Jeden z dwóch najważniejszych niemieckich think tanków zajmujących się polityka zagraniczną – DGAP, przeprowadził ankietę wśród ekspertów zajmujących się polityką bezpieczeństwa z szeregu wiodących państw członkowskich i współpracujących NATO.
Niemców interesowały trzy kwestie – co władze partnerów Berlina w Pakcie myślą na temat strategii powstrzymywania nuklearnego, jak w tym kontekście postrzegana jest rola Niemiec i wreszcie jak przyjęte zostałoby wycofanie się Berlina z projektu nuclear sharing, co niedawno zaproponowane zostało przez część niemieckiej socjaldemokracji. W raporcie, który właśnie został opublikowany, otrzymujemy wachlarz odpowiedzi pokazujących różnorodność poglądów na politykę nuklearną Paktu w Europie, różnice perspektyw i oczekiwań. Z naszej optyki najbardziej interesującą są te odpowiedzi na ankietę niemieckiego think tanku, w których uczestniczący w badaniu eksperci odpowiadają jak w ich krajach przyjęto by ewentualne przeniesienie ładunków nuklearnych z Niemiec do Polski.
Eksperci z państw atomowych
To, co się rzuca w oczy, to odmienne podejście do problemu uczestnictwa Niemiec w programie nuclear sharing ekspertów z państw atomowych (Francja, Niemcy), niźli z pozostałych. O ile „cała reszta” w różnym stopniu, ale jest zdania, że tego rodzaju decyzja byłaby istotnym osłabieniem potencjału obronnego NATO w Europie, o tyle ci, którzy należą do „atomowego klubu”, skłonni są na problem patrzeć przede wszystkim przez pryzmat decyzji politycznej, w mniejszym stopniu wojskowej. Bruno Tertrais z francuskiej FRS napisał, że jeśliby Niemcy podjęły decyzję o opuszczeniu programu nuclear sharing w porozumieniu z partnerami NATO, byłoby to „smutne, ale negatywny efekt tej decyzji byłby ograniczony o ile stałaby się ona elementem kompleksowego i uzgodnionego przemodelowania NATO-wskiej polityki „postawy nuklearnej” (np. przez przyjęcie Polski do programu nuclear sharing).” Gdybyśmy jednak mieli do czynienia z jednostronną i nieuzgodnioną z sojusznikami decyzją Berlina, to należałoby taki krok traktować jako ważny sygnał polityczny o złych, bo osłabiających Sojusz, konsekwencjach. Berlin ma suwerenne prawo, argumentuje Tertrais, do podjęcia takiej decyzji, ale jej konsekwencją może stać się efekt domina w innych krajach dziś uczestniczących w programie. Podobne obawy, co do tego, czy wycofanie się Berlina nie spowoduje presji opinii publicznej w innych krajach uczestniczących w programie, wyrażali też eksperci z Włoch (Alessandro Marrone i Stefano Silvestri z IAI), wprost pisząc, że włoska elita polityczna chciałaby kontynuowania status quo bez rozpoczynania debaty publicznej na temat NATO-wskiej polityki nuklearnej. Podobne głosy formułowali eksperci z Holandii (Sico van der Meer z Clingendael Institute) oraz Belgii (Alexander Mattelaer z Egmont Institute), co swoją drogą pokazuje do jakiego stopnia elity polityczne krajów będących uczestnikami programu, czują się niepewne i pozbawione poparcia własnej opinii publicznej dla jego kontynuowania. Zwolenników utrzymania stanu obecnego jest zresztą więcej, jednoznacznie w tym duchu wypowiedzieli się również eksperci z Norwegii i Finlandii. Dość powszechnie formułowany był pogląd, że decyzja denuklearyzacji Niemiec byłaby równoznaczna z otwarciem „puszki Pandory” w zakresie polityki bezpieczeństwa w Europie i pogłębiła podziały. Ekspert z Holandii obawia się, że w sytuacji wyjścia Niemiec z nuclear sharing państwa wschodniej części Europy mogłyby chcieć je zastąpić, co mogłoby spotkać się z pozytywną reakcją Stanów Zjednoczonych i w rezultacie doprowadziłoby to do wzrostu napięcia z Rosją. Podobne opinie zaprezentowali przedstawiciele Włoch, Finlandii oraz Norwegii. Zupełnie inne zapatrywanie na taka sytuację mieli reprezentanci Państw Bałtyckich. Sven Sakkov z estońskiego ICDS napisał, że elity jego kraju są zdania, iż obecnie Niemcy stały w nadmiernym stopniu adwokatem „interesów bezpieczeństwa Rosji i w niewystarczającym bezpieczeństwa Europy Wschodniej”. W jego opinii decyzja o ewentualnym wyjściu Niemiec z nuclear sharing z pewnością odbiłaby się niekorzystnie na spoistości Paktu Północnoatlantyckiego i postawiła na porządku dziennym kwestię przeniesienia amerykańskich ładunków nuklearnych oraz środków ich przenoszenia do Polski.
