Jak powiedział w trakcie konferencji prasowej szef specjalnego ukraińskiego biura do walki z korupcją i prokuratury antykorupcyjnej NABU Artem Sytnik śledztwo, które podległe mu struktury prowadzą i które dotyczy m.in. Sławomira N., dotyczy okresu 2016 – 2019 i obejmuje przetargi o łącznej wartości 270 mln euro. Jak zaznaczył, już w miesiąc po objęciu urzędu N. miał, w świetle dotychczasowych ustaleń „przystąpić do tworzenia grupy przestępczej”. Maksym Griszczuk p.o. obowiązki specjalnej prokuratury antykorupcyjnej opisał jak miał wyglądać schemat łapówkarski funkcjonujący w „Ukrawtodor” specjalnym urzędzie odpowiedzialnym na Ukrainie za budowę dróg w czasie kiedy na jego czele stał były polski minister. Otóż kiedy firma realizująca kontrakty miała problemy z ich terminową realizacją i groziły jej wysokie kary umowne otrzymywała „propozycję”.
CZYTAJ TAKŻE: Ukraińscy śledczy: Sławomir N. przyjmował korzyści majątkowe od firm, które budowały drogi. To wierzchołek góry lodowej. WIDEO
Warunkiem aneksowania stosownych umów, było założenie przez nią, albo współfinansowanie, podmiotu inwestycyjnego, który miał siedzibę w Polsce. Jeszcze o innym „schemacie” pisze portal Unian. Otóż N. miał zaproponować ukraińskiemu przedsiębiorcy aby ten „w ramach wdzięczności” założył w Polsce firmę i opłacił jej kapitał zakładowy, ale objął tylko 50 % akcji czy udziałów. Pozostałą część, wedle słów ukraińskiego prokuratora mieli przejąć inwestorzy zaproponowani przez Sławomira N., a ten, chciał wejść w skład rady nadzorczej firmy, po tym jak skończy się jego zawodowa kariera na Ukrainie.
Jak się wydaje początkiem sprawy był skandal, który wybuchł na Ukrainie we wrześniu ubiegłego roku w związku z działalnością instytucji, która kierował Sławomir N. Ówczesny minister infrastruktury Władysław Kryklij powiedział, że odwoła N. bo ten wprowadził go w błąd. Miał odwołać szefa podległego mu biura kontroli wewnętrznej i dokumentacji Bohdana Julika, a tego nie zrobił i Julik zamiast na „zieloną trawkę” poszedł na zwolnienie. Wkrótce potem odwołano krytykowanego urzędnika, ale „na własną prośbę”. Mniej istotne są w tym wypadku urzędnicze wojny podjazdowa, a powód dla którego zaraz po objęciu obowiązków nowy minister z rządu Honczaruka domagał się odwołania podległego N.pracownika. Otóż poszło z jednej strony o to, że Julik faktycznie odgrywał w Ukrawtodor rolę zastępcy N., ale po drugie robił to, mimo, iż był zamieszany w skandal korupcyjny związany z budową dróg. Jak ujawnił w maju wiceminister gospodarki Maksym Nefodow N.udzielił pod koniec kwietnia Julikowi szerokich pełnomocnictw, które dawały mu możliwość podpisywania w imieniu instytucji którą kierował niemal wszystkich dokumentów związanych z budową dróg na Ukrainie. Trzeba pamiętać jaki to był czas. Zełenski wygrał wybory prezydenckie, ale rządziła jeszcze stara ekipa powiązana z Poroszenką, zresztą skonfliktowana z prezydentem – elektem.
Ujawnienie, jakie posunięcia „w okresie przejściowym” przeprowadził N. wywołało skandal, tym bardziej, że w tym samym czasie udzielał on wywiadów w ukraińskich mediach w których dowodził, że remonty tamtejszych dróg będą dwukrotnie droższe niźli pierwotnie zakładano. Ten niespodziewany „skok cen” wzbudził tym większą emocję, zwłaszcza w kontekście Bohdana Julika, że nie można było powiedzieć, aby ten nie był na Ukrainie postacią znaną. Wręcz przeciwnie był urzędnikiem o dość skandalicznej reputacji. Zanim awansował i został prawą ręką Sławomira N. był on szefem służb zajmujących się budową i remontami dróg w obwodzie tarnopolskim. I wówczas ujawniono wyjątkowo bezczelny, nawet jak na ukraińskie standardy, schemat omijania obowiązującego prawa, który był jego autorstwa. Otóż jedną z remontowanych dróg podzielono wówczas na 177 części, każda o długości 40 metrów. A wszystko po to aby uniknąć przetargu, który w świetle prawa należało przeprowadzić jeśli wartość zamówienie publicznego przekraczała 200 tys. hrywien. A w wyniku tego „zabiegu” firma która miała wygrać mogła z wolnej ręki podpisać 177 umów na remont tej samej drogi o łącznej wartości 26,8 mln hrywien. Ale to jeszcze nie koniec historii. Po tym jak Julik awansował Sławomir N. zaproponował ukraińskiemu rządowi, aby ten zatwierdził rozszerzone pełnomocnictwa Bohdana Julika. Jednak ministrowie nie chcieli „w ciemno” podpisać papierów i postanowili sprawdzić fakty i zarzuty. To jednak nie przeszkodziło Sławomirowi N. i tak, w obliczu braku decyzji ukraińskiego rządu, podpisać pełnomocnictwa.
To tylko jedna z historii, którą w ubiegłym roku opisywała ukraińska prasa. Mieliśmy na Ukrainie wprowadzać nowoczesne standardy zarówno w zakresie zarządzania projektami publicznymi, inwestowania, przejrzystości oraz uczciwości. Wyszło chyba trochę inaczej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/510149-o-tym-jak-slawomir-n-na-ukrainie-drogi-budowal