jedwabnego Szlaku czy kwestii Tajwanu. Ponadto państwo środka skupiało się na budowaniu pozytywnego wizerunku i „dyskretnym”, zakulisowym wpływaniu na europejskie elity. Do tego Chiny w czasie kryzysu gospodarczego lat 2008/2009 zachowywały się z punktu widzenia Europy „rozsądnie”, dorzuciły nawet skromną sumę do Europejskiego Instrumentu Stabilności Finansowej (EFSF). Oczywiście Pekin skorzystał na kryzysie, przejął choćby grecki port w Pireusie czy koncerny energetyczne we Włoszech i Portugalii, oraz kilka koncernów technologicznych, w tym w Niemczech. Ale zawsze dyskretnie. Nie było prób wykorzystania kryzysu imigracyjnego przeciwko Europie, czy kampanii w celu obnażenia „słabości Zachodu”. Po przejęciu władzy przez Xi Jinpinga pojawiło się jednak na starym kontynencie pewne rozczarowanie Chinami. Bo nowy chiński przywódca skutecznie zdusił jakiekolwiek nadzieję na liberalny zwrot w państwie środka. Przejął on kraj w 2012 r. głęboko skorumpowany, w którym społeczeństwo straciło zaufanie do władz. Zachód miał nadzieję, że Xi przeprowadzi liberalne reformy, ale stało się wręcz odwrotnie. Wybrał represje i totalny nadzór. Wzmocnił klasyczne narzędzia dyktatury, przywracając KPCh kontrolę nad krajem. To powrót do lat 50. Czasów, gdy socjalizm był czysty (5). Chiński przywódca drugą nogą stoi jednak mocno w XXI wieku. Korzysta z narzędzi, które dają mu nowe technologie, a szczególnie sztuczna inteligencja. Algorytmy mają uczynić chiński system odporny na kryzysy.
Stało się to aż nader widoczne przy okazji pandemii Covid-19. Nowy system nadzoru elektronicznego nad obywatelami Chin, stworzony w celach „zdrowotnych”, szedł w parze z kampanią wizerunkową, która przybrała formę dezinformacji. Chiny sprzedawały zachodnim partnerom maski ochronne i sprzęt medyczny, domagając się w zamian szerzenia w mediach stanowiska KPCh i usiłując pisać historię na pandemii nowo. Chińscy dyplomaci pozowali do ustawionych zdjęć z zachodnimi politykami, jednocześnie szerząc dezinformacje o pochodzeniu koronawirusa. Po raz pierwszy Europa, a za nią cały Zachód, stała się przedmiotem agresywnej chińskiej propagandy. Chiny pokazały, że chcą decydować o własnym wizerunku, o tym jak widzi je świat. Artykuły drukowane w ramach wdzięczności za maski w zachodniej prasie autorstwa chińskich dyplomatów były sporządzone w typowym dla dyktatur stylu („Xi Jinping płakał z wzruszenia, gdy ujrzał personel medyczny szpitala w Wuhan, który na jego widok także miał łzy w oczach”), i zawierały zdecydowaną afirmację wyższości chińskiego systemu nad demokracją liberalną. Na dodatek chińscy dyplomaci oskarżali każdego, kto mówił o wirusie z Wuhan o „antychiński rasizm”, szerząc jednocześnie absurdalne teorie spiskowe, i rozsiewając fake newsy. Zza wizerunku życzliwego mocarstwa, wyłonił się obraz brzydkiej dyktatury, która nie cofnie się przed niczym by chronić swoje interesy, a w polityce międzynarodowej uznaje tylko jeden układ sił: dominację. Natura reżimu chińskiego stała się widoczna.
Systemowy rywal
Niejedno państwo Zachodu zorientowało się zresztą przy okazji pandemii jak bardzo jest zależne od Chin. W przypadku Europy większa część produkcji leków i sprzętu medycznego już w latach 90 powędrowała na daleki Wschód. Ale to tylko jeden punkt na długiej liście pretensji wobec Chin, które nagromadziły się na przestrzeni ostatniej dekady. Był to czas gdy Europa i Chiny mocno zrosły się gospodarczo. Wymiana handlowa z państwem środka wzrosła w tym czasie o ok. 60 procent, do ponad pół biliona euro rocznie. Pekin inwestował w porty, koleje, telekomunikację i sieć elektroenergetyczną, szczególnie w stagnujących gospodarkach południowej Europy. Włochy formalnie wsparły projekt Nowego Jedwabnego Szlaku, który ma pozwolić Chinom wypchnąć nadwyżki produkcyjne do Europy. Nawet u szczytu pandemii COVID-19 Rzym dążył do zacieśnienia relacji z Pekinem (6). Jest to oczywiście wynikiem nierozwiązanych problemów strefy euro i braku decyzyjności Unii Europejskiej. Widać to aż nader wyraźnie przy okazji funduszu ratunkowego dla dotkniętych pandemią europejskich gospodarek, ogłoszonego z wielką pompą pod koniec maja b.r. Miał on zagwarantować szybką pomoc finansową, szczególnie dla Włoch. Do dziś go jednak nie uruchomiono, bo państwa członkowskie długo nie mogły dojść do porozumienia co do jego ostatecznego kształtu. Chiny jawią się na tym tle jako wzór decyzyjności. A w zamian za pomoc raczej nie wyślą urzędników do Rzymu czy Aten by nadzorowali miejscowy budżet i wymuszali reformy oszczędnościowe.
