Dzień Bastylii to najważniejsze francuskie święto państwowe. Ze względu na pandemię tegoroczne obchody wypadły jednak dość skromnie, i były zamknięte dla szerszej publiczności. Można było je oglądać głównie w telewizji. Oddano na nich hołd wojsku i służbom medycznym, które „na pierwszej linii frontu” walczyły z kryzysem Covid-19. Podczas gdy trwały oficjalne obchody z udziałem kilku tysięcy zaproszonych gości, z placu Republiki ruszył marsz protestacyjny związków zawodowych pracowników służby zdrowia, w który wmieszali się uczestnicy manifestacji „żółtych kamizelek” przeciwko policyjnej przemocy. Zanim marsz, którego uczestnicy domagali się więcej funduszy dla szpitali, dotarł do placu Bastylii, doszło do przepychanek z policją. Pandemia nad Sekwaną została opanowana, ale wraz z powrotem do względnej normalności, wróciły stare problemy, a do nich dołączyły nowe.
Podczas tradycyjnego wywiadu telewizyjnego z okazji 14 lipca prezydent Emmanuel Macron przyznał, że nie udało mu się „zjednoczyć” kraju, który czeka dziś poważny kryzys gospodarczy. Francuzi już otrzymali pewien przedsmak tego kryzysu – grupa Daimler ogłosiła sprzedaż swojej fabryki w Lotaryngii, gdzie produkowany jest Smart i przerzucenie produkcji do Chin. Renault chce zatrzymać produkcję samochodów w zakładach w podparyskim Flins-sur-Seine, a także w Maubeuge, oraz zamknąć historyczny zakład produkujący sportowy model „Alpine” w Dieppe, a PSA rozważa likwidację swojej siedziby w Rueil i przerzucenie 40 tys. osób na pracę zdalną. Redukcja zatrudnienia i likwidacja dotyka także innych branż przemysłu, w ostatnich tygodniach protestowali pracownicy Airbusa, Hop !, Nokii, i koncernu farmaceutycznego Sanofi przeciwko planom restrukturyzacji, które mogą zakończyć się likwidacją tysięcy miejsc pracy.
Ludzie Sarkozy’ego
Macron ma przed sobą więc bardzo trudne zadanie. Ponad 500 mld euro ma zostać wpompowanych w gospodarkę. Prezydent bronił jednocześnie swoich reform, jak kontrowersyjnej reformy emerytalnej, która ma być w najbliższym czasie zakończona, i obiecał Francuzom odbudowę Francji - na modłę ekologiczną, czyli biorąc pod uwagę ślad węglowy. Oglądając wywiad trudno było się oprzeć wrażeniu, że gospodarz pałacu Elizejskiego jest nieco zmęczony i z tęsknotą myśli o początku swojej kadencji, gdy miał wysokie poparcie w sondażach a jego polityczne propozycje spotykały się ze sporym społecznym entuzjazmem. Według najnowszych sondaży zaledwie 33 proc. Francuzów ma zaufanie do Macrona. To o 20 proc. mniej niż ufało byłemu już premierowi Edouardowi Philippowi, którego prezydent m.in. dlatego zdymisjonował. Wybory prezydenckie odbędą się za dwa lata, a nie ma nic gorszego niż wyhodowany na własnej piersi rywal w wyścigu o najwyższy urząd w państwie, na którego tle można tylko źle wypaść.
Pomóc w odbudowie Francji ma Macronowi nowy rząd, złożony z polityków kojarzonych z centroprawicą, a konkretnie z byłym już prezydentem Nicolasem Sarkozym. Pierwszym jest nowy premier Jean Castex, wieloletni doradca społeczny Sarkozy’ego i polityk, drugą Roselyn Bachelot w roli minister kultury. Bachelot przez lata była związana z Francois Fillonem, a za prezydentury Sarkozy’ego była ministrem zdrowia. Do nowego rządu załapali się także były szef kampanii Sarkozy’ego Gérald Darmanin w roli szefa MSW oraz prawnik Éric Dupond-Moretti, bliski doradca Sarkozyego, który przejął stery ministerstwa sprawiedliwości. Macron zarzeka się, że zatrudnienie „ludzi od Sarkozy’ego” nie oznacza wcale, że rząd skręca w prawo, bo liczy się tylko „czy jest skuteczny”. Zdaniem ekspertów prezydent szykuje się na trudne czasy i dlatego zatrudnił prawicowe „buldogi”. Ma to być ekipa na czas kryzysu, która ma przeforsować trudne decyzje pałacu Elizejskiego.
