Co za odlot! Była komisarz UE i wicepremier za czasów rządu PO-PSL Elżbieta Bieńkowska w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” stwierdziła, że w KE Polska jest postrzegana jako kraj faszyzujący i niektórzy ludzie boją się przyjeżdżać do naszego kraju.
CZYTAJ TAKŻE: Tak Bieńkowska chwaliła Sławomira N.: Byłam dumna, że mój przyjaciel, Europejczyk zajmuje się tak ważnym odcinkiem
Bieńkowska stwierdziła, że wybory prezydenckie w Polsce nie były równe.
To nie były, po raz pierwszy, powszechne, równe wybory. Weźmy pod uwagę zagranicę, jak tam utrudniano głosowanie. Te słynne DPS-y, gdzie naprawdę nie jest możliwe, żeby - jak w Korei Północnej czy w Polsce za komuny - 100 proc. głosów czy dziewięćdziesiąt kilka procent głosów było na jednego kandydata. Dlatego nie oglądałam dzisiejszego zaprzysiężenia i nie robię sobie żadnych nadziei
— mówiła.
„Teraz staniemy się państwem, które demokratyczne jest z nazwy”
Według Bieńkowskiej, Polska przestanie być państwem demokratycznym.
Widać, co mieliśmy przez ostatnie pięć lat. A teraz staniemy się państwem, które demokratyczne jest z nazwy, ale instytucje demokratyczne po kolei przestają w nim działać. Zaczęło od sądów, a teraz widzimy, co się dzieje
— stwierdziła.
Była komisarz UE dostrzega jakieś analogie między tym, co działo się w Europie lat 30-tych, a tym, co obecnie dzieje się w Polsce.
Dużo czytałam i czytam teraz o latach 30. w Europie i to są naprawdę nasuwające się porównania. Jakby nic się nie zmieniło. Widzę też, że to, co się stało w kampanii, być może zarezonowało wśród zwykłych ludzi w Europie o wiele mocniej niż np. sądy. To może być początek innego spojrzenia na nas z tamtej strony, z różnych krajów Unii. Sądy - pewnie. Od kilku lat w Europie pytano mnie, co się dzieje w Polsce, ale teraz widzą bardzo wyraźnie. Więc absolutnie rozumiem decyzję, żeby nie pójść na tę uroczystość
— powiedziała.
Bieńkowska zapytana o to, czy mechanizm praworządności będzie skutecznie egzekwowany przez UE, odpowiedziała, iż ma nadzieje, że tak. To zdumiewająca wypowiedź, biorąc pod uwagę, że Elżbieta Bieńkowska pełniła funkcję wicepremiera w Polsce.
Miejmy nadzieję. Ja też od pięciu lat mówię, że to Polacy sami muszą zdecydować, jakiej Polski chcą. Unia Europejska nam w tym może trochę pomóc, może nas gdzieniegdzie jakby zawstydzić albo przesłać sprawy do Trybunału w Luksemburgu, natomiast to Polacy w wyborach, demokratycznych najlepiej, muszą zdecydować o tym, jakiej Polski chcą
— mówiła Bieńkowska, łaskawie przyznając jednak, że to nie unijni urzędnicy poprzez grillowanie Polski zdecydują o zmianie władz w naszym kraju, ale że mogą zadecydować o tym wyłącznie Polacy.
Bieńkowska: W KE Polska jest krajem, do którego pewna grupa osób boi się przyjeżdżać
Elżbieta Bieńkowska stwierdziła, że Polska w KE jawi się jako kraj faszyzujący, wykluczający.
(…) kiedy jeszcze byłam w Komisji Europejskiej, też powtarzałam: spójrzcie, tych, którzy nie chcą tego rządu, jest więcej, mamy taką metodę liczenia głosów, że mandatów mają troszkę więcej, ale ludzi w głosach jest więcej. I to jest zrozumiałe wśród tych, którzy się tym interesują.Natomiast wśród pozostałych jesteśmy w tej chwili krajem wykluczającym. Krajem, do którego pewna grupa osób boi się przyjeżdżać. Krajem wręcz faszyzującym, szowinistycznym, nacjonalistycznym. Taki mamy w tej chwili obraz. Nawet nie praworządność to zrobiła. Praworządność rezonowała wśród tych, którzy się bardziej interesują. A wśród mas to jest ta kampania. I to będzie się nam odbijać przez następne lata. Plus fakt, że Polska od pięciu lat nie ma pozytywnego przekazu dla Europy
— powiedziała.
To szokujące, że osoba, która pełniła funkcję wicepremiera w Polsce, tak źle wypowiada się o własnym kraju.
tkwl/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/512455-odlot-bienkowska-w-ke-widza-ze-polska-to-kraj-faszyzujacy