W mediach społecznościowych i na portalach informacyjnych w Rosji pojawiły się doniesienia o nieoznakowanych ciężarówkach zmierzających ku granicy z Białorusią. O tych doniesieniach informuje także w poniedziałek grupa blogerów Conflict Intelligence Team. Wcześniej rosyjski dziennik „Wiedomosti” ocenił, że „nie należy oczekiwać pomocy wojskowej dla Białorusi”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Ciężarówki na granicy z Białorusią
Jak podał dziennik „Kommiersant”, źródłem doniesień Conflict Intelligence Team (CIT) są nagrania wideo, które pojawiły się na kanałach w komunikatorze Telegram i w mediach.
Między innymi na portalu informacyjnym Fontanka.ru jeden z czytelników podał, że widział około 40 ciężarówek. Zdjęcia, które trafiły do internetu, zostały wykonane w obwodzie leningradzkim około 400 km od granicy z Białorusią. Blogerzy z CIT nie zdołali potwierdzić doniesień, jakoby pojazdy trafiły na Białoruś - podkreśla „Kommiersant”.
Rosyjskiej pomocy nie będzie?
Rosyjskiej pomocy wojskowej dla Białorusi, o jakiej mówił niedawno prezydent Alaksandr Łukaszenka nie należy oczekiwać; umowy łączące oba państwa nie dają podstaw do takiej pomocy - ocenia w poniedziałek rosyjski dziennik „Wiedomosti”.
Gazeta odwołuje się do pkt. 4 umowy o Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), który głosi, że ”+jeśli jedno z państw uczestników stanie się obiektem agresji (napaści zbrojnej zagrażającej bezpieczeństwu, stabilności, integralności terytorialnej i suwerenności)+, to będzie to ocenione jako agresja wobec wszystkich i jej ofierze okazana zostanie pomoc”.
Zdaniem „Wiedomosti”, „niczego podobnego na Białorusi nie ma i nie będzie, nawet jeśli tłum protestujących zajmie przemocą budynki rządowe”.
Również umowa o Państwie Związkowym Białorusi i Rosji „nie daje żadnych podstaw prawnych do tego, by rosyjski OMON, czy ktoś jeszcze przypędził na pomoc białoruskiemu” - ocenia komentator.
Według „Wiedomosti” jedynym przypadkiem, gdy Rosja wysłała swoje siły zbrojne w rejon zamieszek było skierowanie kompanii sił desantowych, która ochraniała konsulat Rosji w Oszu w Kirgistanie podczas starć w 2010 roku.
Na razie trudno jest oceniać realną rosyjską politykę wobec wydarzeń na Białorusi. Nie jest znana żadna konkretna pomoc, którą Moskwa okazałaby Łukaszence. Można jedynie przypuszczać, że umowa o bezpieczeństwie zbiorowym wspomniana została (w komunikacie Kremla - PAP) tylko po to, aby i Łukaszenka i jego oponenci jasno zrozumieli, co właściwie Moskwa uważa za wartość dodaną w relacjach dwustronnych
—podsumowują „Wiedomosti”.
Niezależna „Nowaja Gazieta” komentuje w poniedziałek niedawny tweet Margarity Simonjan, szefowej prorządowej telewizji RT, która uznała, że „nastał czas, by porządek w Mińsku zaprowadzili +uprzejmi ludzie+”, co jest aluzją do rosyjskiej operacji aneksji Krymu. Zdaniem „Nowej Gaziety” hasło rzucone przez Simonjan nie jest „insiderską” informacją, a tylko „inercją propagandy”. Niemniej - zauważa gazeta - „inercja może być skrajnie niebezpieczna, bowiem wszyscy wiedzą, iż zawieszona strzelba wystrzeli”.
Dla Kremla „idealnym scenariuszem” byłoby, aby Łukaszenka zachował pewną władzę, ale „w nowym statusie, gdy jego machina państwowa całkowicie kontrolowana byłaby z metropolii” - wskazuje „Nowaja Gazieta”.
Jak ocenia, „kluczowym pytaniem w scenariuszu ingerencji pozostaje to, czy Łukaszenka jest gotowy przyjąć status +prezydenta Osetii Południowej+ i czy zdoła przekonać zainteresowanych przedstawicieli strony rosyjskiej, że wpływ na Białoruś należy utrzymywać właśnie przez poparcie dla niego”.
Według stanu na połowę sierpnia nie ma obiektywnych przyczyn wojskowych i politycznych do tego, by na scenie pojawili się +uprzejmi ludzie+. Jednak im dłużej trwa agonia reżimu niezmiennego prezydenta Białorusi (…), tym ryzyko jest większe
—ocenia „Nowaja Gazieta”.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/513730-putin-pomoze-lukaszence-niepokojace-informacje