Gwałt i nadużycie władzy?
Powodów skrętu w prawo Macrona jest oczywiście więcej. Wybory samorządowe, a szczególnie ich druga tura w czerwcu, pokazały, że tradycyjne partie nie są wcale martwe. Szczególnie centroprawica daje coraz większe oznaki życia. A Macron jest przekonany, że zagrożenie w 2022 roku nadejdzie z prawej strony. Chce więc już teraz zagospodarować elektorat centroprawicy. Niewykluczony jest zresztą scenariusz wspólnej kandydatury centroprawicy i Zgromadzenia Narodowego Marin Le Pen z okazji wyborów prezydenckich. Lewica Macronowi zagraża o wiele mniej, ponieważ pozostaje zasadniczo podzielona, a więc szanse, że jeden z lewicowych kandydatów dotrze do drugiej tury wyborów prezydenckich, są małe.
Skład nowego rządu wywołał nad Sekwaną duże kontrowersje. W ostatnich dniach na ulice wyszły m.in. feministki by wyrazić sprzeciw wobec nominacji Gérald Darmanina na szefa MSW. Darmanin jest oskarżony o gwałt na 46-letniej prostytutce, która zwróciła się do niego w 2009 roku, gdy był doradcą ówczesnego sekretarza generalnego Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP), dziś „Les Republicains”, Xaviera Bertranda. Sophie Spatz starała się o anulację wyroku za szantaż wobec byłego partnera, a Darmanin miał zaproponować jej pomoc w zamian za seks. Po wspólnej wizycie w klubie swingersów polityk miał zgwałcić kobietę w pokoju hotelowym. Sprawa została zamknięta w 2018 r., ale sąd kasacyjny kazał ja ponownie otworzyć w listopadzie 2019 r., a w czerwcu b.r. sąd apelacyjny ponownie uruchomił w tej sprawie dochodzenie. To nie jedyny zarzut o nadużycie władzy i gwałt, który ciąży na nowym szefie MSW. W 2015 r., gdy był jeszcze radnym miasta Tourcoing miał zmusić kobietę do seksu w zamian za obietnicę pracy i mieszkania. Śledztwo w tej sprawie zostało jednak dwa lata temu zamknięte, z braku dowodów.
Nie tylko Darmanin przeszkadza jednak feministkom, które zarzucają Macronowi „hipokryzję”, w końcu nie raz stawiał się w roli obrońcy kobiet. Nowy minister sprawiedliwości także znalazł się w oku cyklonu. Éric Dupond-Moretti to znany przeciwnik ruchu #MeToo oraz adwokat m.in. korsykańskiej mafii. Bronił także wielokrotnie polityków oskarżonych o przestępstwa seksualne, m.in. wieloletniego deputowanego do Zgromadzenia Narodow Georgesa Trona – jednego z czołowych w przeszłości polityków Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) – oskarżonego o gwałty na swoich pracownicach czy Karima Benzemy – zawodnika Realu Madryt, zamieszanego w szantażowanie innego piłkarza – Mathieu Valbueny – sekstaśmami. Dupond-Moretti w trakcie swojej 36-letniej kariery wywalczył na sali sądowej uniewinnienie dla 145 osób. Stąd wziął się jeden z jego wielu przydomków: Acquittator - Uniewinniający. Zdaniem feministek to raczej „potwór”, mający w nosie ofiary gwałtów, którym zresztą chętnie zarzuca „konfabulację”.
Bądź jak bądź, nowy rząd będzie musiał się zmierzyć ze starymi problemami, i szeregiem nowych, z czego największym jest bez wątpienia grożąca Francji gospodarcza katastrofa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/509308-francja-nowy-prawicowy-rzad-na-czas-kryzysu