Po latach zacieśniania gospodarczych więzi z Chinami Unia Europejska publikowała w ubiegłym roku nową strategię wobec Chin w której określiła je jako „systemowego rywala” (7). Zaostrzenie kursu Brukseli wobec Pekinu nastąpiło z tych samych pobudek jak ostry zwrot w tej kwestii USA. Są to pogłębienie autorytaryzmu pod rządami Xi; brak nadziei na znaczące reformy gospodarcze w Chinach; potwierdzenie roli Komunistycznej Partii Chin w życiu społecznym i gospodarczym; eksternalizacja problematycznych praktyk politycznych i gospodarczych m.in. za pośrednictwem inicjatywy Jedwabnego Szlaku (Belt and Road Initiative), oraz agresywne strategie handlowe jak Made in China 2025 (8). Największym punktem spornym pozostaje oczywiście asymetria: całkowite otwarcie europejskiego rynku na chińskie towary przy jednoczesnym utrudnianiu europejskim firmom dostępu do chińskiego rynku, oraz rosnące obawy – nasilone w okresie pandemii – przed wykupywaniem przez Chiny europejskich koncernów w kluczowych sektorach. W 2016 r. chiński koncern Midea przejął niemiecką firmę Kuka – lidera w branży robotyki, spółkę kluczowa dla przemysłu 4.0. Dlatego niemiecki rząd przyjął z okazji pandemii nowelizację ustawy o stosunkach gospodarczych z zagranicą (Aussenwirtschafstgesetz – AWG). Transakcje mają w przyszłości nie dochodzić do skutku gdy istnieje choćby „podejrzenie” zagrożenia dla porządku publicznego. Ustawa jest celowo bardzo szeroko sformułowana, pozwalając podciągnąć pod nią prawie każdą transakcję. Minister gospodarki Niemiec Peter Altmaier nie krył przy tym, że ma na myśli fundusze hedgingowe oraz państwo środka. Podobne mechanizmy powstały także w Szwecji, Francji, we Włoszech i Hiszpanii. W 2017 r. Canyon Bridge, prywatny fundusz equity należący do chińskiego rządu przejął głównego producenta procesorów graficznych w Wielkiej Brytanii - Imagination Technologies, który popadł w tarapaty finansowe. Wrogie przejęcia, przymusowe transfery technologii, cyberszpiegostwo, agresywna propaganda i kradzież własności intelektualnej to jedno, państwowe subwencje to drugie. Europa jest coraz bardziej sfrustrowana pompowaniem przez KPCh milionów w chińskie „narodowe czempiony”, co daje im „niesprawiedliwą” przewagę na rynku globalnym.
Dodatek do Eurazji?
