Wczorajszy apel prezydentów Polski i trzech Państw Bałtyckich prócz oczywistych w obecnej sytuacji wezwań kierowanych pod adresem Mińska aby służby porządkowe natychmiast stonowały swe agresywne działania zawiera też kluczowy punkt w którym sformułowana jest propozycja politycznego rozwiązania białoruskiego węzła. Chodzi o rozpoczęcie dialogu władzy i społeczeństwa. W charakterze pozytywnego przykładu jak taki dialog mógłby wyglądać padają słowa o „okrągłym stole pojednania” w którym obok ludzi władzy uczestniczyliby przedstawiciele białoruskiego społeczeństwa. Istotnym uzupełnieniem tej propozycji są słowa prezydenta Litwy, który w rozmowie ze SkyNews powiedział, że wobec faktu, iż na Białorusi nie odbyły się demokratyczne wybory nie można uważać Aleksandra Łukaszenkę za prawomocnego prezydenta kraju.
Białoruska elita ma dwie opcje
Zarówno stanowisko wyrażone w oświadczeniu Prezydentów, jak i wypowiedź Gitanasa Nausėdy jest czytelnym sygnałem pod adresem białoruskiej elity, iż w istocie ma ona dwie opcje – zaniechanie represji i rozpoczęcie zorganizowanego dialogu politycznego ze społeczeństwem lub drugą, delegitymizację, w sensie prawnopublicznym władzy Aleksandra Łukaszenki. Ten drugi wariant, nazywany też często rozwiązaniem wenezuelskim, mógłby polegać, o co zresztą apeluje z Kijowa Walery Cepkało, na uznaniu zwycięstwa przez Zachód Swietłany Cichanouskiej na wzór tego co stało się w Wenezueli w przypadku Juana Guido. Trzeba pamiętać, że konsekwencją takiej decyzji były drakońskie sankcje polegające również na zamrożeniu aktywów Caracas, takich jak choćby depozytów złota, znajdujących się w zachodnich instytucjach finansowych. Przed dzisiejszą wideokonferencją ministrów spraw zagranicznych UE w sprawie wspólnego stanowiska wobec tego co się dzieje na Białorusi, która z pewnością wyklaruje sytuację, można zaryzykować tezę, że na Mińsk wywierana będzie presja po to aby ten rozpoczął jakąś formę dialogu politycznego, zaczynając od budowy dziś nie istniejącej płaszczyzny rozmowy. Warto zwrócić uwagę na pojawiające się już w amerykańskim Kongresie głosy, iż w obecnej sytuacji wysłanie w charakterze nowego ambasadora do Mińska Julie Fischer jest niecelowe, podobnie jak sprzedawanie Białorusi ropy naftowej. Przebywający w Europie Środkowej i będący jutro w Polsce Mike Pompeo nie wykluczył, w szeregu publicznych wypowiedzi wprowadzenia twardych sankcji. Podobne głosy płyną zresztą z innych stolic, z Berlinem na czele.
Głosy w rosyjskich mediach
Co ciekawe w rosyjskich mediach pojawiają się głosy, że niedawna rozmowa telefoniczna między prezydentami Macronem a Putinem jest wyraźnym sygnałem dla Łukaszenki, iż jego tradycyjna polityka polegająca na rozgrywaniu sprzeczności i rywalizacji między Zachodem a Rosją może „nie zagrać” bo dotychczasowi rywale i adwersarze mogą się porozumieć i wspólnie zdecydować o tym jak rozwikłać białoruski węzeł.
Sytuacja staje się jeszcze bardziej intrygująca, jeśli zwrócimy uwagę na opublikowany w Rosji list Dmitrija Mazepina głównego akcjonariusza Uralchimu, jednego z największych rosyjskich producentów nawozów mineralnych, a przy tym przewodniczącego Rosyjsko – Białoruskiej Rady Gospodarczej.
