„Ktokolwiek będzie rządził na Białorusi i tak skala ich związków z Rosją będzie duża. Gdyby jednak Łukaszenka został obalony w wyniku buntu społecznego, to sprawiłoby to wrażenie utraty kontroli Rosji nad Białorusią, a przede wszystkim podminowało stabilność reżimu putinowskiego” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl politolog z Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ) prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Białorusini wybierają prezydenta. Czy Łukaszenka znów wygra? W przeterminowanym głosowaniu padła rekordowa frekwencja
wPolityce.pl: Białorusini wybierają dzisiaj prezydenta. Kilka dni temu powiedział Pan, że zbliża się kres ery Aleksandra Łukaszenki. Jest nadzieja na zmianę?
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Tak, chociaż moim zdaniem najbardziej prawdopodobne są dramatyczne scenariusze. Uważam, że z punktu widzenia interesów Polski, teza o pozytywnej roli Aleksandra Łukaszenki związanej z podtrzymywaniem niepodległości Białorusi, jaka by ona nie była, jest dzisiaj dowodem naszego „chciejstwa”. Łukaszenka do tej pory w obronie własnej władzy, starał się manewrować między Rosją, Zachodem i Chinami, ale mógł to robić tak długo, jak długo godzili się na to Białorusini. On z uwagi na ewidentny bunt społeczny, tę zdolność w ostatnich dniach jednak stracił.
Co się na to złożyło?
Można tutaj wymienić kilka czynników: od katastrofalnej reakcji na epidemię koronawirusa i załamanie gospodarcze po zmęczenie białoruskiego społeczeństwa rządami Łukaszenki i dorastanie nowego społeczeństwa. Warto tutaj wspomnieć o roli Polski, choć nie wynika ona z jakiejś konkretnej polityki naszego państwa. W zeszłym roku odnotowaliśmy 17 mln przekroczeń granicy polsko-białoruskiej, a to oznacza, że istotny procent społeczeństwa białoruskiego odwiedził Polskę. Dzięki temu mógł zobaczyć, jak wygląda świat poza postsowiecki. To są zmiany podobne do tych, jakie w latach 80. przeżywali Polacy jeżdżąc na Zachód.
Jakie Pana zdaniem są możliwe scenariusze?
Należy podkreślić, że doszło do przebudzenia społeczeństwa białoruskiego w niespotykanej dotąd skali, co widać dzisiaj po kolejkach do lokali wyborczych. Myślenie, że uda się to uspokoić bez dramatycznych wydarzeń jest naiwnością. Łukaszenka nie może być już czynnikiem stabilizującym, skoro to on sam, oczywiście wbrew własnej woli, jest czynnikiem destabilizującym.
Wybory zostaną sfałszowane?
Z całą pewnością.
Co później?
Pytanie, czy nastąpi realna próba obrony wyniku wyborów w manifestacjach ulicznych, które oczywiście Łukaszenka siłą będzie chciał stłumić. Kolejne pytanie brzmi: czy białoruscy „siłowicy” będą wstanie poradzić sobie z tymi manifestacjami, czy też presja społeczna będzie tak duża, że ten aparat pęknie, a jak pęknie, to moim, zdaniem dojdzie do interwencji Rosji, co skończy się stłumieniem ruchu. To jest najprawdopodobniejszy scenariusz.
Czego można się spodziewać po ewentualnej rosyjskiej interwencji?
Na pewno nie będzie miała ona miała natury stalinowskiej, tzn. nie pociągnie za sobą setek tysięcy ofiar. W sensie mentalnym będzie w związku z tym nieskuteczna. Skuteczna będzie za to politycznie, ale jedynie krótkoterminowo. Jej efektem będzie wykopanie głębokiej przepaści między Białorusinami a Moskwą. Dodatkowo popchnie białoruskie społeczeństwo mentalnie w kierunku Zachodu. Chyba, że białoruscy „siłowicy” sami sobie poradzą, wtedy będziemy dalej obserwować gnicie systemu, ale bez dramatycznego międzynarodowego rozwiązania.
Najmniej prawdopodobny scenariusz, który da się co prawda teoretycznie wyobrazić, ale uważam, że on nie nastąpi, bo jest na to za wcześnie, to taka skala niepokojów w samej Rosji, jakie obserwujemy np. w Chabarowsku, które rozlałyby się po całym kraju, co sparaliżowałby rosyjską zdolność do interwencji. Gdybyśmy jednak przyjęli grę na tego rodzaju rozwiązanie, to byłoby to chciejstwo, ale zupełnie go wykluczyć się nie da, bo w polityce wszystko jest możliwe. Proszę pamiętać, że Rosja jest także w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej. Sama interwencja zbrojna spowodowałaby eskalację sankcji ze strony Zachodu. W takim logicznym wymiarze, to się Rosji jako państwu nie opłaca, a z drugiej strony Putin nie może sobie pozwolić, aby w oczach własnej opinii publicznej, utracić Białoruś.
Pamiętajmy, że ktokolwiek będzie rządził na Białorusi i tak skala ich związków z Rosją będzie duża. Gdyby jednak Łukaszenka został obalony w wyniku buntu społecznego, to sprawiłoby to wrażenie utraty kontroli Rosji nad Białorusią, a przede wszystkim podminowało stabilność reżimu putinowskiego. Pokazałoby to Rosjanom, którzy wierzą, że wraz z Białorusinami i Ukraińcami, są w zasadzie jednym narodem, że można się skutecznie zbuntować, że w warunkach ruskiego miru jest to także wykonalne, a na to Putin nie może sobie pozwolić. Osobiste ryzyko egzystencjalne przywódców Rosji i Białorusi polega na tym, że nie mogą odejść na emeryturę, więc zaryzykowanie interesem państwa jest dla nich mniejszym ryzykiem, niż ryzyko utraty władzy, więc kalkulacja, że coś nie leży w interesie Rosji czy Białorusi jest kalkulacją błędną, bo nie to jest podstawą podejmowania decyzji, a jest nią osobisty interes przywódców. Oni po prostu chcą żyć. Niestety, ale wniosek z tego jest taki, że czekają nas dramatyczne wydarzenia.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/512755-nasz-wywiad-zurawski-vel-grajewski-o-sytuacji-na-bialorusi