Grupa kilkudziesięciu wysokich rangą byłych urzędników amerykańskich, przedstawicieli świata akademickiego i establishmentu strategicznego wystąpiła na łamach Politico.com z artykułem programowym na temat kształtu relacji amerykańsko – rosyjskich.
Tematyka, ale również moment tego wystąpienia, przed wyborczym starciem w Stanach Zjednoczonych oraz nieskrywana ambicja autorów i sygnatariuszy wpłynięcie na kształt polityki wobec Moskwy nowej administracji, tylko wzmacnia wagę tego artykułu. To, że podpisali go ludzie, którzy przez ostatnie lata, a nawet dziesięciolecia współkształtowali amerykańską politykę, a przy tym wywodzą się z różnych kręgów politycznych amerykańskiego życia publicznego również skłania do konkluzji, że z punktu widzenia polskich interesów mamy do czynienia z istotnym wydarzeniem.
Autorami wystąpienia jest pięć osób. Są to Rose Gottemoeller, była podsekretarz stanu odpowiedzialna za rokowania rozbrojeniowe w latach 2014 – 2016, Fiona Hill odpowiadająca w latach 2017 – 2019 za obszar rosyjski w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, Jon Huntsman Jr. ambasador w Moskwie w latach 2017-19, Thomas R. Pickering, zajmującemu to samo stanowisko co Huntsman ale w latach 1993 – 96, Robert Legvold jeden z bardziej szanowanych amerykańskich sowietologów i wreszcie Thomas Graham, dyrektoro, w latach 2004-2007 w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Ten ostatni napisał i opublikował kilka dni temu wespół z Dmitrijem Treninem długi artykuł programowy na ten temat, o którym pisałem wPolityce. Wydaje się zatem, zwłaszcza, że niektóre frazy z tego tekstu są niemal identyczne co znajdujące się w artykule opublikowanym na portalu Politoco.com, że obydwa materiały należy czytać łącznie.
Jeszcze kilka słów warto poświęcić sygnatariuszom, czy głosom wsparcia tego artykułu (apelu). Są na liście tych, którzy się podpisali byli sekretarze stanu (George P. Shultz), obrony (William Perry) ich zastępcy, duża grupa byłych senatorów (m.in. Sam Nunn), przedstawicieli służb specjalnych, liczne grono emerytowanych i byłych dyplomatów i ambasadorów w Moskwie i jeszcze liczniejsze gremium akademików specjalizujących się w sprawach międzynarodowych, z tak znanymi jak Joseph S. Nye czy John J. Mearsheimer. Jest też w tym gronie Dimitri Simes wydawca National Interest na łamach którego Władimir Putin opublikował swój artykuł na temat genezy II wojny światowej, ale to nie umniejsza w niczym znaczeniu i randze tego wystąpienia.
Z pierwszych reakcji na opublikowany artykuł warto odnotować wpis Wolfganga Ischingera, szefa Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa i byłego ambasadora Niemiec w Waszyngtonie, który napisał, że zaproponowane rozwiązania „mogą być podstawą odnowionej wspólnej, transatlantyckiej polityki wobec Rosji.”
Co zatem zaproponowali autorzy wystąpienia? Punktem wyjścia ich rozumowania jest przeświadczenie, że obecny stan relacji amerykańsko – rosyjskich jest zagrożeniem dla interesów amerykańskich. Nie tylko dlatego, że może dojść do konfliktu wojskowego i katastrofy nuklearnej, choć to też, ale przede wszystkim z tego powodu, że obydwa kraje „dryfują w stronę nuklearnego wyścigu zbrojeń”. Przyczyną tego „dryfu” jest rosyjska polityka Stanów Zjednoczonych, która obecnie ogranicza się do reagowania, sankcji, publicznych oskarżeń i rezolucji Kongresu. Jest ona nie tylko nieskuteczna, ale również blokuje możliwości kooperacji na tych polach gdzie współpraca jest niezbędna. Chodzi z jednej strony o dialog strategiczny, z drugiej choćby o kwestie wspólnej polityki klimatycznej.
