Dziennik The New York Times, otwarcie opozycyjny wobec administracji i polityki Donalda Trumpa, w artykule relacjonującym reakcje niemieckiego świata politycznego i eksperckiego na decyzję o redukcji amerykańskiego kontyngentu wojskowego w tym kraju pisze, że wcale nie odosobnione jest u naszych zachodnich sąsiadów przekonanie, iż jednym z pierwszych posunięć amerykańskiego prezydenta po ewentualnym uzyskaniu reelekcji może być poinformowanie o wystąpieniu Stanów Zjednoczonych z NATO.
Taki rozwój wydarzeń miałby być z jednej strony wynikiem zmieniających się priorytetów w polityce zagranicznej Waszyngtonu a z drugiej niechęci obecnego prezydenta do uczestnictwa w organizacjach multilateralnych, przyjmowaniu na siebie zobowiązań wielostronnych czy konieczności uwzględniania wielu punktów widzenia i interesów. Nawet jeśli uznamy zarysowany przez amerykański dziennik scenariusz za całkowicie nierealistyczny i pozbawiony podstaw, to warto zastanowić się w jaki sposób na zaostrzające się podziały atlantyckie, gołym okiem widoczny „brak chemii” między kanclerz Merkel a prezydentem Trumpem reagują mniejsze państwa naszego regionu, które mają podobną do naszej ocenę potrzeb w zakresie polityki bezpieczeństwa. Chodzi o Państwa Bałtyckie oraz nie będące członkami NATO Szwecję i Finlandię. Dogodnym dla oceny ich spojrzenia punktem wyjścia jest opublikowanie właśnie przez dwa ośrodki analityczne – Fiński Instytut Studiów Międzynarodowych oraz Estoński Instytut Polityki Zagranicznej, raportów na temat polityki bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego. Temat jest tym bardziej na czasie, że jak można było się przekonać czytając niedawny raport przygotowany pod kierownictwem generała Bena Hodgesa, jeszcze nie tak dawno dowódcy sił NATO w Europie, nie możemy dziś mówić o „wschodniej flance NATO” ale raczej trzeba myśleć o rozciągającym się od Arktyki, po południowe Bałkany jednym froncie powstrzymywania rosyjskiej ekspansji. Jeśli przyjąć taki punkt widzenia, to jego częścią musi stać się system obrony państw Nordyckich.
Współpraca wojskowa Szwecji i Finlandii jak argumentują autorzy raportu (Finnish-Swedish Defence Cooperation, FIIA, 284/ June 2020) choć przeżywająca czasy rozkwitu już po zakończeniu Zimnej Wojny, wyraźnie przyspieszyła po rosyjskiej agresji wobec Ukrainy w 2014 roku. W efekcie w 2019 roku obydwa kraje podpisały niejawny, wspólny Wojskowy Plan Strategiczny a obecnie, jak oceniają autorzy raportu, obydwa kraje są w stanie współpracować ze sobą na wojskowym poziomie operacyjnym. Przy czym już w 2015 roku rządy w Sztokholmie i Helsinkach zdecydowały, że kooperacja sił zbrojnych obydwu krajów obejmować będzie nie tylko współdziałanie w czasie pokoju, ale ewentualną wspólną odpowiedź w realiach konfliktu zbrojnego. Czy zatem można mówić o pakcie wojskowym łączącym Szwecję i Finlandię? Nie. Głównie z tego powodu, że współpracy wojskowo – operacyjnej nie towarzyszy stworzenie wspólnej płaszczyzny prawnej i politycznej podejmowania decyzji w tym zakresie. Póki co jeszcze jej nie ma, co oczywiście nie oznacza, że w najbliższej przyszłości takowa nie powstanie. Fińscy analitycy zastanawiają się jakie są możliwe opcje ewolucji obecnej współpracy. Dostrzegają cztery alternatywne scenariusze – pierwszy zakłada jeszcze głębsze powiązania i ściślejszą współpracę wojskową, drugi powołanie formalnego aliansu wojskowego, trzeci dołączenie do obecnego formatu współpracy Norwegii, głównie ze względu na wspólne wyzwania w zakresie bezpieczeństwa w Arktyce i czwarty wstąpienie obydwu państw do NATO. Ostatnia możliwość, jest ich zdaniem najmniej realna. O ile opinia publiczna w Szwecji zmieniła w ostatnich latach nastawienie na ewentualne członkostwo w Pakcie, o tyle w Finlandii nadal przeważają negatywnie nastawieni do takiego kroku. Formalny sojusz wojskowy między Sztokholmem a Helsinkami z kolei jest niechętnie przyjmowany w Szwecji a znacznie lepiej postrzegany w Finlandii. W efekcie dwa pozostałe scenariusze są zdaniem analityków z Helsinek najbardziej prawdopodobne, czyli dalsza integracja organizmów wojskowych obydwu państw w połączeniu z opcją na rzecz rozszerzenia tego formatu na Norwegię.
Co ciekawe, poza obszarem zainteresowań ekspertów z Finlandii, mimo, że mamy do czynienia z państwami leżącymi nad Bałtykiem pozostaje kwestia bezpieczeństwa tego akwenu i państw nad nim leżących. Marginalnie traktowana jest sytuacja Państw Bałtyckich, Polska w tym materiale niemal się nie pojawia. Przeważa optyka skandynawska. Można to potraktować jako sygnał ile zaniedbań musimy w najbliższym czasie nadrobić.
