Z całego świata spływają dane dotyczące tego, jak pandemia koronawirusa wpłynęła na gospodarkę w różnych krajach. Niemcy mają zanotować spadek PKB o 6,6 proc., Nowy Jork straci ok. 9 mld dolarów z podatków, z kolei we Francji, tylko w kwietniu, przybyło 843 tys. nowych bezrobotnych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polska z drugim najniższym poziomem bezrobocia w UE! Ekspert wyjaśnia: „Jak pracodawca nie patrzy optymistycznie, to redukuje”
Według wszelkich prognoz Polska może być jednym z tych państw, których gospodarki najłagodniej przejdą kryzys związany z pandemią koronawirusa. Nasz kraj jest obecnie na drugim miejscu pod względem najniższego bezrobocia w Unii Europejskiej. Wiele państw musi jednak przygotować się na głęboki kryzys gospodarczy.
Instytut Badania Gospodarki: Tegoroczny spadek PKB w Niemczech wyniesie 6,6 proc.
Działający przy uniwersytecie w Monachium renomowany Instytut Badania Gospodarki (Ifo) przedstawił w czwartek swą najnowszą prognozę koniunktury, według której w efekcie pandemii koronawirusa produkt krajowy brutto Niemiec zmniejszy się w tym roku o 6,6 proc.
Poprzednia prognoza Ifo z końca kwietnia mówiła o spadku o 6,2 proc. W obu przypadkach byłby on większy niż w 2009 roku, kiedy to w rezultacie globalnego kryzysu finansowego PKB obniżył się o 5,7 proc.
Ifo oczekuje też, że startując z obniżonego poziomu, niemiecka gospodarka odnotuje w 2021 roku wzrost o 10,2 proc.
Najnowszą prognozę opracowano na podstawie zebranych wśród przedsiębiorców danych ankietowych. Średnia dla podawanego przez respondentów spodziewanego terminu powrotu do działalności na normalnym poziomie wyniosła dziewięć miesięcy. „W ten sposób po znacznym załamaniu w drugim kwartale 2020 roku o 12,4 proc. koniunktura mogłaby się odrodzić do połowy przyszłego roku” - powiedział kierujący w Ifo działem koniunktury Timo Wollmershaeuser.
Przedstawiona prognoza zakłada, że szerzenie się koronawirusa zostanie wyhamowane i że nie dojdzie do drugiej fali pandemii.
Portugalia: Z powodu epidemii obroty gastronomii niższe o 60 proc.
Wskutek epidemii koronawirusa obroty portugalskiej branży gastronomicznej spadły o 60 proc. - wynika z badania opublikowanego w czwartek przez obsługującą płatności bezgotówkowe firmę Unicre.
Z raportu wynika, że drastyczny spadek wpływów miał miejsce, chociaż spółki gastronomiczne w Portugalii nie musiały zamykać działalności między 19 marca a 2 maja, kiedy w kraju obowiązywał stan wyjątkowy.
Na podstawie ogłoszonych przez rząd 18 marca restrykcji właściciele restauracji, barów, kawiarni oraz innych punktów gastronomicznych zostali zobowiązani do sprzedaży posiłków na wynos. Lokale, które nie udostępniły tego typu oferty musiały tymczasowo zawiesić działalność.
Między 3 a 17 maja rząd Portugalii zezwolił placówkom gastronomicznym na obsługiwanie klientów w ogródkach restauracyjnych, przy zachowaniu dwumetrowego dystansu między konsumentami.
Z szacunków Unicre wynika, że pomimo usunięcia restrykcji dla gastronomii od 18 maja wciąż obroty sektora gastronomicznego w Portugalii są o 60 proc. niższe wobec stanu z pierwszej połowy marca, czyli sprzed początku epidemii w tym kraju.
Badanie dowiodło, że możliwość pełnego otwarcia lokali gastronomicznych doprowadziła też do wzrostu o 65 proc. liczby placówek rozmaitych segmentów tej branży, które zdecydowały się wznowić pracę.
Według badania Unicre mimo likwidacji obostrzeń w dalszym ciągu nie powróciło do działalności 30 proc. lokali z portugalskiego segmentu restauracji i kawiarni.
