Stany Zjednoczone są krajem najbardziej dotkniętym pandemią koronawirusa. Tam zanotowano najwięcej przypadków zarówno zarażeń, jak i ofiar śmiertelnych. Od wielu tygodni – na skutek przyjętych przez władze zaleceń ekspertów ds. zdrowia publicznego – ulice amerykańskich miast pozostawały wyludnione.
Zamieszki uliczne i list epidemiologów
Od 30 maja w relacjach medialnych z USA dominują jednak sceny zamieszek ulicznych oraz manifestacji antyrasistowskich. Co ciekawe, nie słyszymy w tych dniach protestów epidemiologów, którzy ostrzegaliby przed niebezpieczeństwem rozprzestrzeniania się wirusa wśród wielkich mas ludzkich. Co więcej, 1288 amerykańskich pracowników tamtejszej służby zdrowia, specjalistów w zakresie chorób zakaźnych, opublikowało list otwarty, w którym wzywają do udziału w antyrasistowskich demonstracjach. Co ciekawe, są to ci sami ludzie, którzy jeszcze tydzień temu w obawie przed zarażeniem przestrzegali przed wychodzeniem z domu i spotkaniami w gronie najbliższych. To właśnie na skutek ich zaleceń miliony ludzi nie mogły pracować, uczęszczać do kościołów, chodzić do restauracji, odwiedzać bliskich w szpitalach, korzystać z basenów lub siłowni, uczestniczyć w pogrzebach najbliższych itd. Za naruszenie reżimu kwarantanny groziły kary pieniężne. Każdego, kto łamał wprowadzane zakazy, porównywano do potencjalnego mordercy, który może przynieść innym śmierć.
W przypadku antyrasistowskich demonstracji cała powyższa argumentacja przestała jednak obowiązywać. Podpisani pod wspomnianym listem stwierdzili:
„Jako rzecznicy zdrowia publicznego nie potępiamy tych zgromadzeń jako ryzykownych dla zarażenia COVID-19. Wspieramy je jako niezbędne dla zdrowia publicznego w kraju oraz dla zagrożonego zdrowia szczególnie czarnych w Stanach Zjednoczonych”.
W dalszej części pisma możemy przeczytać:
„Biała supremacja jest śmiertelnym problemem zdrowia publicznego, który poprzedza COVID-19 i przyczynia się do niego.”
Sygnatariusze listu wyraźnie rozróżnili między sobą dwa rodzaje publicznych protestów. Pierwszy stanowią akcje białej ludności przeciw rygorom kwarantanny (jak np. wtargnięcie 30 kwietnia uzbrojonych mężczyzn do budynku Kapitolu stanu Michigan w Lansing), drugi zaś – demonstracje przeciw brutalności policji, supremacji białych i rasizmowi, które obserwujemy w Stanach Zjednoczonych od 30 maja. Zdaniem ekspertów podpisanych pod listem, pierwszy rodzaj protestów jest niebezpieczny dla zdrowia publicznego, zaś drugi nie tylko nie stanowi takiej groźby, ale nawet jest działaniem, które należy wspierać z medycznego punktu widzenia.
Jak w tej sytuacji zachowa się COVID-19?
Komentując stanowisko amerykańskich epidemiologów, „New York Times” napisał, że masowe protesty antyrasistowskie „wymusiły zmianę perspektywy” ekspertów ds. zdrowia publicznego, doradzających przez ostatnie tygodnie politykom, jak zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Warto przypomnieć, że 8 marca władze Madrytu, mając świadomość zagrożenia epidemiologicznego, zezwoliły na zorganizowanie 100-tysięcznej manifestacji feministycznej, która – jak się później okazało – stała się ogniskiem masowych zarażeń. Decyzję podjęli jednak nie lekarze, lecz politycy, lekceważąc ostrzeżenia wirusologów. Dziś w Stanach Zjednoczonych do udziału w demonstracjach zachęcają eksperci ds. zdrowia publicznego, ignorując swoje własne zalecenia sprzed tygodnia. Ciekawe, jak w tej sytuacji zachowa się COVID-19?
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/503448-eksperci-z-usa-uwazaja-ze-protesty-nie-stanowia-zagrozenia