W gruncie rzeczy podobne spojrzenie odnaleźć można w opracowaniu estońskiej badaczki (Piret Kuusik, Through The Looking Glass, RKK ICDS, June 2020). Tu też przeważa optyka skandynawska, ale dodatkową perspektywą jest to na co warto zwrócić uwagę, a mianowicie nieskrywane przeświadczenie, że polityka Waszyngtonu staje się coraz mniej obliczalna i coraz trudniej w oparciu o opcje atlantycką budować przyszłość obrony Państw Bałtyckich. Niechęć Stanów Zjednoczonych wobec umów wielostronnych, zdaniem Autorki, godzi wprost w interesy niewielkich państw regionu. Z tego prostego powodu, że ich głos na arenie międzynarodowej był słyszalny wyłącznie dzięki umiejętnemu korzystaniu z formatów wielostronnych. To tam skandynawskie inicjatywy były prezentowane, słyszane i brane pod uwagę. Jeśliby relacje międzynarodowe miały się opierać wyłącznie na umowach dwustronnych, a taką tendencję badaczka widzi w polityce Stanów Zjednoczonych w ostatnich latach, to różnica potencjałów między wielkimi tego świata a Bałtami, nawet wśród sojuszników, będzie prowadziła do tego, że z ich zdaniem nikt się nie będzie liczył. Drugim czynnikiem, z którym trzeba się liczyć to nieklarowność polityki Waszyngtonu wobec Unii Europejskiej. Przez ostatnie 70 lat Stany Zjednoczone sprzyjały integracji państw Europy, ale ostatnio zaczynają ją postrzegać w kategoriach rywala, co w połączeniu ze zmieniającymi się geopolitycznymi priorytetami USA i większą koncentracją na rywalizacji z Chinami, może doprowadzić wprost do „porzucenia Europy”. To dlatego zdaniem estońskiej badaczki, Państwa Bałtyckie tradycyjnie opowiadają się za zwiększeniem wydatków państw naszego kontynentu na zbrojenia. Nie jako, a może nie wyłącznie jako, elementu zwiększenia siły Paktu Atlantyckiego i umocnienia więzi atlantyckich, ale jako sposób asekurowania się na wypadek odejścia Stanów Zjednoczonych z Europy. To bardzo istotna konstatacja, bo świadczy z jednej stronie o trzeźwym stosunku do polityki Waszyngtonu, takim którego nie można oskarżyć o bezrefleksyjny pro- albo anty- amerykanizm a z drugiej strony świadomość zagrożenia i przekonania, że żyjemy w czasach przełomów. Tym większego, że Autorka nie uważa aby Niemcy były w stanie sformułować europejską politykę w zakresie bezpieczeństwa, a priorytety Francji, kraju najaktywniejszego na tym polu są zasadniczo rozbieżne z interesami Bałtów. Trzy Państwa Bałtyckie nie rezygnują ze starań na rzecz poprawy relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Tym była motywowana ubiegłoroczna wspólna wizyta ich prezydentów w Białym Domu i jako gest wobec Waszyngtonu traktować trzeba przyjęcie w tym roku przez Tallin forum Inicjatywy Trójmorza. Ale znów warto zwrócić uwagę, że nawet w tym ostatnim przypadku, perspektywa Tallina nie jest związana z rolą Polski. Towarzyszą temu z jednej strony deklaracje, iż stawianie wszystkiego, tj. bezpieczeństwa regionu „na jedną kartę”, czyli uzależnianie się od Stanów Zjednoczonych może być zbyt ryzykowne, a z drugiej towarzyszą temu wezwania na rzecz zbudowania przez państwa Nordyckie płaszczyzny politycznej poprawiających ich pozycję, zarówno wobec Waszyngtonu, jak i Londynu, Berlina czy Paryża. Co więcej, państwa regionu, ale również Polska muszą się liczyć, zdaniem estońskiej analityk, z rosnącą niechęcią Niemiec wobec Stanów Zjednoczonych. Ta niekorzystna ewolucja relacji będzie powodowała, że proatlantyckie nastawienie Bałtów i Polski, może być w coraz większym stopniu w Europie wyjątkiem, a politycznie może równać się osamotnieniu i izolacji. To zaś oznacza, że konieczne będzie poszukiwanie wspólnego języka interesów w zakresie bezpieczeństwa z Francją. `
Perspektywa państw skandynawskich i Bałtów jest, mimo podobnej do polskiej, oceny sytuacji w zakresie bezpieczeństwa regionalnego, zasadniczo inna od tej jaką zdaje się mieć Warszawa. Jeżeli mamy, a wydaje się to konieczne, dążyć do stworzenia wzajemnego systemu gwarancji, współpracy wojskowej i polityki powstrzymywania ekspansjonizmu rosyjskiego, to dostrzeżenie tych różnic wydaje się warunkiem koniecznym skuteczności jakichkolwiek działań. Wgląd w to o czym myśli się w Helsinkach czy w Tallinie, pokazuje też jak trudne zadanie nas czeka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/503743-bezpieczenstwo-panstw-lezacych-nad-baltykiem