Z szacunków władz Portugalii wynika, że przed epidemią koronawirusa w całym kraju działało ponad 30 tys. podmiotów związanych z sektorem gastronomicznym.
USA: Z powodu pandemii koronawirusa Nowy Jork straci 9 mld USD z podatków
9 miliardów dolarów w dochodach podatkowych straci miasto Nowy Jork w tym roku fiskalnym w rezultacie kryzysu wywołanego pandemią Covid-19 - powiedział burmistrz Bill de Blasio. Szacowana wcześniej kwota wynosiła 7,4 mld dolarów.
Musimy poradzić sobie z faktem, że oprócz kryzysu w służbie zdrowia, oprócz kryzysu gospodarczego, mamy teraz w mieście także kryzys podatkowy
— mówił de Blasio w środę na codziennej konferencji prasowej.
Przekonywał, że większa niż przewidywano dziura w miejskim budżecie tym bardziej wymaga pomocy od rządu federalnego. Jak dodał, nie spodziewa się rychłego zwiększenia przychodów.
W całym stanie Nowy Jork zamknięta była większość firm nieuznanych za niezbędne dla jego funkcjonowania w trakcie pandemii. Do środy reaktywowano już gospodarkę w dziewięciu z 10 jego regionów. Nie obejmuje to liczącego ponad 8,5 mln mieszkańców miasta Nowy Jork, które nadal nie spełnia wszystkich kryteriów ustalonych przez federalne Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), wyznaczonych jako warunek przywracania działalności gospodarczej i rozluźniania innych restrykcji.
De Blasio powtarzał, że aby utrzymać się na powierzchni, miasto naprawdę potrzebuje funduszy z Waszyngtonu.
Nie ma sposobu, byśmy mogli rozwiązać problemy bez pomocy federalnej lub bardzo bolesnych cięć, które wpłyną na jakość życia w mieście, naszą zdolność do dostarczania podstawowych usług i zatrudniania osób niezbędnych do pomocy w (walce) z pandemią. Obecnie ludzie bardziej niż kiedykolwiek potrzebują publicznego wsparcia
— przekonywał burmistrz.
Zwrócił się zarazem do władz stanowych o wyrażenie zgody na zaciągnięcie pożyczki. Przypomniał, że podobna konieczność zaistniała w czasie kryzysu wywołanego atakami terrorystycznymi na World Trade Center 11 września 2001 roku.
Musimy mieć możliwość zaciągania pożyczek. (…) Z siedmiu miliardów dolarów, o które prosimy, będziemy mogli korzystać przez kilka lat
— uzasadniał de Blasio.
Podpisał on kilka ustaw, by pomóc nowojorczykom w czasie pandemii. Jedna z nich dotyczyła zmniejszenia opłat pobieranych od restauracji przez firmy używające aplikacji umożliwiających klientom zamawianie posiłków i dostarczanie ich do ich domów. Żądały za tę usługę prowizji w wysokości 30 proc.
Właściciele restauracji niemogący w ramach restrykcji przyjmować gości w swoich lokalach twierdzili, że ogranicza to w trudnych czasach ich zyski i zmusza do zwalniania personelu i zamykania lokali.
W trakcie briefingu burmistrz powiadomił, że liczba chorych przyjętych w ciągu ostatniej doby do szpitali z powodu Covid-19 spadła i wyniosła 55. Odsetek osób, u których test na obecność wirusa dał pozytywny wynik, zmniejszył się do ośmiu procent. Obydwa wskaźniki mieszczą się w kryteriach CDC pozwalających na reaktywowanie gospodarki.
Ustalony przez CDC limit wciąż przekracza natomiast liczba pacjentów przebywających na oddziałach intensywnej terapii. Jest ich 431 wobec dopuszczalnego pułapu wynoszącego 375.
Francja: 843 tys. nowych bezrobotnych w kwietniu, wzrost o 22,6 proc.
W kwietniu nastąpił we Francji rekordowy wzrost liczby osób poszukujących pracy - o 843 tysięcy, czyli o 22,6 proc. w stosunku miesiąc do miesiąca - poinformowało w czwartek ministerstwo pracy.