Autorzy wystąpienia proponują w gruncie rzeczy powrót do polityki realizmu i rywalizacji. Realizm miałby polegać na uznaniu, że Rosja w dłuższej perspektywie się nie zmieni, nawet jeśli doszedłby w Moskwie do władzy polityk o bardziej prodemokratycznym nastawieniu niźli Putin, to i tak Rosja w swej polityce zagranicznej kierować się będzie swym interesem strategicznym i tym jak jest on przez rosyjskie elity pojmowany, a tu nie ma w Rosji większych różnic. Kooperacja byłaby korzystna w niektórych obszarach a współpraca nie wyklucza rywalizacji na innych polach. Zadaniem polityki i dyplomacji amerykańskiej jest w takim ujęciu znalezienie prawidłowego punktu równowagi. Dziś, jak można przypuszczać, Autorzy i sygnatariusze wystąpienia, są zdania, że punkt przesunął się zbyt w stronę sankcji i restrykcji. Pora zatem opisać w jakich obszarach możliwa jest ich zdaniem współpraca, jakie cele i zadania winna stawiać sobie w najbliższej przyszłości amerykańska dyplomacja? Po pierwsze należy budować odporność amerykańskiego systemu wyborczego i medialnego na rosyjską dezinformację i propagandę. Ale wzmacnianie własnej odporności nie wyklucza prowadzenia poufnych negocjacji na ten temat. „Zbyt często – piszą autorzy wystąpienia – traktujemy kontakty dyplomatyczne w kategoriach nagrody za dobre sprawowanie” i proponują odejście od takiej nieproduktywnej i niecelowej, ich zdaniem zasady. Dyplomacja, rozmowy, spotkania i negocjacje mają służyć realizacji własnych interesów a nie mogą być formą presji na drugą stronę po to aby zmieniła ona swe postępowanie. Nie warto tak postępować również i z tego względu, ich zdaniem, że jest to generalnie nieskuteczne. Z Rosją, i to jest kluczowa propozycja tego wystąpienia, należy rozpocząć poważny dialog strategiczny. Po to aby to było możliwe, należy doprowadzić, w toku trwających w Wiedniu negocjacji do przedłużenia kończącej się umowy New - START i szybko rozpocząć negocjacje w innych ważnych kwestiach. Tym bardziej warto szybko przystąpić do negocjacji w kwestii ugaszenia tlących się ognisk konfliktów w Europie. Na marginesie warto wspomnieć, że w artykule Grahama i Trenina identyczna propozycja związana jest z uznaniem przez Stany Zjednoczone zasady bezcelowości zabiegów o wejście do NATO Gruzji i Ukrainy.
Rozpoczęcie rozmów strategicznych z Rosjanami może w dłuższej perspektywie służyć budowie presji na Chiny, po to aby i one przyłączyły się do tego formatu. Z pewnością obecna polityka Waszyngtonu umacnia skłonność Moskwy do popierania nawet najbardziej asertywnych posunięć Pekinu. Jeśli idzie o sankcje wobec Rosji i jej obywateli to winny one być „prawnie skalibrowane” i skoordynowane z innymi narzędziami, szczególnie dyplomatycznymi. Tam gdzie interesy Stanów Zjednoczonych i Rosji pozostają w konflikcie, tak jak na Ukrainie czy w Syrii, powinniśmy, jak proponują, być „stanowczy w zasadach podzielanych z naszymi sojusznikami i krytyczni jeśli idzie o efekty”. To sformułowanie pozostawia spore pole do interpretacji. Reakcja Wolfganga Ischingera skłania do tezy, że w niewykluczona jest i taka, która w kwestii członkostwa Ukrainy w NATO, czy szerzej polityki Zachodu wobec Ukrainy winna uwzględniać stanowisko Niemiec i Francji.
Musimy współpracować z Rosją taką jaka ona jest, piszą w konkluzji, autorzy wystąpienia. Ten manifest realistycznej polityki w odniesieniu do Rosji gasi obawy tych rosyjskich ekspertów i polityków, którzy są zdania, że po ewentualnym zwycięstwie Demokratów w wyborach prezydenckich polityka sankcji wobec Moskwy może być znacząco zaostrzona. Trzeba też stwierdzić, że o ile dość łatwo przyszło Autorom wymienić te obszary zmian, które z grubsza uznać można za korzystne dla Rosji (skalibrowanie sankcji, przedłużenie NEW-START, dialog strategiczny umacniający globalną pozycję Moskwy) o tyle próżno szukać propozycji, czy choćby sugestii w jaki sposób i na jakich polach Rosja wyjść winna na spotkanie tym propozycjom. To jest chyba najsłabsza strona wystąpienia tak licznego grona amerykańskich autorytetów w dziedzinie polityki zagranicznej. Postulując bardziej zniuansowaną, lepiej prowadzoną i mająca na celu osiągnięcie realistycznie postawionych celów politykę, zdają się oni nie dostrzegać, że Kreml tego rodzaju zmianę narracji i postawy Stanów Zjednoczonych może odebrać w kategoriach ustępstwa w obliczu swej twardej i niezmiennej polityki. Moskwa, która ma skłonność do postrzegania polityki międzynarodowej przez pryzmat siły w takiej sytuacji zmiany w Waszyngtonie uzna zapewne za rezultat skuteczności swej postawy cechującej się nieustępliwością. W tym sensie propozycje zawarte w omawianym tekście mogą usztywnić politykę Putina, a nie doprowadzić do jej większej elastyczności czy ustępliwości. A to oznacza, że wdrożenie w praktyce zgłoszonych postulatów doprowadzi w efekcie do zmniejszenia bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych i pogorszenia relacji sojuszniczych, szczególnie z państwami na wschodzie Europy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/512381-amerykanski-apel-o-zmiane-polityki-wobec-moskwy