Amerykański think tank Atlantic Council opublikował właśnie raport (A Global Strategy for Shaping the Post Covid-19 World), który skrótowo można nazwać planem gry dla nowej administracji w Stanach Zjednoczonych po listopadowych wyborach.
Trzy scenariusze
Cena o jaką toczy się rozgrywka jest wysoka, bo zdaniem amerykańskich specjalistów efektem nawarstwiających i zbiegających w czasie kryzysów – zdrowotnego w wyniku pandemii, gospodarczego w rezultacie lock down, instytucjonalnego w efekcie wyraźnej ekspansji rozwiązań autorytarnych w zakresie rządzenia oraz kryzysu światowych instytucji i erozji dotychczasowego porządku międzynarodowego może być jeden z trzech scenariuszy rozwoju wydarzeń. Pierwszy opatrzeć można mianem kryzysowego, bo jednym z jego przejawów będą problemy gospodarek najważniejszych państw z poradzeniem sobie z sytuacją. Na to nałoży się kryzys społeczny oraz najważniejszych światowych instytucji, który już można zaobserwować oraz krach zaufania i narastająca rywalizacja między państwami rosnącymi w siłę a tymi, które bronią starego porządku. Efektem erozji zaufania i narastającej rywalizacji może być konflikt o rozmiarach globalnych. Drugi wariant miałby polegać na wycofaniu się pogrążonych w kryzysie Stanów Zjednoczonych, a przynajmniej znacznym zmniejszeniu pól odpowiedzialności, co w związku z relatywnie szybkim odbudowaniem przez Pekin swojego potencjału gospodarczego, oznaczać może przejście niektórych dotychczasowych sojuszników USA pod protekcję, czy pod wpływy Chin. I wreszcie trzeci, możliwy, z którym zresztą autorzy raportu sympatyzują, scenariusz rozwoju wydarzeń w następnych latach przewiduje odrodzenie się ducha kooperacji wolnego świata, spajanego wspólnymi interesami ale również wyznawanymi wartościami (demokracja), odbudowę porządku światowego i odrodzenie zagubionej jedności oraz gospodarczej koniunktury.
Za tym trzecim wariantem przemawiają oczywiście dotychczasowe doświadczenia, siedemdziesięciu lat pokoju i pomyślności. Dwa argumenty, jakimi posiłkują się Autorzy raportu na poparcie swej tezy, że porządek ustanowiony po 1945 przez Stany Zjednoczone przyniósł nieznaną w historii pomyślność, warte są odnotowania. Po pierwsze, jak piszą, pokój polegający na braku wojny między dominującymi w świecie państwami po 1945 roku spowodował, że w przeciwieństwie do okresu lat 1600 – 1945 kiedy w wyniku konfliktów zbrojnych zginęło, jak się oblicza, 1 % światowej populacji, to w czasie ostatnich siedemdziesięciu lat ten tragiczny „wskaźnik” udało się zredukować 100 razy. Liczbę osób w skali globu, które żyją w skrajnej nędzy udało się w tym czasie zmniejszyć z 66 % do poniżej 10 % całej populacji. Te argumenty należy powtarzać, bo można odnieść wrażenie, że państwa demokratyczne utraciły wiarę w rangę swoich osiągnięć.
Aby wrócić do tego złotego wieku, zdaniem Autorów raportu, Stany Zjednoczone muszą sformułować i zacząć realizować strategię odrodzenia, ale nie rozumianą jako próba narzucenia swej wizji innym państwom, ale jako konstruowanie aliansu państw demokratycznych, w których USA będą z racji swej wielkości primus inter pares, ale inne państwa, ich interesy, przekonania i opinie, będą uczestniczyć w kształtowaniu nowego ładu. Potencjał jest, bo jak trzeźwo zauważają specjaliści Atlantic Council, demokracje pozostające w sojuszu z Ameryką to nadal 59 % światowego PKB, a gdyby dodać i te które nie zawarły żadnych układów sojuszniczych, to możemy mówić o 75 %. I porozumienie tych państw, połączone z przebudową (rozszerzeniem) światowych organizacji, winno nadać ton przemianom następnych lat. Kluczowe znaczenie ma w tym ujęciu grupa G-7, która winna przekształcić się docelowo w G-10 przyjmując w swój skład Australię, Koreę Płd. oraz niewykluczone, że również Indie. W ten sposób powinien powstać Alians Wolnych Narodów, który doprowadzi też do odnowienia organizacji takich jak WHO czy WTO, „skażonych” wpływami państw autorytarnych. Ich współpraca winna koncentrować się na czterech głównych polach – bezpieczeństwu zdrowotnemu, gospodarce, administracji i bezpieczeństwu. Jeśli chodzi o zdrowie to głównym zadaniem jest wypracowanie i wdrożenie powszechnie dostępnego i skutecznego rozwiązania w kwestii walki z pandemią oraz jej spodziewanymi nawrotami. Gospodarka wymaga odbudowy łańcuchów kooperacyjnych gwarantujących bezpieczeństwo wolnego świata. Autorzy raportu wprost proponują wzorowaniu się na rozwiązaniach zaproponowanych przez Japonię, która przeznaczyła 2 mld dolarów jako zachętę dla firm chcących przenieść produkcję artykułów wrażliwych z Chin do kraju. Takie rozwiązanie winno być powtórzone ich zdaniem w większej skali, ale tylko jeśli idzie o produkty kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa. Podobne podejście winno zostać przyjęte jeśli idzie o chińskie inwestycje, zwłaszcza w branżach wysokich technologii. Tutaj też należy kierować się względami bezpieczeństwa. Inne sektory, dóbr konsumpcyjnych, mogą i powinny funkcjonować tak jak dotychczas. Chiny nie powinny być wykluczone z tych pól kooperacji, a dla utrzymania koordynacji w skali świata winna być utrzymana formuła spotkań państw G-20. Taka pragmatyczna współpraca, o ile Pekin zaakceptuje nowe reguły gry, winna być utrzymana, jednak nie może dotyczyć sektorów wrażliwych i rozwojowych. Tu wolny świat musi nie tylko chronić swe interesy, nie tylko przeciwdziałać piractwu intelektualnemu ale drastycznie zwiększyć finansowanie prac w zakresie badań i rozwoju, bo tylko wzmożony, wspólny wysiłek zagwarantuje osiągnięcie, w przyszłości przewagi. Docelowo należy tez doprowadzić integracji obejmujących wolne narody stref wolnego handlu, w pierwszym rzędzie powrócić do porozumienia TITIP między blokiem państw Ameryki Płn. powiększonym o Wielką Brytanię (rozmowy w toku), a Unią Europejską.
