Obrazy bardziej zapadają w pamięć niż teksty. Niekiedy mówią więcej o jakimś wydarzeniu niż całe mnóstwo materiałów publicystycznych. Przywołajmy zatem trzy zdjęcia z ostatnich dni dotyczące ruchu Black Lives Matter w Stanach Zjednoczonych.
Stan wyższej konieczności
Zdjęcie pierwsze: biały brodaty mężczyzna ubrany jedynie w krótkie spodenki klęczy i przygniata do ziemi małą białą dziewczynkę w samym tylko pampersie, przyciskając jej głowę do podłogi kolanem, tak jak policjant z Minneapolis Derek Chauvin klęczał na szyi George’a Floyda. Dziecko wyrywa się i płacze, ale zza kadru przytrzymuje je czyjaś ręka, mocno krępując ręce dziewczynki złożone na plecach. Napis pod zdjęciem głosi „blm now mf”.
Gdy zdjęcie zamieszczono w internecie, wybuchła awantura. Okazało się, że ów mężczyzna to niejaki Issaiah Jackson, działacz antyfaszystowski z Ohio, który chciał w ten sposób zamanifestować swe poparcie dla ruchu Black Lives Matter. Dziewczynką przyciskaną przez niego kolanem do ziemi okazała się 2-letnia córka jego kochanki. Po tym wydarzeniu dziecko zostało odebrane matce, która jednak wzięła w obronę swego partnera, usprawiedliwiając jego postępowanie.
No cóż, stan wyższej konieczności.
Nowa ikona rewolucji
Zdjęcie drugie: Na jednej z ulic w Portland stoją naprzeciw siebie dwie grupy: z jednej strony agresywni manifestanci, z drugiej – szpaler policjantów w kaskach, z tarczami i pałkami. Z tłumu protestujących wychodzi naga kobieta, siada na środku ulicy i rozkłada szeroko nogi, ukazując policjantom swoje krocze. Z podpisu umieszczonego pod fotografią w internecie wynika, że kobieta sama siebie nazywa „Nagą Ateną”, nawiązując w ten sposób do starogreckiej Ateny – bogini mądrości i wojny sprawiedliwej.
Media społecznościowe BLM zachwycone są symbolem rewolucji, nową Marianną wiodącą lud na barykady. Niektórzy porównują ją do owego nieznanego z nazwiska Chińczyka, który 4 czerwca 1989 roku stanął bezbronny naprzeciw kolumny czołgów na Placu Tienanmen.
Jak to było?… Że historia powtarza się dwa razy, za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa?…
To nie sen, to rzeczywistość
Zdjęcie trzecie: zrobione z perspektywy kamery umieszczonej w komputerze. Pani w średnim wieku siedzi przed monitorem, jednak nie patrzy nas, ponieważ ma zamknięte oczy. Podpis informuje, że to profesor Patricia Simon (wykładowczyni na Marymount Manhattan College w Nowym Jorku).
To zdjęcie wywołało furię działaczy lewicy. Ujęcie pochodzi z wideokonferencji, w której Patricia Simon uczestniczyła za pomocą Zooma. Wydarzenie poświęcone było nierównościom społecznym, których ofiarą w Ameryce padają głównie czarnoskórzy. Aktywiści BLM oskarżyli panią profesor o rasizm, ponieważ ośmieliła się zasnąć podczas konferencji. Ona sama tłumaczyła, że nie spała, lecz tylko zamknęła zmęczone oczy przed monitorem komputera. Nie przekonało to jednak jej krytyków, którzy wyciągnęli kolejny argument na rzecz rasizmu wykładowczyni. Koronnym dowodem miał być fakt, że nigdy nie była szczególnie zainteresowana postulatami środowisk LGBTQ. W rezultacie dwa tysiące osób podpisało się pod petycją do rektora uczelni z żądaniem zwolnienia Patricii Simon z pracy.
Żeby nie było wątpliwości, wszystko to w imię wolności, otwartości, tolerancji i dialogu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/510984-trzy-sceny-ktore-mowia-nam-bardzo-duzo-o-ruchu-blm