Liczba osób poszukujących oficjalnie pracy wynosi obecnie ponad 4 mln 575 tys., co stanowi najwyższy poziom od 1996 roku.
O 29,9 proc. zmniejszyła się liczba osób wykonujących pracę w niepełnym wymiarze godzin, czyli o 633 tys. osób, które przeszły na bezrobocie – informuje służba statystyczna ministerstwa pracy.
Pierwsze skutki wpływu kryzysu na rynek pracy były już widoczne w danych za marzec, kiedy to zarejestrowano 246 tys. nowych bezrobotnych zaledwie po dwóch tygodniach trwania kwarantanny obowiązującej od 17 marca.
Dwumiesięczna kwarantanna zakończyła się we Francji 11 maja. W czwartek premier Edouard Philippe ma ogłosić kolejny etap luzowania izolacji społecznej.
Chiny: Premier Li wyraził nadzieję na wzrost gospodarczy, mimo pandemii
Chiny będą się starały osiągnąć w tym roku wzrost gospodarczy i przezwyciężyć trudności związane z pandemią Covid-19, mimo że nie ustaliły konkretnego celu wzrostu PKB – oświadczył w czwartek premier ChRL Li Keqiang po zakończeniu dorocznej sesji parlamentu.
Li zapowiedział dalsze wsparcie dla krajowej gospodarki, jeśli pojawią się nowe zakłócenia. Ocenił jednak, że Chiny nie potrzebują olbrzymiego pakietu stymulacyjnego – przekazała agencja Reutera.
Możemy wprowadzić w odpowiednim czasie nowe rozwiązania i nie zawahamy się, by utrzymać stabilne działanie chińskiej gospodarki
— powiedział chiński premier. Wśród priorytetów wymienił rynek pracy i przetrwanie małych firm.
Chińska gospodarka, która zwalniała już przed wybuchem pandemii, skurczyła się w pierwszym kwartale o 6,8 proc. - po raz pierwszy co najmniej od 1992 roku. W związku z niepewnością związaną z koronawirusem władze wyjątkowo nie ogłosiły celu wzrostu PKB na 2020 rok.
Pomimo pandemii, Li wyraził przekonanie, że Chinom uda się w tym roku „wygrać walkę z ubóstwem” - podała państwowa agencja prasowa Xinhua. Całkowita eliminacja biedy, to jeden z celów wytyczonych na 2020 rok przez przywódców rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh).
Premier odniósł się również do relacji chińsko-amerykańskich, które oceniane są obecnie jako najgorsze od dziesięcioleci. Li oświadczył, że oba kraje powinny „wzajemnie szanować swoje kluczowe interesy” i „rozwijać stosunki w oparciu o równość”.
Zaznaczył też, że Chiny stanowczo sprzeciwiają się niepodległości Tajwanu, i przestrzegł przed „zagranicznymi ingerencjami” w sprawy wyspy. Chiny uznają rządzony demokratycznie Tajwan za zbuntowaną prowincję i nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć nad nim kontrolę.
W kontekście zatwierdzonych przez chiński parlament planów narzucenia Hongkongowi prawa o bezpieczeństwie narodowym Li ocenił, że będzie to korzystne dla długoterminowej stabilności i dobrobytu w tym regionie. Demokratyczna opozycja w Hongkongu ocenia te plany jako szkodliwe dla autonomii regionu i swobód jego mieszkańców.
Chiński parlament, Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych (OZPL), obradował w Pekinie od 22 maja. Doroczna sesja odbyła się z ponad dwumiesięcznym opóźnieniem ze względu na pandemię koronawirusa, która wybuchła pod koniec ubiegłego roku w chińskim mieście Wuhan.
Polski Instytut Ekonomiczny: Pandemia przyspieszy wycofywanie produkcji z Chin
Pandemia koronawirusa przyśpieszy przenoszenie „fabryki świata” z Chin - wskazał w czwartek Polski Instytut Ekonomiczny. Analitycy zwrócili uwagę, że największą kwotę dla firm wycofujących produkcję z Państwa Środka - 2,2 mld dol., przeznaczył dotąd rząd Japonii.