Powtórka z Zimnej Wojny?
W tym sensie nie jest to program konfrontacji w „obozem autorytaryzmu”, ale przypominający trochę realia Zimnej Wojny, plan odgrodzenia się odeń. Podobnie jak w obliczu rywalizacji ze światem komunizmu tak i teraz trzeba koncentrować się na własnych interesach, własnej pomyślności i wykorzystaniu posiadanych narzędzi celem pozyskania państw nie tyle lawirujących, ale stojących na rozdrożu, głównie z Afryki i Ameryki Łacińskiej. Taka wizja nie wyklucza też pragmatycznej, nawet bardzo intensywnej współpracy, z „obozem autorytaryzmu” w pewnych obszarach, co jak się wydaje ma gwarantować interesy państw, takich jak Niemcy czy Korea Pd. których gospodarki są silnie uzależnione od eksportu.
Ciekawy jest rozdział określający wspólną politykę w zakresie bezpieczeństwa „wolnego świata”, bo ono w największym stopniu może być zagrożone z jednej strony przez rewizjonistyczną politykę Chin i Rosji, przez państwa takie jak Iran czy Korea Płn., czy wreszcie przez niekontrolowany niekorzystny rozwój wydarzeń w szeregu krajów III świata.
Po pierwsze nie należy rezygnować z polityki powstrzymywania, a nawet trzeba myśleć o jej wzmocnieniu. Tym bardziej potencjalni przeciwnicy Stanów Zjednoczonych nie mogą pomyśleć, że „wolnemu światu” zabraknie zdecydowania w godzinie próby. W tym celu, już obecnie zarówno publicznie, jak i w nieoficjalny sposób, należy, jak proponują Autorzy, określić szereg nieprzekraczalnych „czerwonych linii”. Podobnie należy demonstracyjnie utrzymywać obecność wojskową w regionach zwiększonego ryzyka, jakim jest np. Morze Południowochińskie. W przyszłości, ale nie później niż do 2030 roku trzeba wspólnie opracować doktrynę bezpieczeństwa biologicznego, ta sfera stanie się w najbliższych latach kolejną domeną w której toczyć się mogą konflikty. Opracowanie polityki bezpieczeństwa biologicznego, w tym reagowania na przyszłe pandemie, winno być absolutnym priorytetem Departamentu Obrony w najbliższych latach. Trzeba też doprowadzić do zaniechania inwestowania budżetów obronnych w rozwiązania z przeszłości a skupić się na tych, które mogą zmienić naturę wojny w nadchodzącym dziesięcioleciu – sztuczną inteligencję, systemy bezpilotowe, broń kosmiczną, komputery kwantowe czy broń hipersoniczną. To Stany Zjednoczone zbyt jak się uważa zapatrzone w przeszłość winny wytyczyć drogę zmian w tym zakresie, ale konieczna reforma w wyniku kryzysu budżetu Pentagonu, stanowi być może dobrą do tego okazję. Generalnie, aby móc poważnie myśleć o realizacji tej strategii trzeba odejść, zdaniem Autorów raportu od tradycyjnych wyobrażeń na temat przywództwa Ameryki. Więcej do powiedzenia w kształtowaniu tego aliansu winny mieć inne państwa wolnego świata i czasem to one musza narzucić Waszyngtonowi swoje widzenie problemów i sposobów ich rozwiązania. Oznaczać to musi, jak piszą wprost, że w pewnych obszarach Ameryka nie będzie liderem, ale zadowoli się statusem „współpracownika” w ramach ustalonej wspólnie strategii.
Autorzy raportu szczerze przyznają, że triumf w nadchodzących wyborach Donalda Trumpa raczej nie gwarantuje całościowej realizacji tej strategii, choć niewykluczone jest uczestnictwo Stanów Zjednoczonych w niektórych jej elementach. Jeśli wygra Joe Biden, to sprawy wyglądają zupełnie inaczej. I to jego zespół, jak można się domyślać jest głównym adresatem tego, przygotowanego przez zespól Atlantic Council, programu odmłodzenia porządku światowego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/508443-jak-odmlodzic-porzadek-swiatowy-czyli-plan-dla-joe-bidena