Przy czym Europa nie jest gotowa całkowicie zerwać z państwem środka i stosować strategię spalonej ziemi Donalda Trumpa. Od Berlina po Rzym wciąż panuje przekonanie, że nie ma przyszłości bez Chin. A zamiast poluzować relacje handlowe należy wywierać delikatną presję na państwo środka by „więcej dawało a mniej brało”. Stosować mechanizmy defensywne zamiast ofensywnych, jak mechanizmy monitorowania inwestycji. Szczególnie zachowawcze w tej kwestii są Niemcy. Wymiana handlowa Niemiec z Chinami wynosi ok. 200 mld euro rocznie, podczas gdy cała wartość niemieckiego handlu opiewa na ok. na 2,4 biliony euro. Chiński udział może wydawać się niewielki, ale tym większy – argumentuje Berlin - jest potencjał na wzrost. Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas podkreślił przy okazji rozpoczynającego się 1 lipca b.r. półrocznego przywództwa Berlina w UE, że Niemcy chcą być „pośrednikiem” pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem, ponieważ „świat nie powinien zostać podzielony na dwie strefy interesów” (9). Inaczej mówiąc: stać się bipolarny. W takim świecie bowiem decyzje byłyby podejmowane ponad głowami Europejczyków, którzy musieliby „wybierać stronę” przy każdym istotnym politycznym posunięciu (10). Niemcy uważają ponadto, że nie da się rozwiązać problemu ocieplenia klimatycznego bez udziału Chin, ani uporządkować globalny handel. Chiny może i staję się coraz bardziej rywalem niż partnerem, ale wciąż są „nieodzowne”, bo dobrobyt Europy od nich zależy, tak jak jej bezpieczeństwo zależy od USA. Widać to na przykładzie kwestii sieci 5G i Huawei, która podzieliła Europę. Z jednej strony Trump zrywający umowę atomowa z Iranem, co szczególnie mocno uderzyło we francuskie i niemieckie koncerny, krytykujący NATO i ONZ, z drugiej coraz bardziej asertywne Chiny. Tak Europa znalazła się między chińskim młotem a amerykańskim kowadłem. Efektem jest strategia balansowania, praktykowana w większym czy mniejszym stopniu w każdym kraju UE. Wobec rosnącej presji ze strony USA Francja forsuje oczywiście pomysł „strategicznej autonomii” Europy (która jest mrzonką), w dobrej gaullistowskiej tradycji, podczas gdy Niemcy szukają „trzeciej drogi”, czyli sposobu na to by „mieć ciastko i zjeść ciastko”. Utrudnia to w pewnym sensie próby sformułowania wspólnej europejskiej polityki wobec Chin. Rok po publikacji bardziej stanowczej strategii Brukseli wobec Chin, wciąż nie została ona implementowana. Tymczasem presja ze strony USA rośnie. Kanclerz Angela Merkel wprawdzie przyznała, że przemyślała starannie słowa Henry’ego Kissngera iż bez USA Europa jest tylko „dodatkiem do Eurazji”, jednocześnie podkreśliła jednak, że „nie chce otwartej konfrontacji z Pekinem”. Niemieckie interesy gospodarcze mogłyby ucierpieć. Dotychczasowa ostrożność Merkel polegała m.in. na unikaniu poruszania tematu łamania praw człowieka w Chinach, choćby kwestii Tajwanu, Ujgurów czy Hongkongu. W zamian liczyła na koncesje ze strony Pekinu, czy to w kwestii ochrony klimatu czy otwarciu chińskiego rynku dla niemieckich firm. Sukcesy Niemiec na tym froncie pozostały jednak skromne. W czerwcu odbył się szczyt UE-Chiny, którego wynik był według dyplomatów „zerowy” (11). Nie wypracował nawet wspólnego komunikatu prasowego. Chiny nie zgodziły się udzielić gwarancji uczciwego traktowania inwestorów europejskich, ani nie dokonały żadnych ustępstw ws. Hongkongu. Kilka dni po szczycie Pekin wprowadził w życie nowe prawo o bezpieczeństwie państwowym, które de facto znosi autonomię byłej brytyjskiej enklawy.
Gigant u progu
Stany Zjednoczone ostro zareagowały na to posunięcie i zagroziły Chinom „kolejnymi sankcjami”. Domagają się ich zresztą zarówno Republikanie jak i Demokraci. Chiny są od dawna sprawą „ponadpartyjną” w USA. Gdyby nawet na jesieni b.r. zmienił się prezydent (na Demokratę Joe Bidena), to raczej nie zmieni się polityka Waszyngtonu wobec Chin, na co niektórzy europejscy politycy zdają się liczyć. Spiker Izby Reprezentantów i polityk Demokratów Nancy Pelosi odpowiedziała podczas niedawnej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium na pytanie dziennikarza czy widzi problem Chin tak samo jak Trump: „mamy w tej kwestii pełne porozumienie”. Chiny zagrażają bowiem żywotnym interesom USA. Obie amerykańskie partie także bardzo krytycznie oceniają strategiczną zależność Niemiec od autokratycznych rywali USA (nie tylko Chin, ale także Rosji), a relacje na linii Berlin-Waszyngton mogą się jeszcze pogorszyć, jeśli Berlin pozwoli chińskiemu koncernowi Huawei odegrać istotną rolę w budowie niemieckich sieci 5G. Na takich „karach” jak przerzucenie części stacjonujących tam żołnierzy gdzie indziej, w tym do Polski, się wtedy zapewne nie skończy. Niemcy znajdują się obecnie w bardzo trudnym położeniu, w które się same wmanewrowały. W kwestiach obronnych zależą od Stanów Zjednoczonych, w kwestii dostaw gazu od Rosji, a w kwestii eksportu przemysłowego od Chin. Ta triada okaże się w najbliższych latach coraz bardziej problematyczna dla Berlina, niezależnie od tego, czy prezydent Trump spędzi kolejne cztery lata w Białym Domu.