Od dwóch tygodni media lewicowo-liberalne na Słowacji w alarmistycznym tonie ostrzegają, że kraj naszych południowych sąsiadów stacza się w otchłań religijnego fundamentalizmu i pogrąża w mrokach średniowiecza. Wszystko to za sprawą nowego rządu, który objął władzę 21 marca. Koalicja pod wodzą premiera Igora Matoviča jest bowiem najbardziej prawicową ekipą, jaka stała na czele państwa od momentu proklamowania słowackiej niepodległości w 1993 roku.
Początkowo media nie atakowały nowego gabinetu, ponieważ uwaga opinii publicznej skupiona była na walce z koronawirusem. Okazało się zresztą, że Słowacja poradziła sobie z epidemią Covid-19 najlepiej ze wszystkich państw w Europie. Wraz z odmrażaniem życia publicznego nastąpiło jednak odmrożenie walk politycznych. Liberalni komentatorzy zaczęli pisać, że Słowaków czekają teraz ciężkie czasy, ponieważ nowa władza, która przejawia „tendencje autorytarne” i „totalitarne myślenie”, chce dokonać „konserwatywnej rewolucji” i zmienić charakter państwa, budując „ustrój teokratyczny”. Pojawiły się nawet głosy, że „chrześcijanin nie powinien być dzisiaj ministrem zdrowia”, zaś jeden z polityków – konserwatysta Vladimír Palko (który nota bene nie ma nic wspólnego z obecnym obozem rządowym) został nazwany przez jednego z redaktorów zdrajcą, wrogiem państwa i szpiegiem watykańskim.
Czego boją się liberałowie?
Jakie propozycje nowych władz wzbudzają tak wielki strach wśród liberałów? Co świadczy o chęci budowania państwa wyznaniowego przez ekipę Igora Matoviča? Jeżeli wsłuchamy się w ich argumenty, znajdziemy trzy zarzuty.
Po pierwsze, koalicja rządowa chce odebrać Słowakom niedziele handlowe. Jeżeli rzeczywiście by do tego doszło, to władze w Bratysławie podążyłyby drogą 11 krajów europejskich, m.in. Niemiec, Austrii czy Norwegii, które trudno nazwać z tego powodu teokratycznymi. Zakaz handlu w niedzielę nie świadczy bynajmniej o wyznaniowym charakterze państwa.
Po drugie, słowaccy posłowie odrzucili coroczny raport rzecznika praw człowieka Márii Patakyovej. Ich zdaniem dokument pozbawiony był obiektywizmu i zawierał sformułowania nacechowane ideologicznie, charakterystyczne dla środowisk liberalno-lewicowych. To również nie jest powód, by oskarżać rządzących o budowanie teokracji.
Czy zostanie wprowadzony zakaz aborcji?
Po trzecie, nowej władzy zarzuca się, że chce zmienić obecne prawo, które dopuszcza aborcję na życzenie. Rzeczywiście, wśród posłów koalicji rządzącej pojawiają się postulaty, by wprowadzić pewne poprawki do obowiązującej ustawy, ale nie mają oni planów, by zakazać tego procederu. Bardziej prawdopodobne wydaje się wprowadzenie szeregu rozwiązań „okołoaborcyjnych”, które utrudnią jej dokonanie (np. ustanowienie specjalnego zasiłku ciążowego dla kobiet w sytuacji kryzysowej, ułatwienie procedur adopcyjnych, obowiązkowa akcja uświadamiająca, czym w rzeczywistości jest aborcja itd.), ale nie zakaz.
Przeforsowanie tego typu ustaw „okołoaborcyjnych” też nie jest pewne, ale nawet gdyby zostały one przegłosowane, to nie świadczyłoby wcale o teokratycznym charakterze państwa. Podobne przepisy, zakładające obowiązek konsultacji przed planowanym dokonaniem aborcji, istnieją dziś przecież w prawodawstwie innych krajów europejskich, np. w Niemczech czy Portugalii.
Zdaniem konserwatywnych publicystów, rządzący nie zdecydują się na prawny zakaz zabijania dzieci nienarodzonych głównie z powodu dominującej dziś mentalności społecznej. Większość Słowaków opowiada się bowiem za prawem do aborcji, dlatego obóz władzy nie zechce zaryzykować konfliktu, który przyniósłby mu utratę poparcia wśród elektoratu.
Konserwatyzm bezobjawowy?
Przy bliższym spojrzeniu okazuje się więc, że widmo państwa wyznaniowego czy konserwatywnej rewolucji u naszych południowych sąsiadów jest medialną fikcją. Histeryczny atak liberałów nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Stoi za nim raczej chęć zastraszenia prawicowej koalicji, by w przyszłości nie starała się podejmować żadnych poważniejszych prób budowania ustroju państwa na innym konsensusie niż socjaldemokratyczno-liberalny.
To wszystko nie oznacza, że konserwatyzm obecnej ekipy rządowej jest całkowicie bezobjawowy. Z pewnością będzie ona prowadzić politykę prorodzinną i pronatalistyczną, a także sprzeciwiać się legalizacji związków partnerskich oraz ideologii gender. Jeszcze w poprzedniej kadencji parlamentu posłowie obecnej koalicji rządowej opowiedzieli się przeciw ratyfikacji konwencji stambulskiej, co sprawiło, że Słowacja odrzuciła ten dokument. W polityce międzynarodowej obóz władzy opowiada się natomiast przeciw centralistycznym zapędom Brukseli oraz polityce imigracyjnej Unii Europejskiej.
Nie jest to więc konserwatywna rewolucja, jakiej widmo roztaczają przed nami słowaccy liberałowie, ale – jak na dzisiejsze standardy europejskie – bardzo poważna zmiana. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, iż Słowacja pod rządami Igora Matoviča może stać się bliższym sojusznikiem Polski i Węgier.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/502749-czy-na-slowacji-odbywa-sie-konserwatywna-rewolucja