Prezydent Alaksandr Łukaszenka zwołał w środę pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa. Narada jest związana z tzw. sprawą bojowników - zatrzymanych na terytorium Białorusi najemników rosyjskiej Grupy Wagnera.
Zaprosiłem was, by rozwiązać tę nadzwyczajną sytuację, do której doszło dzisiaj w nocy. Inaczej tego nazwać się nie da
— powiedział Łukaszenka, otwierając spotkanie.
Patrzę na reakcję Rosjan. Oni już się usprawiedliwiają, mówią, że to my sami niby ich tu przywieźliśmy. Pewnie, trzeba jakoś usprawiedliwić swoje niecne zamiary. Proszę dlatego, by w tej sytuacji wszystko było zrobione otwarcie i uczciwie. Jeśli to obywatele Rosji, to trzeba zwrócić się niezwłocznie do odpowiednich struktur w Rosji, żeby wyjaśniły, co się odbywa
— powiedział prezydent Białorusi.
BiełTA: bojownicy z Rosji chcieli zdestabilizować sytuację w kraju przed wyborami
W nocy pod Mińskiem zatrzymano 32 bojowników prywatnej firmy wojskowej z zagranicy – podała początkowo BiełTA, a wkrótce potem opublikowała listę. Są to dane 33 mężczyzn, obywateli Rosji – imiona, nazwiska, daty urodzenia. 32 z nich miało być zatrzymanych w nocy w sanatorium w pobliżu stolicy, a jeszcze jeden – na południu kraju.
W sumie, podała BiełTA, powołując się na struktury bezpieczeństwa, na terytorium Białorusi miało trafić ponad 200 bojowników, a ich celem było „zdestabilizowanie sytuacji w kraju w okresie kampanii wyborczej”. 9 sierpnia na Białorusi mają się odbyć wybory prezydenckie.
Przy sobie każdy z mężczyzn miał bagaż podręczny, a dodatkowo mieli wspólne trzy ciężkie walizy
— podała agencja.
Grupa mężczyzn miała się najpierw zatrzymać w hotelu w Mińsku, a następnie – w sanatorium w pobliżu stolicy.
Pracownicy sanatorium mówili, że przyjezdni zwracali uwagę nietypowym zachowaniem jak na turystów z Rosji. Mężczyźni nie pili alkoholu i nie uczestniczyli w imprezach. Nosili stroje w stylu militarnym.
Chodzili niewielkimi grupami, badali terytorium i otoczenie
— napisała BiełTA.
W nocy z wtorku na środę siły specjalne KGB i milicyjny OMON zatrzymały 32 osoby, a jeszcze jedna trafiła w ręce funkcjonariuszy na południu kraju.
Fragmenty nagrań z zatrzymania mężczyzn pokazała w środę telewizja państwowa Biełaruś 1.
Białoruś krajem przerzutowym?
W rosyjskich mediach pojawiły się informacje, że Rosjanie należący do tzw. prywatnych firm wojskowych mogli traktować Białoruś jako kraj przerzutowy, z którego wyjeżdżali do innych rejonów świata, np. Afryki, a służby białoruskie o tym wiedziały.
Taką opinię, rozpowszechnianą przez kanał informacyjny WarGonzo na komunikatorze Telegram, przekazał niezależny portal Meduza.
Również rosyjski pisarz Zachar Prilepin, związany z prorosyjskimi separatystami w Donbasie, powiedział portalowi Ura.ru, że najemnicy właśnie z Białorusi wyjeżdżali do innych państw.
Prilepin, który niegdyś przyłączył się do oddziału separatystów, rozpoznał wśród zatrzymanych na Białorusi swoich dawnych towarzyszy. „Są tam dwaj-trzej bojownicy z mojego batalionu” - oświadczył.
Portal Otwarte Media (Open Media) zauważa, że część zatrzymanych pod Mińskiem Rosjan znajduje się w ukraińskiej bazie danych o nazwie Myrotworec (Rozjemca), zawierającej dane separatystów i ich popleczników. Tę grupę portal zidentyfikował jako obywateli Rosji pochodzących z obwodu astrachańskiego.
Rosyjscy parlamentarzyści: Moskwa nie jest zainteresowana destabilizacją Białorusi
Jako „nadzwyczaj nieprawdopodobne” ocenił doniesienia z Mińska deputowany Leonid Kałasznikow, szef komisji ds. Wspólnoty Niepodległych Państw w niższej izbie parlamentu, Dumie Państwowej.
To absolutnie nie leży w interesach Rosji i Rosja nigdy nie angażuje się w tego rodzaju gry
— oświadczył.
