Po tym jak w ubiegłym tygodniu Stany Zjednoczone poinformowały o wyjściu z Porozumienia o Otwartym Niebie a amerykańskie bombowce strategiczne przeleciały po raz pierwszy w historii nad terytorium Ukrainy, eskortowane zresztą przez ukraińskie myśliwce, było tylko kwestią czasu, kiedy będziemy mieli do czynienia z odpowiedzią Moskwy.
Mamy bowiem do czynienia z czymś co eksperci nazywają sygnalizacja strategiczną, której celem jest pokazanie, że „jesteśmy zdecydowani pójść dalej, no chyba, że usiądziemy do stołu negocjacji i zgodzicie się na nasze warunki”. Do tego rodzaju sygnałów można zaliczyć też wypowiedź szefa NASA po skutecznym starcie rakiety Falcon 9, który podtrzymał gotowość współpracy z rosyjskim Roskosmosem. W tym wypadku chodzi o to, że koncern kosmiczno-zbrojeniowy kierowany przez Dmitrija Rogozina rocznie dostawał od Amerykanów ok. 500 mln dolarów z tytułu wysyłania astronautów ze Stanów Zjednoczonych na orbitę okołoziemską. Ta wyrwa nie demoluje finansów rosyjskiego koncernu, choć jest bolesna, bo inny wielki jego komercyjny klient firma OnaWeb zbankrutowała dwa miesiące temu i też raczej to źródło przychodów zdaje się wysychać. Innym sygnałem, jaki Stany Zjednoczone wysłały Rosji są wspólne amerykańsko-brytyjskie manewry floty na wodach okalających Arktykę.
Teraz odpowiedziała Moskwa. Dzisiaj Władimir Putin zatwierdził nowa wersję rosyjskiej doktryny powstrzymywania atomowego. Dokument, który jest nieco zmienioną wersją wcześniej obowiązującego, zwłaszcza w kontekście tego czego dotyczy ta „wymiana sygnałów” ma znaczenie kluczowe. Gra idzie bowiem o losy traktatu nazywanego w nomenklaturze amerykańskiej START 3, który wygasa w lutym przyszłego roku. Waszyngton chce, aby Moskwa zmusiła Chiny do tego, aby i te usiadły do rozmów rozbrojeniowych, na co ani Pekin ani Federacja Rosyjska nie chcą przystać, każde zresztą z innych powodów. W efekcie Trump grozi Moskwie, że rozpocznie jądrowy wyścig zbrojeń, czego ta nie jest w stanie przetrwać.
Nowe redakcja rosyjskiej doktryny jest odpowiedzią na amerykańskie stanowisko. Ale lektura rosyjskiego „ukazu” winna być też pouczająca dla polskiej publiczności, bo pokazuje on jak na poziomie oficjalnej doktryny państwowej Federacji Rosyjskiej traktowana jest polityka powstrzymywania nuklearnego.
Punktem wyjścia w rosyjskiej doktrynie jest deklaracja realizacji polityki powstrzymywania atomowego zarówno w czasie pokoju, jak i okresie zaostrzającej się sytuacji międzynarodowej, w czasie wojny i w czasie eskalacji jej konwencjonalnej formuły do poziomu wymiany ciosów nuklearnych. To istotne, bo pokazuje, że Moskwa traktuje broń jądrową, nie tak jak sama o tym mówi jako ostateczny środek do którego odwołać się można w sytuacji ekstremalnej, ale jako narzędzie polityczne, którym posługiwać się w różny sposób można zawsze. Doktryna wymienia też co rosyjscy stratedzy rozumieją przez „niebezpieczeństwa wojenne” które może powodować taki stopień „zagrożeń”, które uruchomią „powstrzymywanie atomowe”.
