Potoczna wiedza sugeruje, że czas spowolnienia wzrostu gospodarczego, nie mówiąc już o recesji, nie idzie w parze ze wzrostem wydatków na cele wojskowe. Po prostu pieniądze, których jest mniej muszą być wydawane na inne, społecznie bardziej użyteczne, czy nośne, cele. W nowej rzeczywistości, która kształtuje się w następstwie pandemii, zdaniem niektórych pesymistów, możemy mieć do czynienia z drastycznym, wymuszonym sytuacja gospodarczą i głębokością kryzysu, cięciem amerykańskiego budżetu wojskowego, a przez to redukcją zobowiązań sojuszniczych Waszyngtonu.
Ale czy rzeczywiście taki automatyzm jest nieuchronny? Amerykańskie Narodowe Biuro Badań Gospodarczych (NBER) postanowiło sprawdzić jak to wyglądało w przypadku Stanów Zjednoczonych po roku 1949 i doszło do wniosku, że nie ma tu automatyzmu. Były oczywiście okresy, kiedy recesja oznaczała redukcje wydatków wojskowych, tak np. było między rokiem 1952 a 54, czy od końca lat sześćdziesiątych do roku 1980, ale były też nie mniej w amerykańskiej historii liczne okresy, kiedy spowolnienie gospodarcze wręcz wywoływało wzrost wydatków na armię. Klasycznym przykładem jest tutaj nie najlepszy z gospodarczego punktu widzenia, ale za to dobry dla budżetu Pentagonu czas między rokiem 1980 a 1982. Nawet to wybiorcze zestawienie dat wskazuje, że to raczej polityka i postrzeganie sytuacji międzynarodowej w większym stopniu, niż gospodarcza koniunktura, wpływają na wydatki wojskowe. W 1952 roku Stany Zjednoczone zaczynały wychodzić z Wojny Koreańskiej i podobna sytuacja miała miejsce po roku 1968, tym razem w związku z Wietnamem, podczas gdy wzrost napięcia międzynarodowa po sowieckiej inwazji na Afganistan i w związku z wydarzeniami w Polsce wywołała korzystny wpływ na budżet Pentagonu. Można nawet powiedzieć, że za prezydentury Ronalda Reagana wzrost wydatków wojskowych traktowany był jako jeden z silników, który doprowadził do rozruszania gospodarki.
Amerykańscy badacze doszli też do wniosku analizując wydatki na obronność, że ich znacząca redukcja między rokiem 2010 a 2015, bo trzeba pamiętać, że spadły one z 839 mld dolarów do 636 mld, nie była skutkiem problemów wywołanych kryzysem 2008 roku. To raczej, w ich opinii, cięcia zostały wymuszone faktem silnej polaryzacji na amerykańskiej scenie politycznej, co powodowało, że w Kongresie trudno było skonstruować ponadpartyjną większość na rzecz zwiększenia budżetu wojskowego, ale po drugie, i to jest zasadniczy powód, brakiem istotnych zagrożeń międzynarodowych, co oznaczało, że po prostu z punktu widzenia amerykańskich interesów nie było potrzeby tyle wydawać na obronność. To z tego powodu, bo na moment na świecie zrobiło się spokojniej administracja Obamy była w stanie zredukować wielkość amerykańskiego zaangażowania w Iraku czy zredukować obecność w Afganistanie. Stan relacji z Federacją Rosyjską, przynajmniej do roku 2014, nie wymuszał też zwiększania budżetu Pentagonu a relacje z Chinami, w porównaniu z dniem dzisiejszym, były wręcz sielankowe.
Jak w takiej sytuacji może wyglądać przyszłość? Zdaniem dziennikarzy portalu War on the Rocks, specjalizującego się w tematyce wojskowej reelekcja Trumpa i kontrola Kongresu przez republikanów oznacza, że większe cięcia są mało prawdopodobne. Świadczy o tym już złożona propozycja budżetu Pentagonu na rok 2021 i deklaracje mówiące o jego indeksacji na poziomie inflacji. Mogą oczywiście mieć miejsce jakieś cięcia, ale nie głębokie.
