Nasza zasadnicza zasada brzmi: popieramy to, co jest ważne dla Polski. Jeśli Polacy proszą nas, by wesprzeć to czy tamto, nawet nie pytamy „dlaczego?”. Bo mamy dobre doświadczenia, bo gdy my o coś prosimy, dostajemy wsparcie Polski. Dlatego zdecydowaliśmy się na dołączenie do Funduszu Trójmorza, który jest tak ważny dla Polski i dla prezydenta Dudy. Przeznaczyliśmy na ten cel 20 milionów euro
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Péter Szijjártó, minister spraw zagranicznych Węgier.
wPolityce.pl: Rozmawiamy w czasie, gdy w Polsce dobiega końca kampania wyborcza. Jak istotne są to wybory dla pańskiego kraju?
Péter Szijjártó, minister spraw zagranicznych Węgier: Zawsze opieramy naszą politykę na wzajemnym szacunku. Szanujemy partnerów, i oczekujemy tego samego, choć rzecz jasna nie zawsze tak się dzieje, o czym wiedzą i Węgrzy, i Polacy. Tak więc decyzję w sprawie wyboru prezydenta Polski muszą podjąć sami Polacy, i niezależnie od tego, jaka to będzie decyzja, będziemy ją szanowali. Ale jednocześnie mogę panu powiedzieć, że z naszej perspektywy przyszłość Węgier zależy w dużym stopniu od przyszłości Europy centralnej. Jak silny będzie nasz region, czy będzie w stanie skoordynować swoją politykę, jak wiele będzie w naszych relacjach solidarności. W tym kontekście nasze doświadczenia ze współpracy z prezydentem Dudą są absolutnie pozytywne. Jesteśmy mu wdzięczni za prowadzenie takiej polityki, która wzmacnia Europę centralną. Mamy też nadzieję, że ten typ współpracy będzie kontynuowany, i że polityka wychodząca z pałacu prezydenckiego w Warszawie też będzie kontynuowana. Więc gdy mówię, że reelekcja prezydenta Dudy byłaby dobrą wiadomością, mówią to bez żadnej intencji ingerowania w sprawy Polski. Mówię to kierując się chęcią prowadzenia jeszcze bardziej skoordynowanej polityki w Europie centralnej. Gdyby nasza współpraca nie była tak silna, nie bylibyśmy w stanie osiągać naszych celów, dotyczących gospodarki, ale także bezpieczeństwa. Dobrym przykładem była walka z przymusową relokacją uchodźców. Gdyby prezydent Duda nie walczył, tak jak walczył w tej sprawie, być może Europa centralna nie odniosłaby w tej sprawie sukcesu.
Prezydent Duda jest bardzo aktywny w polityce regionalnej, a jego główną inicjatywą jest Trójmorze. Czy mam rację mówiąc, że dla Węgier to jest pewien problem? Nie używacie zbyt często tego pojęcia. Dlaczego?
To są różne perspektywy. Jesteście dużym krajem. Jesteście w piątce największych państw Europy. Węgry oraz inne kraje regionu są dużo mniejsze. Wielkie inicjatywy mogą być podejmowane na poważnie jedynie przez wielkie kraje. I my Was popieramy. Nasza zasadnicza zasada brzmi: popieramy to, co jest ważne dla Polski. Jeśli Polacy proszą nas, by wesprzeć to czy tamto, nawet nie pytamy „dlaczego?”. Bo mamy dobre doświadczenia, bo gdy my o coś prosimy, dostajemy wsparcie Polski. Dlatego zdecydowaliśmy się na dołączenie do Funduszu Trójmorza, który jest tak ważny dla Polski i dla prezydenta Dudy. Przeznaczyliśmy na ten cel 20 milionów euro. Jesteśmy trzecim krajem obecnym w tym przedsięwzięciu, po Polsce i Rumunii. Współdziałamy oczywiście w ramach grupy wyszechradzkiej, która jest najściślejszym i jednocześnie najbardziej efektywnym sojuszem wewnątrz Unii Europejskiej. To pozwala nam podejmować inicjatywy, które nie miałyby szans, gdyby były zgłaszane indywidualnie.
Czy zgodzi się pan z ciekawą opinią, którą kilkanaście dni temu wypowiedział minister Jacek Czaputowicz, że…
…tak, zgadzam się…
…że po pandemii polityka regionalna jest jeszcze ważniejsza niż przedtem, ponieważ sąsiedzi stali się jeszcze bliżsi, a to co dalej, leży jeszcze dalej?
Doświadczenie pokazuje, że tak. Przepraszam, że panu przerwałem, ale chciałem pokazać, że zawsze zgadzamy się z polskim stanowiskiem. Ale mówiąc już zupełnie poważnie: jeśli spojrzymy na odpowiedź państw europejskich na pandemię, widzimy, że została ona udzielona w każdym przypadku na poziomie narodowym. Koordynacja z Brukseli okazała się nieistotna. To pokazuje bardzo dobrze, że Unia Europejska może być silna tylko wówczas, gdy silni są jej członkowie. Nie można oczekiwać, że jakikolwiek sojusz może być rzeczywiście silny, jeśli cegiełki, z których jest zbudowany, są słabe.
Albo gdy każdy członek wspólnoty czuje się w istocie niewygodnie w tej konstrukcji.
Tak. Ja wierzę, że jeśli naród jest w stanie zachować swoją tożsamość, swoją kulturę, dziedzictwo, religię, to staje się w ten sposób silniejszy. Trzeba więc postawić pytanie: czy w interesie Unii Europejskiej jest by kraje europejskie były słabe, czy też by były silne? Naprawdę sądzę, że jedyną drogą do wzrostu siły Unii jest wzmacnianie państw członkowskich, z których składa się ta wspólnota. Zgadzam się więc z Jackiem Czaputowiczem, że rola państw narodowych, rola współpracy regionalnej, wzrosły bardzo w obliczu doświadczenia związanego z pandemią.
Porozmawiajmy o konkretach. Co realnie zmieniłby pan w sposobie funkcjonowania Unii Europejskiej. I Polska, i Węgry, dużo mówią o tym, że dalej tak być nie może, ale jak to przełożyć na poziom operacyjny? Jakie kroki powinny zostać podjęte?
Nie powinniśmy już przenosić kolejnych kompetencji na poziom Brukseli. Państwa narodowe powinny mieć swobodę w finansowaniu inwestycji służących zachowaniu miejsc pracy i ratowaniu narodowych budżetów. Trzeba przyspieszyć podejmowanie decyzji. A w sprawie kwestii migracyjnej, trzeba pozwolić państwom członkowskim podejmować samodzielne decyzje, a nie zmuszać je do pozbywania się dziedzictwa w sferze tożsamości, kultury, religii i innych spraw.
Cały wywiad z Péterem Szijjártó ukaże się w najbliższym wydaniu tygodnika „Sieci”. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/508546-szef-msz-wegier-to-dzieki-a-dudzie-wygralismy-wsimigracji