Ubiegłotygodniowa informacja, iż Biały Dom ma zamiar zredukować amerykański kontyngent wojskowy w Niemczech wycofując stamtąd 9,5 tys. żołnierzy nie spotkała się, delikatnie cała sprawę nazywając, z przychylnym przyjęciem, zarówno polityków europejskich, jak i, w większym jeszcze stopniu ekspertów. Właściwie nie udało mi się znaleźć ani jednej publicznej wypowiedzi, po obu stronach Atlantyku, która by broniła decyzji Donalda Trumpa.
Reakcja Niemiec
Najbardziej powściągliwe stanowisko w tej sprawie zajęli Niemcy ograniczając się do stwierdzenia, że „obecność wojsk amerykańskich w Niemczech służy bezpieczeństwu całego NATO, w tym i Stanów Zjednoczonych” oraz podkreślając, że Berlin nie został jeszcze o decyzji poinformowany oficjalnymi kanałami (Annegret Kramp-Karrenbauer) lub kwitując całą sprawę, stwierdzeniem, że stosunki amerykańsko – niemieckie „przeżywają trudny okres” (Heiko Maas).
Amerykańscy komentatorzy
Amerykańscy komentatorzy byli znacznie mniej oględni w słowach. Hans Binnendijk, analityk w Atlantic Council napisał na łamach Defence News, że jest to „niemądra decyzja”, która nie została podjęta w wyniku przeprowadzenia jakiejkolwiek „analizy strategicznej” i wezwał Kongres do szybkiego uchwalenia stosownej ustawy aby w ten sposób zablokować decyzję Donalda Trumpa. Na tweeterze opinię Binnedijka poparli m.in. generał Ben Hodges oraz Ian Brzeziński. Ekspert Atlantic Council przedstawia też argumentację, na którą warto zwrócić uwagę, bo pozwala zrozumieć jak o bezpieczeństwie europejskim myślą na Zachodzie. W jego opinii Donald Trump podjął decyzję o wycofaniu bez przeprowadzenia szerokich konsultacji zarówno z amerykańskimi wojskowymi stacjonującymi w Europie, jak i z sojusznikami. Już to wystarczy aby ją całkowicie zdyskwalifikować.
Wywoływanie niepewności co do stosunku największego państwa NATO w kwestii zobowiązań sojuszniczych jest najgorszym z możliwych sposobów wzmacniania Aliansu. Brak konsultacji i niepewność co do intencji Białego Domu, spowodowały, jak można przypuszczać, poniedziałkowy telefon Jensa Stoltenberga do Donalda Trumpa i uspokajające wystąpienia Sekretarza Generalnego NATO. Ale to oczywiście nie jedyny argument, dyskwalifikujący, w opinii Binnendijka decyzję Donalda Trumpa. Kolejne są natury wojskowej. Jak przypomina analityk Atlantic Council sojusznicy z trudem wypracowali koncepcję wysuniętej obecności sił wojskowych NATO na Wschodzie w związku z rewizjonistycznymi zapędami Federacji Rosyjskiej. Zmiany związane z przegrupowaniem wojsk i niezbędne reformy w zakresie systemów dowodzenia, komunikacji, rozpoznania etc. postępują wolno, zbyt wolno jak na ciągle realne zagrożenia ze strony reżimu Putina.
Są wątpliwości
—argumentuje Binnedijk
czy NATO-wskie Siły Szybkiego Reagowania i inne narodowe siły zbrojne osiągnęły wystarczający poziom gotowości a infrastruktura logistyczna jest w stanie umożliwić szybkie przerzucenie wojsk.
Po to aby uniknąć tego, co określa on mianem „koszmaru amerykańskich dowódców” NATO przyjęło dwa programy – obejmujące kwestie szkolenia oraz rozbudowy infrastruktury komunikacyjnej i sieci magazynów. W obydwu tych obszarach kluczowe znaczenie mają oddziały amerykańskie dziś stacjonujące w Niemczech, dedykowane z jednej strony do obsługi amerykańskich F-16, z drugiej zajmujące się szkoleniem swych europejskich partnerów. To one, zdaniem amerykańskiego analityka mogą w pierwszym rzędzie podlegać redukcji, co oczywiście nie wpłynie korzystnie na odbudowę gotowości bojowej europejskich sił NATO.
