Mający siedzibę w Estonii think tank ICDS (International Centre for Defence and Security) opublikował interesujący materiał, który, jak pisze czwórka autorów tej publikacji „powstał na podstawie serii wywiadów przeprowadzonych w marcu i kwietniu 2020 roku z grupą kilkunastu wyższych rangą urzędników i przedstawicieli społeczności eksperckiej w każdym z czterech państw”. Tematem analizy, ankiet i rozmów była obecna sytuacja NATO i pożądany przyszły kształt Paktu a pretekstem do przeprowadzenia badań rozpoczęcie prac przez Grupę Refleksyjną powołaną przez Jensa Stoltenberga, której zadaniem jest opracowanie wizji nowej strategii Sojuszu Północnoatlantyckiego w obliczu rysujących się nowych wyzwań. W tym sensie, jak piszą to wprost, sami Autorzy opracowania jest ono „głosem regionu” w kluczowej dla przyszłości NATO kwestii. Nie wiadomo, bo Autorzy tego nie opisują jakie były kryteria doboru rozmówców, ani z jakich ośrodków eksperckich zaproszeni zostali rozmówcy, ale pozostaje wierzyć, że mamy do czynienia z reprezentatywna dla państw naszego regionu, wolną od przed-sądów opinią.
Jaki to zatem głos? W największym skrócie rzecz ujmując, niesłychanie konserwatywny. Najlepiej byłoby aby Pakt nie zmieniał się, a jedyne mile widziane innowacje można by określić mianem wzmocnienia wschodniej flanki, w obliczu zagrożenia ze strony Rosji, które przedstawiciele wszystkich ankietowanych społeczności naukowo – politycznych podzielają. Co prawda deklaratywnie wspierana jest strategii określana mianem 360°, ale jeśli idzie o wkraczanie Paktu na inne obszary, przeważają głosy sceptyczne z ledwie skrywaną obawą, że rozszerzanie zakresu zainteresowania i odpowiedzialności doprowadzi z jednej strony do osłabienia spójności, a z drugiej zdolności reagowania na główne wyzwania, które dla Polski i Państw Bałtyckich związane są z Rosją. Dotyczy to zarówno zagrożeń z innych kierunków, takich jak postrzegane przez państwa Południa związane z terroryzmem w krajach arabskich i Północnej Afryki, jak i nowych, niekoniecznie militarnych domen odpowiedzialności (bezpieczeństwo zdrowotne). Silnie akcentowana w ostatnich miesiącach i tygodniach, głównie przez przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, potrzeba koncentracji wspólnego wysiłku Paktu na zagrożeniu chińskim postrzegana jest przez ankietowanych specjalistów jako wyzwanie z jednej strony „przekraczające możliwości” Paktu z drugiej zaś jako zagrożenie związane z redukcją zainteresowania Waszyngtonu dla spraw wschodniej flanki, co w praktyce może oznaczać mniejsze zaangażowanie w kwestie bezpieczeństwa regionu. Autorzy raportu uczciwie sygnalizują, iż nawet wśród ekspertów i polityków z regionu brak jest jednolitego poglądu na ile NATO może i powinno się angażować poza tradycyjnym obszarem swojej działalności, ale w związku z tym wspólnym mianownikiem jest przekonanie, iż wysiłki Sojuszu powinny być skoncentrowana na tradycyjnych obszarach odpowiedzialności, bo nadmierne ambicje nie wyjdą nikomu na dobre. Kolejnym zastanawiającym, a nawet zadziwiającym, wnioskiem płynącym z przeprowadzonego w marcu i tego roku badania jest stwierdzenie, iż mimo dyskusji o „mózgowej śmierci NATO” oraz powołania przez szefa Sojuszu grupy refleksyjnej, żadne z Państw nie wypracowało własnej linii politycznej w kwestii przyszłości NATO, mało tego, nie przeprowadzono również regionalnych konsultacji politycznych. To dlatego Autorzy materiału piszą iż prezentują w nim raczej pogląd, czy poglądy płynąc z naszego regionu, niźli oficjalne stanowisko regionu.
