Policja w Rotterdamie musiała w środę interweniować, aby rozpędzić niewielkie grupy manifestantów, którzy wybijali okna i rzucali niebezpiecznymi przedmiotami. Wcześniej przerwana została demonstracja w związku z naruszeniem zasad dystansu społecznego związanego z pandemią koronawirusa.
Kilka tysięcy osób na ulicach Rotterdamu
W Rotterdamie w środę po południu zebrało się kilka tysięcy osób, aby demonstracją zareagować na śmierć w USA George’a Floyda. Policja musiała jednak zapobiec manifestacjom ze względu na naruszenie zasad dystansu społecznego i wezwała zebrane osoby do powrotu do domu.
Większość demonstrantów rozeszła się w pokojowy sposób, pozostały jednak grupki agresywnych osób, które nie chciały odejść.
W niektórych miejscach dochodziło do zamieszek wywołanych przez grupy osób, które nie opuściły miejsca demonstracji
— poinformowała miejscowa policja na Twitterze.
Wstrząsający bilans
Rozbite zostały okna, ogrodzenia, niszczone były meble barowe. Policja musiała interweniować.
Premier Holandii Mark Rutte na cotygodniowej konferencji prasowej przyznał, że oglądał zdjęcia z protestów w Stanów Zjednoczonych, gdzie policja użyła wobec demonstrantów gazu łzawiącego i gumowych kul. Określił to jako „szokujące obrazy”.
To, co się tam wydarzyło wraz ze śmiercią George’a Floyda, jest niedopuszczalne pod każdym względem. Ale nie tylko w Stanach Zjednoczonych mieszkają ludzie, którzy uważają, że nie są w pełni akceptowani w społeczeństwie. Jest to także problem holenderski, tutaj także mamy rasizm i dyskryminację.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/503246-zamieszki-w-rotterdamie-agresywne-zachowanie-protestujacych