Zachodnioeuropejskie media
W zachodnioeuropejskich mediach pojawiają się uzupełniające ten obraz informacje. Mianowicie redukcji może podlegać również personel największego amerykańskiego hubu komunikacyjnego w Europie jakim jest baza lotnicza Rammstein oraz centrum medycznego Landstuhl. Jeżeli tak się stanie, to znakomicie zmniejszy to możliwość amerykańskiej projekcji siły na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, bo wszystkie dotychczasowe transporty w obydwu kierunkach przechodziły przez Niemcy.
Warto wrócić do tego, co Binnedijk nazywa „koszmarem amerykańskich wojskowych” w Europie. Jest to, w jego opinii wielokrotnie omawiany w amerykańskich siłach zbrojnych rozwój wydarzeń sprowadzający się do braku możliwości odpowiedzi na agresję Moskwy. Chodzi oczywiście o szybką odpowiedź, bo zdaniem większości amerykańskich analityków Rosja może rozpocząć krótką wojnę na Wschodzie, choćby po to aby odbudować nurkujące po Covid-19 notowania Władimira Putina, a potem, zanim zachodni sojusznicy zdążą przyjść z pomocą, szantażem nuklearnym wymusić rokowania pokojowe, trochę na podobieństwo tzw. Formatu Mińskiego. Podważenie zaufania do stanowczości Stanów Zjednoczonych, a taki jest pierwszy skutek decyzji Trumpa, spowoduje, zdaniem analityka Atlantic Council, spowolnienie, a nie przyspieszenie procesu odbudowy zdolności operacyjnych sił NATO-wskich na wschodzie. Z tego powodu musi być interpretowana w kategoriach „prezentu dla Putina.”
Wypowiedzi brytyjskich polityków
Z podobnymi tezami spotkać się tez można w wypowiedziach brytyjskich polityków. Tobias Ellwood, deputowany Partii Konserwatywnej stojący na czele komisji przydzielającej środki na cele wojskowe w Izbie Gmin powiedział mediom, że „osłabianie NATO w nadziei, że doprowadzi to do wzrostu niemieckich wydatków zbrojeniowych jest niebezpieczną grą, która jest na rękę Rosji”. Jego partyjny kolega, Tom Tugendhat, kierujący komisją spraw zagranicznych powiedział, że decyzja da efekt odmienny od spodziewanego, bo sojusznicy „będą słuchać Stanów Zjednoczonych mniej” tak długo jak Trump jest u władzy. Niektórzy zachodni eksperci, tacy jak np. Karin von Hippel, dyrektor generalny Royal United Services Institute są zdania, że decyzja o wycofaniu części kontyngentu amerykańskiego z Niemiec nigdy nie zostanie zrealizowana, bo w toku przedwyborczej walki albo zabraknie administracji amerykańskiego prezydenta woli aby iść nadal w tym kierunku, albo Kongres zdoła ją zablokować. Bernd Riegert, niemiecki dziennikarz, napisał w portalu Deutsche Welle, kierując swe uwagi bezpośrednio pod naszym adresem, że „radość emanująca z Polski, może okazać się przedwczesna.” W jego opinii decyzja Donalda Trumpa o dyslokowaniu części wojsk wycofywanych z Niemiec do Polski jest traktowana w Warszawie jako rodzaj „nagrody” dla narodowo-konserwatywnego rządu za związki z Donaldem Trumpem. Jednak, w jego opinii korzyści wojskowe z takiego ruchu mogą być wątpliwe, bo raczej nie będziemy mieli do czynienia z dyslokacją oddziałów liniowych, z tej prostej przyczyny, że niemiecki kontyngent amerykańskich sił zbrojnych to głównie służby logistyczne, medyczne, szkoleniowe, zabezpieczenia tyłów. Jak pisze, z wojskowego punktu widzenia z takiej dyslokacji pożytku nie będzie, Rosjanie staną się bardziej drażliwi, bo uznają to za złamanie porozumienia Rosja – NATO, a cały ruch będzie „zmartwieniem” sojuszników z NATO.
Innymi słowy niewiele, albo nic nie skorzystamy, stracimy reputację, NATO ulegnie osłabieniu, finansowanie projektów zwiększających mobilność nie wzrośnie, rozdrażnimy niepotrzebnie Moskwę z którą warto rywalizować, ale realnie a nie przy pomocy pustych gestów. Nie idźmy tą drogą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/504157-trump-wycofuje-wojsko-z-niemiec-wszyscy-przeciw