Ten zastanawiający konserwatyzm i brak woli działania najlepiej widać, kiedy weźmie się pod uwagę stanowisko dotyczące perspektywy rozszerzenia Sojuszu. Deklaratywnie ankietowani politycy i eksperci doceniali korzyści płynące z rozszerzenia Paktu, ale równolegle konstatowali brak woli państw wchodzących w jego skład aby aktywnie wspierać tego rodzaju politykę. Mało tego, jak zauważają Autorzy „Jednak rozmówcy uznali, że rozszerzenie jest obecnie mało prawdopodobną perspektywą. W całym Sojuszu brakuje ku temu woli, a respondenci w czterech państwach sympatyzowali z poglądem, że Sojusz jest już za duży i że wzrost liczby członków oznaczałoby dodatkową biurokrację i byłby tylko przeszkoda w skutecznym funkcjonowaniu NATO.” Wspólnym poglądem było to, iż Sojusz powinien utrzymać politykę „otwartych drzwi” oraz, że „państwa aplikujące nie są jeszcze gotowe” aby uzyskać perspektywę członkostwa. Innymi słowy obietnice, bez realnego harmonogramu ich urzeczywistnienia.
Ta pasywna postawa została już zauważona na Ukrainie. Alona Hetmańczuk z Centrum Nowa Europa, w opublikowanym właśnie raporcie (УКРАЇНА-НАТО. ЩО ПІСЛЯ ПОСИЛЕНОГО ПАРТНЕРСТВА?) nie tylko dostrzega tę powściągliwość, ale wzywa ukraińskie elity w obliczu tej, w oczywisty sposób z perspektywy Kijowa groźnej sytuacji, do mobilizacji. W jej opinii najbliższe 3 lata, do roku 2023 kiedy dokonywany będzie w NATO kolejny przegląd stanu gotowości państw aplikujących do uzyskania perspektywy członkostwa trzeba wykorzystać aby zaawansowanie przygotowań państwa ukraińskiego było większe. Zgadzając się z poglądem, że „do NATO wstępują państwa nie armie” akcentuje z jednej strony potrzebę przyspieszenia wdrażania natowskich rozwiązań formalno-prawnych (według ostatnich danych dopiero zrealizowano 16 % standardów NATO), ale również zbudowania perspektywy politycznej i sojuszu państw wspierających starania Ukrainy. I na tym, w jej opinii, winna skupić się, administracja prezydenta Zełenskiego do końca kadencji, której kres też przypada na rok 2023. Jej zdaniem oznacza to konieczność wzmożonego wysiłku dyplomacji ukraińskiej, która z jednej strony winna zabiegać o trwałą obecność w zarówno w gremiach politycznych Paktu jak i w grupach koordynacji działalności wojskowej. Należy uniknąć zagrożenia, które jej zdaniem może sprowadzać się do zakonserwowania pozycji Ukrainy w charakterze państwa ze statusem „partnera rozszerzonych możliwości NATO”, ale z dość mglistą perspektywą pełni członkostwa.
Warto zauważyć, że najbliższe 3 lata to czas, jak można mieć nadzieję, politycznego uspokojenia w Polsce. Ta zbieżność perspektyw przynajmniej jeśli idzie o czas, w demokratycznych państwach będących kwestią niezwykle istotną, generuje dla Warszawy szansę odegrania większej niźli dotychczas roli w regionie. Koncepcyjna próżnia jaką można dostrzec w szeregu istotnych dla naszego regionu kwestii, spośród których polityka bezpieczeństwa jest jedną z najistotniejszych, nakłada na nasze elity obowiązek zabrania głosu. Tym bardziej, że ukraińskie elity zdają się powoli dojrzewać do przekonania, że oparcie w swej polityce zagranicznej wyłącznie na Berlinie i Paryżu w gruncie rzeczy zamyka Kijowowi drogę do NATO. Jednak aby te szansę wykorzystać Warszawa musi zerwać z perspektywą najlepiej opisaną w przywoływanym na wstępie tego artykułu raporcie. Jeśli będziemy siłą konserwatywną, pasywną, przeciwną zmianom, obawiającą się reformy, wzięcia na siebie większych obowiązków i przede wszystkim inicjatywy politycznej w regionie, to nie tylko nie obronimy status quo, ale utracimy szanse, które rysują się za horyzontem. Warszawa musi zacząć odgrywać w regionie większą rolę, musi przejąć inicjatywę, musi wypracować własną wizję reformy NATO i rozszerzenia Paktu na Wschód. Najbliższe 3 lata nie mogą być z tego punktu widzenia czasem straconym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/510593-3-lata-ktore-zdecydowac-moga-o-pozycji-i-bezpieczenstwie-rp