Trzeci wieczór w rzędu na ulice Mińska wyszli demonstranci, aby zaprotestować przeciwko wynikom niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi. Agencja AP podkreśla, że uczynili to, mimo iż w kraju nie ma Swiatłany Cichanouskiej, głównej rywalki Aleksandra Łukaszenki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zastanawiające słowa rzecznika rządu: Analizujemy okoliczności wyjazdu Cichanouskiej z Białorusi, one nie są jednoznaczne
Agencja TASS poinformowała, że w dzielnicy Uruchje na zachodzie Mińska milicja użyła granatów ogłuszających do rozpędzenia manifestacji, w której udział wzięło ok. 500 osób.
Atak na dziennikarzy
TASS podaje również, że grupa niezidentyfikowanych mężczyzn zaatakowała dziennikarzy rosyjskiej redakcji BBC w Mińsku.
Grupa mężczyzn w czarnych mundurach bez znaków rozpoznawczych zbliżyła się do dziennikarzy. Jeden z nich zażądał pokazania akredytacji, a potem zerwał kartę akredytacyjną z szyi korespondenta, wyrwał mu aparat z rąk i próbował go zniszczyć
— podała strona internetowa BBC.
Dziennikarze nie zostali zatrzymani.
Wcześniej we wtorek resort zdrowia Białorusi podał, że w szpitalach przebywa ponad 200 osób, poszkodowanych podczas akcji protestu po niedzielnych wyborach. Stan kilku osób wymagał przeprowadzenia operacji.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/513068-permanentna-walka-na-bialorusi-zaatakowano-dziennikarzy