Dla krajów prowadzących świadomą politykę wizerunkową jednym z najbardziej istotnych elementów „soft power” jest rodzima kinematografia. Najwyraźniej widać to na przykładzie Stanów Zjednoczonych i jego „fabryki snów” rozpowszechniającej na całym globie obraz „American dream”.
Także Pekin, który rzucił Amerykanom wyzwanie w rywalizacji o globalne przywództwo, próbuje narzucić światu za pomocą języka filmu swoją narrację o „Chinese dream”. Kino stało się więc głównym eksportowym środkiem przekazu w rękach dyplomacji kulturalnej, historycznej i wizerunkowej.
Kontrola nad Jedwabnym Szlakiem
Warto pod tym właśnie kątem obejrzeć dzieło będące dumą tamtejszej kinematografii, czyli najdroższy chińskojęzyczny film w historii pt. „Dragon Blade” (w Polsce wyświetlany jako „Wojna imperiów”) z 2015 roku z Jackie Chanem, Johnem Cusackiem i Adrienem Brody’m w rolach głównych. Superprodukcja kosztowała 65 milionów dolarów i okazała się największym przebojem kasowym w Państwie Środka (tylko w pierwszym kwartale wyświetlania zarobiła 120 milionów dolarów).
Scenariusz obfituje w dramatyczne zwroty akcji, sensacyjne intrygi czy liczne sceny wschodnich sztuk walki; jednym zdaniem: film trzyma w napięciu, jednak najważniejsze pozostaje przesłanie obrazu. Główną osią narracyjną filmu jest bowiem walka o kontrolę nad Jedwabnym Szlakiem. W tym starciu spotykają się ze sobą Azjaci i Europejczycy. Nie ma jednak między nimi prostego podziału na dobrych i złych. Zarówno po jednej, jak i drugiej stronie są ludzie szlachetni i ludzie nikczemni. Ostatecznie zwycięstwo nad siłami zła zostaje odniesione dzięki wspólnemu sojuszowi Chińczyków, Partów i zaginionego legionu rzymskiego. Dzięki temu aliansowi udaje się odzyskać kontrolę nad Jedwabnym Szlakiem, który może stać się dla wszystkich źródłem dochodu, dobrobytu i stabilności.
Kto dyktuje warunki?
Przesłanie filmu nie pozostawia wątpliwości: nie dajmy się skłócić, współpraca chińsko-europejska jest korzystna dla obu stron, a nawet wręcz konieczna w obliczu zagrożeń czyhających ze wszystkich stron. Pozostaje jednak pytanie: sojusz – tak, ale na jakich zasadach? Pod czyją komendą? W finałowej scenie chiński dowódca Huo An (grany przez Jackie Chana) staje się pierwszym centurionem rzymskim i głównym strażnikiem Szlaku. Wątpliwości nie pozostawia też symboliczne zakończenie filmu, gdy nad obronionym miastem powiewają flagi. Łopocząca flaga Rzymu jest w tym zestawie zaledwie jedną wśród 37 flag chińskich plemion. Innymi słowy: zapraszamy do kooperacji, ale to my mamy pakiet kontrolny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/512629-wojna-imperiow-czyli-chinska-fabryka-snow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.