Eksperci PIE zwrócili uwagę, że w dyskusji o zmianach w światowym systemie gospodarczym w związku z koronawirusem najczęściej wskazuje się na tzw. reshoring i decoupling.
Decoupling oznacza zmniejszenie współzależności gospodarek Zachodu i gospodarki chińskiej, reshoring zaś proces przenoszenia produkcji z Państwa Środka z powrotem do państw Zachodu
— czytamy w czwartkowym wydaniu „Tygodnika Gospodarczego PIE”.
Odnosząc się do przyczyny tych zjawisk analitycy Instytutu wskazali m.in. na „dość dynamicznie” wzrastające w Chinach koszty pracy. W czasie globalnego kryzysu rządy są też bardziej skoncentrowane na ochronie zatrudnienia we własnych krajach.
Kwestie ekonomiczne zostały wzmocnione argumentami z dziedziny bezpieczeństwa, gdy w czasie pandemii okazało się, że produkcja kluczowych elementów sprzętu medycznego skoncentrowana jest w Chinach
— dodali. Według nich do uniezależnienia od Państwa Środka skłania również nadszarpnięcie zaufania do Pekinu w związku z opóźnieniem w podjęciu walki z epidemią oraz ukrywaniem i fałszowaniem informacji o pochodzeniu COVID-19.
Proces słabnięcia roli Chin jako „fabryki świata” rozpoczął się jednak już kilka lat temu, a teraz może jedynie przyśpieszyć
— ocenili. Produkcja z Chin przenoszona była dotąd przede wszystkim do Indii i do krajów Azji Południowo-Wschodniej, zwłaszcza do Wietnamu. Eksperci zwrócili uwagę na dodatnią wartość w 2019 r. (po raz pierwszy od 2011 r.) Reshoring Index, publikowanego przez amerykańską firmę konsultingową A.T.Kearney. „co wskazuje, że w związku z wojną handlową USA-Chiny nastąpiło również przenoszenie produkcji do USA”.
PIE zaznaczył, że pandemia COVID-19 skłoniła rządy poszczególnych krajów do intensywnych działań na rzecz reshoringu. „Dotychczas najdalej posunięte kroki podjął rząd Japonii, który przeznaczył 2,2 mld dol. dla firm wycofujących produkcję z Chin; 2 mld dol. otrzymają firmy wracające do Japonii, a 200 mln dol. – szukające miejsc lokalizacji swych fabryk w innych krajach” - czytamy. Również Stany Zjednoczone pracują nad projektem wspierającym przenoszenie działalności z Chin.
W Waszyngtonie trwa dyskusja nad programem ulg podatkowych i subsydiów mających zachęcić amerykańskie firmy do produkcji w USA
— wskazało PIE, powołując się na doniesienia agencji Reutera.
Nad programami na rzecz zmniejszania zależności od Chin pracują również kraje europejskie. 18 maja, jak przypomniało PIE, kanclerz Angela Merkel i prezydent Emmanuel Macron ogłosili wspólną propozycję europejskiego programu naprawczego o wartości 500 mld euro. Jego celem ma być m.in. „zmniejszenie zależności Europy od świata zewnętrznego i lepsza ochrona europejskich firm przez dywersyfikację łańcuchów dostaw”. Z kolei premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zapowiedział uniezależnienie od importu z Chin w obszarach strategicznych oraz przygotowanie planu całkowitego usunięcia chińskiej firmy Huawei z tworzenia infrastruktury sieci 5G do 2023 r.
Zdaniem ekspertów wypowiedzi zachodnich polityków budzą niepokój chińskich władz.
Pekin obawia się, że bardziej asertywna polityka państw Zachodu pogłębi problemy uzależnionej od eksportu chińskiej gospodarki, która w I kwartale 2020 r. skurczyła się o 6,8 proc. wobec analogicznego okresu 2019 r.
— wskazali. Przypomnieli, że był to pierwszy spadek PKB Chin od co najmniej 1992 r.