Darius Semaška, ambasador Litwy w Berlinie napisał, że jeśliby Niemcy podjęły decyzje o wyjściu z programów nuklearnych, co zresztą w jego opinii nie jest kwestią techniczną a polityczną, strategiczna i militarną, NATO musiałoby znaleźć alternatywne rozwiązanie, zwłaszcza wobec rosyjskich zbrojeń nuklearnych i uprawiania przez Moskwę coraz bardziej asertywnej polityki. Mãris Andžãnis z łotewskiego Latvian Institute of International Affairs jest zdania, że uczestnictwo Niemiec w nuclear sharing ma wymiar bardziej symboliczny, polityczny niźli wojskowy i traktować ją należy w kategoriach wiarygodności sojuszniczej Berlina. W jego opinii podjęcie przez Berlin decyzji tego rodzaju wywoła próżnię strategiczną, która szybko będzie musiała być wypełniona. W takich realiach, jak pisze „Polska może chcieć przejąć rolę Niemiec w nuclear sharing”.
Brytyjscy eksperci
Interesujący jest tez pogląd ekspertów z brytyjskiego Royal United Services Institute. Prócz tego, iż są oni zdania, że odstraszanie nuklearne jest fundamentem zarówno polityki bezpieczeństwa NATO w Europie, jak i Wielkiej Brytanii, to uczestnictwo Berlina w programie winno być rozpatrywane przede wszystkim przez pryzmat politycznej „symboliki” tego kroku. Oczywiście, mogą być wojskowi stratedzy, którzy taki krok interpretować będą w kategoriach pogorszenia zdolności obronnych NATO w Europie, ale istotny jest skutek polityczny a nie wojskowy tego posunięcia. Najpierw rząd brytyjski będzie starał się zrozumieć jakie motywy kierowały politykami rządzącymi w Berlinie, kiedy podejmowali tego rodzaju decyzję i czy oznacza to próbę rewizji NATO-wskiej polityki powstrzymywania nuklearnego. Jeśliby tak było w istocie, to polityczne konsekwencje tego kroku musiałyby prowadzić do zaangażowania się w sprawę „czynników najwyższej rangi”. Jeśli natomiast decyzja Berlina nie byłaby wynikiem takiego podejścia to Niemcy musiałyby, jak uważają Brytyjczycy, „potwierdzić swe zobowiązania sojusznicze” np. zwiększając wydatki zbrojeniowe, na inne, nie nuklearne komponenty siły. Podobne głosy pojawiają się zresztą w też w innych wystąpieniach.
Gdyby chcieć podsumować ten wielogłos, to wydaje się, że wśród europejskich państw członkowskich NATO i współpracujących (Finlandia) nie ma dziś większości, która mogłaby poprzeć wyjście Niemic z programu nuclear sharing i denuklearyzację terytorium naszego sąsiada. Większość wypowiadających się zaliczyć można do obozu obrońców status quo, zresztą z różnych powodów. Jednak wszyscy mają świadomość tego, iż władze w Berlinie mogą podjąć taką decyzję. Jeśliby tego rodzaju moment zwrotny nastąpił, to mielibyśmy do czynienia z szeregiem konsekwencji, głownie zresztą politycznej natury, bo wojskowo „wyrwa nie byłaby tak wielka”. Głównym czynnikiem pozwalającym na ocenę skutków jest to na ile denuklearyzacja Niemiec byłaby posunięciem uzgodnionym z sojusznikami, w ramach opracowanego planu przejściowego i uzupełnionego wzrostem zobowiązań Berlina w innych, konwencjonalnych obszarach, a na ile krokiem jednostronnym i niespodziewanym. W tym sensie, słuszną i zgodną z polskim o raz NATO-wskim interesem, jest formułowana przez Justynę Gotkowską z naszego OSW propozycja reformy programu nuclear sharing. Jest to postula tym bardziej aktualny i wart podjęcia, że jednostronna decyzja Berlina mogłaby być odczytana przez Moskwę jako „okienko możliwości” które warto wykorzystać.
Polska nie zyskałaby poparcia
Rozkład głosów ekspertów zaproszonych do debaty przez niemiecki think tank wskazuje, że gdyby dziś Polska chciała samodzielnie postawić kwestię swego uczestnictwa w nuklearnym komponencie programu nuclear sharing, to raczej z pewnością nie zyskałaby poparcia, a ewentualna przychylność Waszyngtonu dla takiej perspektywy, nie wiadomo czy trwała w kontekście jesiennych wyborów, byłaby odczytana zostać jako wprowadzania rozdźwięku wśród europejskich państw NATO. Jednak pojawiające się w Niemczech głosy postulujące taki zwrot w polityce bezpieczeństwa winny być traktowane przez państwa NATO poważnie. A to musi oznaczać początek dyskusji na ten temat, być może nakreślenie perspektywy reformy polityki odstraszania nuklearnego Paktu czy jej rozszerzenia, a przede wszystkim objęcie częścią szkoleniową programu również polskich sił zbrojnych, które na wypadek konfliktu muszą dysponować rozszerzonymi możliwościami. To jak się wydaje winno być teraz głównym tematem rozmowy państw naszego regionu, najpierw między sobą, a potem ewentualnej presji na Berlin i centralę NATO w Brukseli aby rozpocząć zawczasu prace w tym kierunku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/507123-co-w-europie-mysla-o-denuklearyzacji-niemiec
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.