Alaksandr Łukaszenka chce udowodnić, że mimo trwających protestów nadal cieszy się poparciem społecznym. W samo południe w Mińsku ma się odbyć wiec jego „zwolenników”, których rekrutuje spośród wojska i robotników z fabryk, którzy pod groźbą zwolnienia z pracy dostali nakaz uczestniczenia w manifestacji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Drogą ekspresową do Mińska jedzie konwój autokarów na wiec poparcia dla Łukaszenki. Jak wyliczają kierowcy mijający kolumnę - 23, 24, 25 autokarów z robotnikami z Homla.
Władze zorganizowały również specjalne pociągi do Mińska w celu sprowadzenia do stolicy manifestantów prołukaszenkowskich.
Jak poinformował na Twitterze dziennikarz Andrzej Poczobut, wiec poparcia dla dyktatora jest zaplanowany na godz. 12, na 14 natomiast - manifestacja przeciwników Łukaszenki.
Przeciwnicy reżimu rozsyłają sobie przez internet apel o uczestnictwo w proteście.
Przez cały tydzień Białorusini z całego kraju wychodzą na ulicę w prostym celu: by bronić swoich praw. Skala działań solidarnościowych osiągnęła precedensową skalę. Ludzie wychodzili na ulicę nawet w wioskach gdzie mieszka 50 osób. Ale najważniejszym dniem jest 16 sierpnia. Dziś musimy wyruszyć na decydujący pokojowy marsz i pokazać dyktatorowi oraz światu czego chcemy. Nadszedł czas
— można przeczytać w odezwie cytowanej przez radio RMF FM.
Po zakończeniu manifestacji Białorusini zbierają śmieci
Na Białorusi demonstracja zatrzymuje się na czerwonym świetle, na jezdni - zajmuje tylko jej połowę. Na zdjęciach z protestów widać, że ludzie wchodzą na ławki, ale zdejmują wcześniej buty. Po zakończeniu manifestacji Białorusini zbierają śmieci. Manifestacja, która zatrzymuje się na czerwonym świetle – to można zobaczyć chyba tylko na Białorusi. I nie jest to żaden wynalazek obecnego sezonu, ale wieloletnia tradycja. Tak było np. podczas protestów w 2017 r. i wcześniej.
Gdy 30 lipca na mityng kandydatki na prezydenta Swiatłany Cichanouskiej w Parku Przyjaźni Narodów zmierzały tłumy, na przejście przez jezdnię trzeba było czekać po kilka minut. Nikt nie narzekał, nie popychał. A dodatkowo – chociaż było to naprawdę trudne – nikt nie deptał trawników.
Kilkaset osób idzie kolumną po chodniku. Starają się, żeby nie wejść na jezdnię. To z jednej strony rozsądek, bo jeśli w pobliżu jest drogówka, może ukarać mandatem. Bardziej wynika to jednak z szacunku do innych uczestników ruchu – po co przeszkadzać samochodom. W ogóle zanim mityngi nie stały się naprawdę masowe, pomysł wchodzenia na jezdnię nikomu nie przychodził do głowy.
Obecnie jest inaczej, bo manifestacje są naprawdę liczne. Jednak nawet idąc po jezdni, Białorusini starają się zajmować tylko jej połowę - żeby „dać żyć” innym.
Protest to nie jest powód, żeby deptać mienie publiczne
Na zdjęciach z obecnie trwających na Białorusi protestów widać ludzi, którzy wchodzą na ławki, żeby lepiej widzieć, co się dzieje. Stoją w skarpetkach, a obok leżą złożone buty. Protest to jeszcze nie jest powód, żeby deptać mienie publiczne.
Na czwartkowym mityngu przed Domem Rządu w samym centrum Mińska było kilka tysięcy osób. Ludzie siedzieli i stali na Placu Niepodległości naprzeciwko żołnierzy ustawionych wzdłuż budynku.
Zawsze sprzątają po sobie
Żołnierze nie byli rozmowni i nie chcieli odpowiadać ani na pytania dziennikarzy, ani zwykłych ludzi, którzy wylewali przed nimi swój żal na brutalność i przemoc struktur siłowych w czasie rozpędzania protestów. Jedynym zdaniem, które dowódca chciał powiedzieć głośno i wyraźnie, było wezwanie do posprzątania po sobie po zakończeniu manifestacji. Wykrzyczał je kilkukrotnie do megafonu. Ludzie byli szczerze oburzeni.
Jak to! Ja zawsze po sobie sprzątam. Po co on się w ogóle odzywa!
— powiedziała pani w średnim wieku, którą widać w pierwszym rzędzie niemal każdego protestu.
Posprzątamy, posprzątamy, spokojnie
— uspokajali inni.
I rzeczywiście. Gdy tylko wybiła 21, zebrani zaczęli się rozchodzić, sprawnie zabierając ze sobą wszystko, co było na placu.
Służby komunalne musiały poważniej wkraczać do akcji po pierwszych dniach protestów, gdy dochodziło do prawdziwych starć pomiędzy milicją i protestującymi. Ci drudzy próbowali budować barykady, które potem burzyły struktury bezpieczeństwa.
Uczestnicy protestów przekonują jednak, że nie chcą sięgać po przemoc, a jeśli do niej dochodzi - jest odpowiedzią na brutalność milicji i wojska. Ostatnie dwa dni, gdy podczas rekordowo masowych protestów nie było żadnych incydentów, potwierdzają to. Białorusini protestują pokojowo i spokojnie. A potem po sobie sprzątają.
Coraz więcej urzędników państwowych przechodzi na stronę opozycji
Coraz więcej urzędników państwowych przechodzi na stronę opozycji. Białoruski ambasador na Słowacji Igor Leszczenja poinformował, że „stoi solidarnie razem z tymi, którzy wyszli na ulice białoruskich miast i pokojowo demonstrują. Ich głos musi być słyszany”.
Ambasada Białorusi w Sztokholmie z kolei zastąpiła wprowadzoną przez Łukaszenkę flagę biało-czerwono-białą sprzed 1995 roku, będącą symbolem opozycji.
Na stronę opozycjonistów przechodzą również przedstawiciele kultury, część mundurowych a także pracownicy propagandowych mediów.
aw/RMF FM/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/513592-marsz-poparcia-dla-lukaszenki-vs-antyrezimowa-manifestacja