(12)
Pozostaje pytanie jak pogodzić stanowiska Waszyngtonu i jego partnerów na starym kontynencie. Niektórzy amerykańscy analitycy przekonują Europejczyków, że muszą wybrać jedną ze stron i to szybko, a Waszyngton ostrzega ich, że „nie mogą mieć z jednej strony amerykańskiego parasola bezpieczeństwa, a z drugiej zacieśniać, nawet jeśli tylko handlowe relacje, z państwem środka”. Bo w przypadku Chin za handlem „zawsze idzie polityka”. Mimo tego szef dyplomacji USA Mike Pompeo przyjął pod koniec czerwca propozycję szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella, by stworzyć formalny dialog USA-UE na temat Chin. Zaznaczył przy tym, że UE „musi działać przeciwko Chinom”, które oskarżył o kradzież własności intelektualnej w Europie i nadużywanie opartego na regułach systemu handlu. Pytanie czy ten format odniesie większy sukces niż europejskie próby dialogu z Chinami. Tym bardziej iż europejscy dyplomaci, o czym otwarcie mówił Josep Borrell, uważają iż nastała „era Azji”, a Azja to znaczy ich zdaniem Chiny, mimo ewidentnych wewnętrznych sprzeczności i problemów państwa środka. A to oznacza, że Europy nie stać na konfrontację z gigantem, który w ostatnich latach dotarł na próg jej drzwi, a nawet wdarł się już do środka.
Przypisy:
1 The meaning of systemic rivalry: Europe and China beyond the pandemic, European Council on Foreign Relations, 15/05/2020, https://www.ecfr.eu/publications/summary/the_meaning_of_systemic_rivalry_europe_and_china_beyond_the_pandemic
2 James Mann, The China Fantasy, Why Capitalism Will Not Bring Democracy to China, 2008, Penguin Books
3 The coronavirus pandemic makes it clear: Europe must decide between the US and China, Mattahias Doepfner, Business Insider, 03/05/2020, https://www.businessinsider.com/coronavirus-pandemic-crisis-clear-europe-must-choose-us-china-2020-5?IR=T
4 Nowy wspaniały Świat Xi Jinpinga, Wywiad z Kaiem Strittmatterem, Tygodnik Sieci, numer 10/05/2020, https://wpolityce.pl/swiat/500392-strittmatter-w-sieci-nowy-wspanialy-swiat-xi-jinpinga
5 Nowy wspaniały Świat Xi Jinpinga, Wywiad z Kaiem Strittmatterem, Tygodnik Sieci, numer 10/05/2020, https://wpolityce.pl/swiat/500392-strittmatter-w-sieci-nowy-wspanialy-swiat-xi-jinpinga
6 How Europe Fell Out of Love With China, Foreign Policy, 25/06/2020, https://foreignpolicy.com/2020/06/25/china-europe-rival-strategic-competitor-huawei/
7 EU-China – A strategic outlook - European Commission, 12/03/2019, https://ec.europa.eu/commission/sites/beta-political/files/communication-eu-china-a-strategic-outlook.pdf
8 The meaning of systemic rivalry: Europe and China beyond the pandemic, European Council on Foreign Relations, 15/05/2020,https://www.ecfr.eu/publications/summary/the_meaning_of_systemic_rivalry_europe_and_china_beyond_the_pandemic
9 Germany wants to mediate between US and China during EU presidency, Deutsche Welle, 01/06/2020, https://www.dw.com/en/germany-wants-to-mediate-between-us-and-china-during-eu-presidency/a-53647376
10 Europe in the Face of US-China Rivalry, IFRI, 28/01/2020, https://www.ifri.org/sites/default/files/atoms/files/etnc_report_us-china-europe_january_2020_complete.pdf
11 Chłód na szczycie UE - Chiny. „Rezultaty są zerowe”, 22/06/2020, https://wyborcza.pl/7,75399,26057833,chlod-na-szczycie-ue-chiny-rezultaty-sa-zerowe.html
12 Germany may not like the American messenger. But it should heed his message, Atlantic Council, Jeffrey Lightfoot, https://www.atlanticcouncil.org/blogs/new-atlanticist/germany-may-not-like-the-american-messenger-but-it-should-heed-his-message/
TEKST UKAZAŁ SIĘ PIERWOTNIE W 33 NUMERZE KWARTALNIKA FUNDACJI REPUBLIKAŃSKIEJ „RZECZY WSPÓLNE”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/514174-miedzy-chinskim-mlotem-a-amerykanskim-kowadlem-analiza