Są to, w kolejności w jakiej zostały wymienione w dokumencie – rozbudowa potencjału wojskowego krajów sąsiednich w taki sposób, że znajdą się na ich terenie środki przenoszenia mogące mieć zastosowanie w przypadku broni jądrowej. Po drugie powodem uruchomienia przez Moskwę tej polityki może być „rozlokowanie w państwach, które są uznawane przez Federację Rosyjską za potencjalnego przeciwnika, systemów i środków obrony przeciwrakietowej, rakiet skrzydlatych i balistycznych średniego i mniejszego zasięgu, niejądrowych systemów broni hipersonicznej i o dużej celności, uderzeniowych bezzałogowych aparatów latających, broni laserowej.” Po trzecie wreszcie powodem rosyjskiej reakcji może być „uruchomienie w kosmosie systemów uderzeniowych i przeciwrakietowych”. Czwartym czynnikiem jest posiadanie przez dany kraj broni jądrowej lub innych broni masowego rażenia, albo systemów ich przenoszenia o ile mogą być one użyte przeciw Rosji i jej sojusznikom. Po piąte, takim powodem może być „niekontrolowane rozprzestrzenienie broni jądrowej oraz środków przenoszenia a także technologii umożliwiającej jej wytworzenie”. Po szóste wreszcie czynnikiem uruchamiającym przez Rosję polityki powstrzymywania jądrowego może być „rozmieszczenie na terytorium niejądrowych państw broni jądrowej i środków ich przenoszenia.”
Jasno wynika z rosyjskiego, zatwierdzonego przez Putina dziś dokumentu strategicznego, który co warto zaznaczyć jest jedynie nową wersją bardzo podobną do już istniejącego, że właściwie nie ma obecnie obszaru polityki bezpieczeństwa Polski, która nie pociągałaby za sobą objęcia naszego kraju tym co określa się mianem rosyjskiej polityki „powstrzymywania jądrowego”. Nowymi w tym dokumencie są zapisy dotyczące uderzeniowych dronów bojowych, laserów i rakiet podwójnego przeznaczenia. Jest to związane z tradycyjnym stanowiskiem Federacji Rosyjskiej w interpretacji której nie obowiązujący już dziś traktat INF miał zakazywać instalowania tego rodzaju systemów. Chodzi m.in. o obecne już w Polsce i w Rumunii systemy Aegis Ashore, zdaniem Waszyngtonu mające zwalczać ewentualne rakiety z Iranu, zdaniem Moskwy wymierzone w Rosję.
Piszę o tym, abyśmy mieli świadomość, że w świetle oficjalnych rosyjskich dokumentów strategicznych Polska już jest celem polityki powstrzymywania nuklearnego i stać się może, zapewne też jest, celem ewentualnego ataku również przy użyciu, w ostatecznym rachunku, ładunków jądrowych. Nie branie tego pod uwagę jest nie tyle wyrazem pięknoduchostwa co odmową przyjmowania do wiadomości faktów.
Oczywiście Kreml zatwierdził dziś dokument o którym piszę nie po to, aby edukować publiczność w krajach ościennych. Chodzi o wysłanie pod adresem Waszyngtonu sygnału, że Rosja nie ma zamiaru uczestniczyć w wyścigu zbrojeń i na presję ze strony Stanów Zjednoczonych odpowiada zmianami w swej doktrynie jądrowej. Można to odnieść do rosyjskiej techniki negocjacyjnej polegającej na budowaniu poczucia zagrożenia i ryzyka niekontrolowanej eskalacji. Aby tego uniknąć, sygnalizują Rosjanie, lepiej mieć jakiekolwiek umowy rozbrojeniowe, ale przede wszystkim system wzajemnego obserwowania się i wymiany informacji. W ubiegłym tygodniu na łamach amerykańskiego izolacjonistycznego periodyku National Interest, który jest zresztą częstą trybuną dla rosyjskich analityków i ekspertów, wiceminister spraw zagranicznych Riabkow, odpowiedzialny za rokowania START 3 powiedział, że perspektywa rozpoczęcia rozmów, w obliczu stanowiska Waszyngtonu zbliża się do zera. Dzisiejszy ruch Moskwy ma umacniać wrażenie, że Moskwa nie jest zdeterminowana, aby usiąść do negocjacji. Może zresztą rzeczywiście tak być.
Przy okazji takiego sygnalizowania strategicznego możemy też wiele dowiedzieć się na temat realiów świata w jakim żyjemy i sytuacji geostrategicznej w jakiej znajduje się Polska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/503067-nowa-rosyjska-doktryna-powstrzymywania-atomowego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.