W wyższej izbie parlamentu, Radzie Federacji, wiceszef komisji spraw zagranicznych Władimir Dżabarow zapewnił, że Rosja jest najbliższą sojuszniczką Białorusi.
Są to pierwsze oficjalne reakcje w Rosji na informacje o zatrzymaniu pod Mińskiem grupy Rosjan.
Niektórzy z zatrzymanych brali udział w konflikcie w Donbasie po stronie prorosyjskich separatystów - podał petersburski portal Fontanka.ru. Zidentyfikował on, w szczególności, dwóch mężczyzn pochodzących z Doniecka i dwóch pochodzących, odpowiednio, ze Słowiańska i Makijiwki w Donbasie. 39-letni Igor Szełomiencew pochodzi z Ułan-Ude w republice Buriacji, regionu Federacji Rosyjskiej, a jego rówieśnik Tahir Bachtigarajew - z Permu - relacjonuje Fontanka.ru.
Niezależne Radio Swoboda ocenia, że zatrzymani mieli jechać do Sudanu - według rozgłośni na kadrach pokazanych przez telewizję białoruską można zidentyfikować sudańskie banknoty.
Media w Rosji przychylają się do oceny, że najemnicy na Białorusi pojawili się po to, by wyjechać z niej do innego rejonu świata, np. Afryki, z którą wcześniej wiązano aktywność rosyjskich prywatnych firm wojskowych.
Białoruski ekspert: Rosyjscy bojownicy na Białorusi - albo prowokacja, albo tranzyt
Wygląda na to, że wagnerowcy są prawdziwi, a to oznacza, że są dwa realistyczne warianty – zostali tu przysłani w celu urządzenia prowokacji lub jechali dokądś przez Białoruś, nie spodziewając się pułapki
— napisał analityk Arciom Szrajbman na swoim profilu w sieci Telegram.
Jeśli potwierdzi się któryś z tych wariantów, to może to być najpoważniejszy cios w relacje Mińska i Moskwy w ostatnich latach
— prognozuje.
Jeśli był to realny plan prowokacji, to wściekły będzie Mińsk, gdyż jest to bliskie wypowiedzeniu wojny. W drugim przypadku – jeśli jest to zatrzymanie będących pod ręką Rosjan wbrew porozumieniom o ich tranzycie – ewidentnie zdenerwuje się Moskwa
— ocenił ekspert.
Według Szrajbmana przy pierwszym scenariuszu – „nie jest jasne, kto ich przysłał”.
Mogli to być (ludzie) z Kremla lub inni życzliwi. Jednak bardzo nieprofesjonalne przy planowaniu takiej afery było zdekonspirowanie się i zameldowanie w jednym sanatorium w wojskowym kamuflażu
— ocenił Szrajbman.
W drugim scenariuszu według Szrajbmana „Mińsk postanowił wykorzystać znajdujących się w kraju bojowników, którzy jechali dokądś w swoich sprawach i postanowili odpocząć przed delegacją”. Taką wersję mocno propagują nieoficjalne rosyjskie kanały w komunikatorze Telegram, przekonując, że Białoruś była punktem przerzutowym dla bojowników z Rosji.
W tym wariancie to, co się dzieje, ma stworzyć atmosferę zagrożenia, która uzasadniłaby dowolne brutalne działania wobec oponentów na wyborach. Włącznie ze stanem wyjątkowym
— ocenił ekspert.
Trzeci wariant, zdaniem Szrajbmana najmniej prawdopodobny i „głęboko konspiracyjny”, to „ustawka” Mińska i Moskwy, by dać białoruskim władzom „wygodnych ludzi do tymczasowego zatrzymania”.
Białoruskie media: Zatrzymani bojownicy z Grupy Wagnera są na listach ukraińskich
Jak podaje w środę portal Naviny.by, nazwisko Aleksieja Wołgina figuruje na listach najemników z rosyjskiej prywatnej firmy wojskowej, tzw. Grupy Wagnera, walczących w Sudanie, które były w styczniu 2019 r. opublikowane przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
Ponadto wiele nazwisk ujawnionych przez agencję państwową BiełTA bojowników Grupy Wagnera figuruje w ukraińskich bazach Myrotworiec, które śledzą osoby stanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwa Ukrainy. Są to według portalu Naviny.by: Tahir Bahtigarajew, Denis Haritonow, Maksim Koszman, Aleksandr Rudienko, Oleg Driga, Siergiej Szczerbakow i Aleksandr Szubin.
xyz/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/511358-rosja-chciala-zdestabilizowac-bialorus-lukaszenka-reaguje