W imieniu rosyjskiego i białoruskiego biznesu – napisano w oświadczeniu - zwracamy się do prezydenta Aleksandra Grigoriewicza Łukaszenki z prośbą i apelujemy o uznanie oczywistych faktów, protestów i napięć społecznych i o to by bez marnowania czasu zasiąść przy stole pokojowych negocjacji, które powinny zakończyć się wyjściem z politycznej niestabilności. Ta okazja może wkrótce być jedyną, więc nie można jej przegapić.
Mazepin kieruje też swój apel do białoruskich przedsiębiorców, inteligencji, polityków, aby ci powołali „Komitet Zbawienia Narodowego, który mógłby w imieniu społeczeństwa rozmawiać z władzą jak równy z równym”. Apel też kierowany jest do władz Rosji, aby te „nie stały z boku”, bo postawa tego rodzaju może skończyć się definitywnym rozpadem wspólnego państwa i rozejściem się dróg obydwu krajów.
Rosyjskie media spekulują też, co z punktu widzenia Moskwy może oznaczać realizacja przez Zachód scenariusza „twardych sankcji” i zgadzają się, że jest to również z punktu widzenia Federacji Rosyjskiej „finansowa bomba”. Nie tylko, w takiej sytuacji, trudno liczyć przez Białoruś na spłatę 8 mld dolarów, które jest winna Moskwie, ale również prawdopodobne jest to, że Rosja zmuszona zostanie do pożyczenia Mińskowi kolejnych 10 mld dolarów, po to aby ten spłacił swe długi wobec Zachodu. Do tych kwot należy doliczyć zadłużenie białoruskich firm, bo skądinąd wiadomo, że łączny dług, publiczny i prywatny (tak klasyfikowane są długi korporacji, nawet jeśli są one państwowe) wynosi 39,5 mld dolarów. Rezerwy białoruskiego Banku Centralnego wyceniane są na 9 mld dolarów, z czego płynne, walutowe wynoszą 4,2 mld, reszta to depozyty członkowskie w MFW i złoto. Co więcej, bilans handlowy Białorusi jest ujemny, co do tej pory wymuszało, po to aby być w stanie spłacać zobowiązania z jednej strony zaciąganie nowych pożyczek, z drugiej zaś kupowanie waluty na rodzimym rynku. W tym ostatnim przypadku ich podstawowym źródłem były transfery od Białorusinów pracujących poza granicami kraju. Teraz obydwie te możliwości mogą okazać się zamknięte, co z punktu widzenia Moskwy, jeśliby chciałaby być patronem i siłą wspierającą reżim Łukaszenki oznaczać musi liczenie się z corocznymi dodatkowymi wydatkami rzędu, w zależności od obliczeń, od 1,5 do 2,5 mld dolarów. Przy czym mówimy o subsydiach, raczej bezzwrotnych i to w czasie, kiedy w lipcu dziura w rosyjskim budżecie wyniosła 35 proc.
Dzisiejszy Kommiersant poinformował, że służby konsularne Białorusi zawieszają w Rosji działalność na czas nieoznaczony, a wczoraj kanał telewizji publicznej w Mińsku pokazał „wywiad” z jednym z koordynatorów sztabu Wiktara Babarukau, Jurijem Woskriesienskim, który mówi, że otrzymywał od przybyłych z Moskwy polit-technologów pieniądze na organizację rozruchów. Wygląda na to, że władze nie rezygnują z antyrosyjskiej narracji na temat przyczyn protestów.
Precedens już jest
Strajki i protesty robotników, które zaczynają rozlewać się na całą Białoruś wymuszą zmianę strategii obozu władzy, bo dotychczasowa, w oczywisty sposób staje się nieefektywna i miast prowadzić do uspokojenia sytuacji tylko wzmacnia napięcie. Może się okazać, że w obozie władzy pojawią się głosy wzywające do opamiętania i dialogu. Jeśli do podobnego stanowiska dojdą liderzy kolektywnego Zachodu i Rosji, a precedens już jest, bo w ubiegłym roku podobne porozumienie doprowadziło do obalenia wszechmocnego w Mołdawii Vlada Plachotniuca, to może będziemy obserwować polityczny przełom również na Białorusi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/513397-o-porozumieniu-rosji-i-zachodu-w-sprawie-bialorusi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.