W tej chwili zło jest nazywane dobrem. Atak na bezbronnego chłopaka jest nazywany „wyższą koniecznością”, dlatego że atakujący ma flagę LGBT i mimo że jest mężczyzną, podaje się za kobietę - mówi portalowi wPolityce.pl eurodeputowany PiS Patryk Jaki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Pani komisarz Rady Europy wezwała Polskę „do natychmiastowego uwolnienia” aktywisty, który pobił działacza pro-life i zasłynął też innymi wybrykami chuligańskimi.
Patryk Jaki: Już odpisałem pani komisarz na Twitterze i to jest nadal aktualne. Po pierwsze poprosiłem o utrzymanie powagi urzędu, dlatego że nie wypada jej rozpowszechniać fake newsów. Ten bandyta nie trafił do aresztu z powodu trzymania flagi LGBT, albo bycia działaczem LGBT, ale ponieważ wielokrotnie łamał polskie prawo najpierw profanując święte symbole, które są pod ochroną Rzeczpospolitej. W drugiej kolejności dlatego że niszczył mienie, a w trzeciej – że z grupą ludzi zaatakował fizycznie chłopaka z nożem w ręku. On za tego typu wydarzenia trafił do aresztu.
Żaden polityk nie wsadza do aresztu i żaden polityk nie jest w stanie wyciągnąć nikogo z aresztu. Takie decyzje podejmuje sąd i pani komisarz powinna o tym wiedzieć. Tym bardziej, że do tej pory wypowiadała się, że nie wolno podważać decyzji sądów w Polsce, a teraz sama to robi. Po prostu chodząca kompromitacja.
Dlaczego Pana zdaniem komisarz tak postąpiła?
To jest oczywiste. Dlatego że jakość dużej części elit, jakość ich wiedzy o dzisiejszym świecie jest słaba. To są ludzie oderwani od rzeczywistości, co pokazywały wystąpienia innych polityków europejskich, chociażby często wspominanego przeze mnie pana Aguilara, byłego ministra sprawiedliwości Hiszpanii, który niedawno stwierdził, że to źle, że w Polsce się wybiera sędziów poprzez Radę Sądownictwa. Potem, kiedy okazało się, że dokładnie taka sama istnieje w Hiszpanii, wybierana w dokładnie taki sam sposób, taką samą większością, również przez parlament, uznał, że tam jest dłuższa i jak rozumiem wyższa kultura niż w Polsce. Niestety te elity europejskie są teraz na tego typu poziomie intelektualnym. To przykra konstatacja.
Czy rzeczywiście problemem jest tylko niski poziom intelektualny? Czy nie należy się tu doszukiwać złej woli? Czy to nie jest tak, że wszystko – z całą rzeczywistością włącznie – niektórzy urzędnicy chcą złożyć na ołtarzu ideologii?
To już jest głębszy problem. Potrzeba by było dłuższej refleksji. To jest synteza jednego i drugiego, to znaczy brak jest dobrej woli i w ogóle woli politycznej, dlatego że w tej chwili w Unii Europejskiej dominuje lewica, czy też nawet lewackość. Natomiast można zaobserwować – również podczas obrad Parlamentu Europejskiego - oczywisty brak wiedzy. Dlaczego tak jest? Istotne, żeby rozumieć, co się w tej chwili dzieje w Europie i na świecie, to znaczy zrozumieć, na czym polega walka cywilizacyjna. Wtedy też może łatwiej zrozumieć to, co się stało w tej chwili w Polsce. Ta ideologia marksistowska spod znaku gender, która podbiła dużą część Zachodu próbuje tymi samymi metodami podbić Polskę. Oni już nie ukrywają, co jest ich głównym celem i wrogiem. Głównym wrogiem jest chrześcijaństwo oraz państwa narodowe, bo jedne i drugie nakładają ograniczenia, a chrześcijaństwo jeszcze tworzy normy moralne, które nie pozwalałyby rozwijać się ich myśleniu z „róbta co chceta” w centrum. Dlatego oni tak nienawidzą chrześcijańskiej etyki i próbują ją wszelkimi metodami zwalczać. Żeby zwalczyć chrześcijańską etykę czy społeczeństwo zbudowane na społecznej nauce Kościoła plus państwa narodowe to trzeba atakować ich symbole i neomarksiści w Polsce dokładnie to robią. Atakują takie symbole państwowe, jak pomniki ojców polskiej niepodległości. Profanują je mimo że wiedzą, że są pod prawną ochroną. Po drugie oczywiście atakują symbole chrześcijaństwa, co do których mają pełną świadomość, że niszczą, że przekraczają kolejne granice. Sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć, próbując przyzwyczajać do tego opinię publiczną. Próbują działać metodą „salami” charakterystyczną dla tych działań, które podejmowali na Zachodzie, gdzie społeczeństwo, które jest pozbawione podstaw moralnych, nawiązujących do etyki chrześcijańskiej, często nie ma się do czego odwołać. Dla nich nie ma żadnego znaczenia, czy stoi pomnik Kolumba, czy stoi pomnik Lenina – na ulicy wylewa się niekontrolowane zło. To jest to samo, co w tej chwili dzieje się w Polsce – polem doświadczalnym jest szczególnie Warszawa. W tej chwili zło jest nazywane dobrem. Atak na bezbronnego chłopaka jest nazywany „wyższą koniecznością”, dlatego że atakujący ma flagę LGBT i mimo że jest mężczyzną, podaje się za kobietę. I to już jest usprawiedliwienie zła. Zacieranie się różnic między dobrem a złem jest charakterystyczne dla wypierania chrześcijaństwa czy etyki budowanej na religii chrześcijańskiej i wkraczania tych norm, które odwołują się do marksizmu, w centrum którego były przecież takie słynne stwierdzenie „byt kształtuje świadomość” i brak odwołania do porządkujących życie zasad moralnych.
Powiedział Pan, że zło jest nazywane dobrem… Czy prawa człowieka nie są przez panią komisarz postrzegane i odczytywane w perspektywie i w kluczu neomarksistowskim, a nie z intencją, z którą zostały stworzone?
Niemiecki filozof Odo Marquard dobrze to nazwał. Powiedział, że dzisiaj charakterystyczną cechą nowoczesności jest odbieranie złu znamion zła. Dokładnie to dzieje się w tej chwili wraz z ekspansją tej ideologii neomarksistowskiej. Marksistowska się skompromitowała i jej zwolennicy próbują się teraz ubrać w jakieś nowe szaty. Zamienili walkę klas na walkę płci, ale to jest dalej to samo. To, że elity europejskie mówią tym językiem… Nie wiem, czy to jest przykład ich braku wiedzy, czy celowego działania, ale – moim zdaniem – syntezy jednego i drugiego.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/512758-jakitlit-komisarz-synteza-braku-wiedzy-i-celowego-dzialania