Kuwejt: Z powodu pandemii linie Kuwait Airways zwolnią 25 proc. personelu
Z powodu epidemii koronawirusa linie lotnicze Kuwait Airways zwolnią 25 proc. personelu - 1,5 tys. osób - podaje w czwartek Reuters, powołując się na źródła.
Kuwejcki dziennik „Al-Kabas” poinformował, również powołując się na źródła w liniach Kuwait Airways, że firma zwolni tylko zagranicznych pracowników.
Obywatele Kuwejtu, ich współmałżonkowie i osoby posiadające obywatelstwo innych krajów arabskich z Zatoki Perskiej - Bahrajnu, Iraku, Omanu, Kataru, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich - nie będą objęci zwolnieniami - pisze „Al-Kabas”.
Reuters podaje, że nie udało mu się pozyskać komentarza linii Kuwait Airways do tych informacji.
Hiszpania: Pracownicy przeznaczonej do zamknięcia fabryki Nissana rozpoczęli blokady dróg
Pracownicy barcelońskich zakładów koncernu Nissan, który w czwartek zapowiedział ich zamknięcie, rozpoczęli w czwartek po południu blokady dróg w aglomeracji stolicy Katalonii. Wcześniej na znak protestu podpalili opony pod bramą fabryki japońskiego producenta aut.
Po porannym zgromadzeniu pod zakładami Nissana w Barcelonie kilkuset pracowników tej firmy oraz jej podwykonawców przystąpiło do blokady autostrad i tras szybkiego ruchu na terenie aglomeracji stolicy Katalonii. Twierdzą, że “będą walczyć do końca”.
Wśród zablokowanych po południu tras jest m.in. B-10, znana również jako Ronda Litoral, licząca 20 km autostrada okalająca Barcelonę, a także główna autostrada Katalonii C-17. Na miejscu pojawiły się już oddziały regionalnej policji, Mossos d’Esquadra.
Część protestujących przeciwko zamknięciu barcelońskiej fabryki pozostała pod jej bramą, uczestnicząc w blokadzie. Po południu spodziewani są tam przedstawiciele regionalnego rządu Katalonii.
W czwartek rano Alejandro Fernandez, szef katalońskich struktur Partii Ludowej (PP), największego parlamentarnego ugrupowania Hiszpanii, stwierdził, że wycofanie się Nissana z kraju jest nie tylko rezultatem kryzysu powstałego wskutek pandemii koronawirusa, ale też zamieszek na tle separatystycznym, jakie wybuchły w Katalonii w październiku 2019 r., na kilka tygodni paraliżując życie w regionie.
Fernandez oskarżył też burmistrz Barcelony Adę Colau, wywodzącą się z lewicowego ugrupowania En Comu Podem, że “swoją antyprzemysłową retoryką” przyłożyła rękę do zamknięcia fabryki Nissana.
Tymczasem w porannym wywiadzie dla rozgłośni Cadena Ser Colau stwierdziła, że Nissan nie ma podstaw, aby skarżyć się na warunki działalności w Barcelonie, gdyż otrzymał duże wsparcie zarówno ze strony załogi, jak i lokalnych władz.
Nissan nie może ogłaszać zamknięcia fabryki w taki sposób, jak gdyby nic się nie stało
— oceniła burmistrz Barcelony, przyznając, że jest zaskoczona decyzją japońskiego producenta.
Rząd Hiszpanii potwierdził w czwartek, że pomimo negocjacji ze spółką Nissan zamknie swoją fabrykę w Barcelonie. Związkowcy szacują, że łącznie straci pracę 20 tys. osób, w tym zarówno osoby bezpośrednio zatrudnione w tym zakładzie, jak również załogi współpracujących z nim firm.
W czwartek po południu władze Nissana poinformowały, że zamknięcie fabryki w Barcelonie oraz dwóch okolicznych zakładów nastąpi w grudniu 2020 r. Zapewniły, że “decyzja ta była bardzo trudna”. Dwie inne hiszpańskie fabryki Nissana mają pozostać otwarte; dziennik „El Mundo” podaje, że chodzi o zakłady w Avili oraz w Corrales de la Buelna.
kb/PAP
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/502318-pandemia-covid-19-uderzyla-w-swiatowa-gospodarke