Kamala Harris była jeszcze rok temu polityczną mega gwiazdką. Okładka magazynu Rolling Stone i wywiady w najpopularniejszych programach rozrywkowych miały jej utorować drogę do Białego Domu. Jednak niespodziewanie wcześnie odpadła w prawyborczych debatach, w których notabene mocno uderzała w Joe Bidena. Robiła to z pozycji lewicowych. Zarzuciła Bidenowi m.in współpracę z białymi segregacjonistami z Południa w latach 70-tych. 55 letnia była senatorka i prokuratorka generalna Kalifornii robiła też bylemu wiceprezydentowi USA zarzut, że jest katolikiem. Grała tym samym na antykatolickich uprzedzeniach, które w USA zawsze były silne.
Harris nie krytykowała Bidena z pozycji protestanckich, ale stricte lewicowych. Harris napisała, że Joe Biden w 1993 roku należał do Rycerzy Kolumba, czyli „wyłącznie męskiej, katolickiej organizacji”- jak wytknęła w otwartym liście do Bidena. Dodała, że Rycerze Kolumba walczą z legalną aborcją. „W 2016 roku lider Rycerzy, Carl Anderson mówił, że aborcja to zabijanie na masową skalę. Czy byłeś świadom tego, że Rycerze Kolumba opowiadają się przeciwko prawom kobiet, kiedy dołączałeś do tej organizacji?”- pisała.
To właśnie Kamala Harris była najmocniejszą krytyczką Joe Bidena z pozycji progresywizmu obyczajowego. O, ile senator Bernie Sanders skupiał się na pokazywaniu różnic z Bidenem w podejściu do ekonomii, Harris skupiała się na religijności Bidena i jego powiązaniach w Waszyngtonie. Teraz topór wojenny został zakopany. “Mam ogromny zaszczyt ogłosić, że wybrałem Kamalę Harris - nieustraszoną wojowniczkę o zwykłego człowieka i jedną z najlepszych urzędniczek państwowych w kraju - jako moją współkandydatkę” - napisał wczoraj na Twitterze Biden. Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że udało się namówić Harris na start przy Bidenie. Przewidywałem to w tekstach w Sieci wiele miesięcy temu.
W moim przekonaniu wybór Harris jest jednak obliczony na coś więcej niż tylko wiceprezydentura. Oczywiście stanięcie Harris przy Bidenie jest podyktowane sytuacją po wybuchu protestów Black Lives Matter. Harris ma hindusko-jamajskie korzenie. W swojej autobiografii „The Truth We Told” pisała, że jej imię wymawia się „Comma-la”. Jej kandydatura i kolor skóry pasuje bardzo do debaty o amerykańskim rasizmie. Biden, który był przez dwie kadencje wiceprezydentem w administracji Baracka Obamy, wysyła sygnał, że nadal chce w Białym Domu czarnoskórą osobę. Pojawiają się też zarzuty, że Biden mógł w latach 80-tych molestować kobietę na Kapitolu. W internecie jest cała masa filmów pokazujących jak Biden w dziwaczny sposób obejmuje kobiety w miejscach publicznych i…wącha ich włosy. Kamala Harris, która jest znana z mocnej feministycznej agendy bez wątpienia sparuje zarzuty feministek. Łatwo będzie przeciwstawić postępowy tandem Biden/Harris białym, popieranym przez chrześcijan starszym panom o nazwiskach Trump i Pence.
Jednak Biden ma 78 lat. Jeżeli wygra wybory z prezydentem Donaldem Trumpem, będzie najstarszym zaprzysiężonym prezydentem w historii USA. W jednym z wywiadów ten weteran waszyngtońskiego establishmentu powiedział, że jest „przejściowym kandydatem”. Kilka prawyborczych debat kończyły się dla Bidena katastrofą. Był ospały, mylił podstawowe fakty, nie potrafił błyskotliwie odeprzeć ataków. Nie przez przypadek Trump nadał mu ksywkę „sleepy Joe”, czyli „śpiący Joe”, która, co gorsza dla lewicy, przyjęła się w amerykańskiej debacie.
Harris nada na pewno kampanii Bidena energii i werwy, jakiej zbliżający się do 80-tki Biden dać nie może. Walcząc o reelekcje Biden miałby 82 lata, więc możemy raczej się spodziewać, że jest to rzeczywiście kandydat na jedną kadencję. Za 4 lata o Biały Dom walczyć by mogła nie tylko czarnoskóra kobieta, ale też doświadczona wiceprezydentka USA. Byłaby faworytką. A co jeżeli Biden w trakcie kadencji zachoruje? Wtedy Kamala Harris przejęłaby prezydenturę wcześniej, o czym rok temu marzyła cała amerykańska lewica. Aby to marzenie się ziściło, najpierw duet Biden/Harris musi pokonać duet Trump/Pence. Pamiętajmy, że najważniejszymi debatami będą nie starcia Pence z Harris, ale Bidena z Trumpem. Nie mam wątpliwości, że to właśnie wtedy wyrosły z showbiznesu Trump zmiażdży retorycznie ospałego Bidena.
Nie wiadomo, czy to pozwoli odrobić Trumpowi straty w sondażach, ale na pewno sztabowcy Bidena widzą w tym największe zagrożenie dla jego kampanii. Nie przez przypadek na lewicy pojawiają się ciche na razie głosy, by Biden wcale z Trumpem nie debatował. Trump na pewno będzie wyciągał ostre spięcia między Bidenem i Harris. Czy to jednak wystarczy do reelekcji? Kamala Harris jest twardym zawodnikiem i trafiła w idealny czas, by wejść do Białego Domu. Kampania wchodzi na jeszcze ciekawsze tory.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/513085-biden-jest-przejsciowy-celem-jest-prezydentka-kamala-harris