Nawet w najgorszym z punktu widzenia Republikanów wariancie w którym tracą wszystko, czyli zarówno Biały Dom jak i kontrolę nad Senatem a Demokraci utrzymują stan posiadania w Izbie Reprezentantów sytuacja nie musi być ostatecznie, z punktu widzenia, budżetu Pentagonu, przegrana. W Partii Demokratycznej nie ma na ten temat jednolitego poglądu i rysują się istotne podziały między progresistami, pragnącymi wzrostu wydatków socjalnych kosztem budżetu wojskowego a frakcją umiarkowaną, która zajmuje znacznie bardziej w tym zakresie rozważne stanowisko. Oczywiście jakieś redukcje mogą mieć miejsce, bo już mówi o nich demokratyczny członek Izby Reprezentantów kierujący jej komitetem wojskowym Adam Smith, ale Republikanie mogą być w stanie nawet nie mając większości w Senacie blokować zbyt daleko idące oszczędności, zawierając doraźne sojusze z umiarkowanymi Demokratami. Wybory do Kongresu, które będą miały miejsce w roku 2022 mogą zmienić konfigurację sił przywracając wpływy Republikanów, oczywiście zakładając ich tegoroczną klęskę.
Wyborczy sukces Trumpa, mając na uwadze jego zaostrzającą się antychińską retorykę z pewnością nie będzie sprzyjał uspokojeniu na linii Waszyngton – Pekin, a to z kolei może być wystarczającym bodźcem aby utrzymać na nie zmienionym poziomie, a może nawet zwiększyć budżet Pentagonu, w najbliższych latach.
Oczywiście nie oznacza to, że nie ma zagrożeń. Czynnikiem, który może wpłynąć negatywnie na wysokość amerykańskiego budżetu wojskowego w najbliższych latach jest z pewnością oprocentowanie papierów Rezerwy Federalnej. 1 % wzrost kosztów obsługi długu publicznego przy obecnym jego poziomie oznacza nie mniej niż 250 mld dolarów mniej do dyspozycji amerykańskiego budżetu. A zatem nawet jeśli wychodzenie z rekordowej recesji (32,9 % spadku PKB w drugim kwartale) będzie wolniejsze niźli się zakłada, to głównym zagrożeniem z punktu widzenia wydatków wojskowych jest poziom inflacji w Stanach Zjednoczonych i skorelowany z nią poziom stóp procentowych. Stan relacji z Chinami również odgrywał będzie kluczową rolę, ale zarówno Biden jak i Trump zajmują twardo antychińskie stanowisko licytując się kto w większym stopniu opowiada się za polityką „jastrzębią” wobec Pekinu. Takie nastawienie nie jest wyłącznie wynikiem konsensusu waszyngtońskich elit w tej kwestii, ale również, a może przede wszystkim, stanowiska amerykańskiej opinii publicznej, wyraźnie antychińskiej po Covid-19.
Biorąc te czynniki pod uwagę może okazać się, że paradoksalnie, budżet Pentagonu nie będzie podlegał aż tak znaczącej redukcji jak zdaja się sądzić pesymiści. Oczywiście nie oznacza to, że nie będzie presji Waszyngtonu na wzrost wydatków u sojuszników czy przesunięć w obrębie poszczególnych pozycji. To samo może czekać też skala amerykańskiej obecności wojskowej w rozmaitych oddalonych częściach świata, w tym w Europie. Ale drastyczne cięcia w amerykańskich wydatkach wojskowych, jeśli wydarzy się coś nieoczekiwanego i trudnego do przewidzenia, raczej nie nastąpią. Podobnie wymuszona oszczędnościami rewizja amerykańskich zobowiązań sojuszniczych. I to jest dobra dla nas wiadomość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/511977-nie-zakladajmyze-usa-zaczna-drastycznie-oszczedzac-na-armii