Amerykański Departament Stanu na swej stronie internetowej umieścił w dniu wczorajszym oświadczenie, iż dzisiaj przekaże Rosji oficjalną notę informującą o wystąpieniu z „Porozumienia o Otwartym Niebie”. W uzasadnieniu zawarto pogląd, że wszystkie obowiązujące Stany Zjednoczone umowy międzynarodowe muszą odpowiadać dzisiejszemu rozumieniu interesów państwa, a tak nie jest w przypadku tej umowy. Wcześniej w trakcie zamkniętego dla prasy briefingu, który odbył się we wtorek w Białym Domu informował o takim zamiarze Donald Trump.
Jest to międzynarodowa umowa zawarta w 1992, a obowiązująca od 2002 roku, której stronami jest 35 państw, umożliwiająca przeprowadzanie lotów zwiadowczych nieuzbrojonymi samolotami nad obszarami państw będących stronami porozumienia. Jej celem jest wzajemne umożliwienie zdobycia informacji, iż państwa uczestniczące w układzie nie planują i nie przygotowują się do wrogich działań wobec sąsiadów. Jako uzasadnienie decyzji o wyjściu z umowy, podano liczne przypadki naruszania jej zapisów przez Rosję, która wielokrotnie miała utrudniać przeprowadzanie lotów zwiadowczych amerykańskim samolotom bezzałogowym, zarówno nad terytorium obwodu kaliningradzkiego, Krymu, jak i Gruzji. Departament Stanu komentując taką politykę Rosji zauważył, że utrudnianie lotów nad takimi obszarami jak Krym, ma metodą faktów dokonanych zmusić Stany Zjednoczone do uznania aneksji „czego USA nigdy nie zrobią”. Dodatkowo Moskwa uniemożliwiała amerykańskim samolotom bezpilotowym przeprowadzanie lotów nad obszarami, gdzie przeprowadzano ćwiczenia wojskowe oraz nad miejscami, gdzie jak się uważa, zlokalizowane są rosyjskie składy broni atomowej. W tym samym czasie, jak powiedzieli Reutersowi anonimowi przedstawiciele administracji Rosjanie wykorzystywali możliwości jakie dawała im umowa, aby identyfikować na terenie Stanów Zjednoczonych strategiczne cele mogące być przedmiotem ewentualnego ataku. Poprzednie 6 miesięcy administracja amerykańska sprawdzała jak Rosja przestrzega zawartego porozumienia i wypowiedzenie umowy jest spowodowane wynikami tego audytu.
Jednak, niezależnie od oficjalnej retoryki, zdaniem obserwatorów, decyzja, która formalnie ma wejść w życie za 6 miesięcy jest kolejną formą wywarcia presji na Rosję w związku z perspektywą wygaśnięcia w lutym przyszłego roku porozumienia znanego jako START-3 ograniczającego liczbę strategicznych głowic nuklearnych po obu stronach do 1 550 sztuk. Jej krytycy są zdania, że jest ona przedwczesna, a zarzuty o „mapowaniu” przez stronę rosyjską wrażliwej infrastruktury amerykańskiej uważają za śmieszne i pozbawione realnych podstaw, jako, że większość podobnych danych można obecnie zgromadzić korzystając z Google-Mapy.
Donald Trump w swoim stylu skomentował cała sprawę mówiąc, że jego zdaniem Stany Zjednoczone „mają bardzo dobre relacje z Moskwą, tylko, że nie stosuje się ona do zapisów umowy. Dopóty nie zaczną jej przestrzegać my się wycofujemy” – dodał.
Zdaniem wypowiadających się dla The New York Times specjalistów wojskowe znaczenie porozumienia, zwłaszcza w sytuacji znacznego postępu w rozwoju cywilnych satelitów, które obecnie zaopatrzone są w sprzęt optyczny umożliwiający robienie fotografii nie ustępujących jakością i dokładnością tym, które mogą zostać zdobyte dzięki przelotom samolotów zwiadowczych jest niewielkie. Sensem porozumienia było obecnie raczej umacnianie postawy otwartości między państwami będącymi geopolitycznymi rywalami. W tym sensie decyzja Białego Domu ma bardziej polityczny niźli wojskowy wymiar i wiązać ją wypada ze zbliżającymi się rozmowami w sprawie START-3.
Deklaracja negocjatora
Decyzja o wyjściu z umowy zapadła niemal w tym samym czasie co deklaracja Marshalla Billingsle’a, niedawno nominowanego głównego amerykańskiego negocjatora w sprawach rozbrojeniowych, który potwierdził odbycie w najbliższych dniach pierwszej tury rozmów w Genewie z Rosjanami poświęconej perspektywie przedłużenia o kolejne 5 lat umowy. Waszyngton równolegle wywiera na Moskwę presję, aby ta, wykorzystując swoje dobre relacje z Pekinem skłoniła władze Chin, które nie są stroną traktatu, aby te wzięły udział w rozmowach i przyłączyły się w przyszłości do ograniczeń. Dotychczas taka propozycja była przez stronę chińską kategorycznie odrzucana.
Decyzja o wyjściu Stanów Zjednoczonych z Porozumienia o Otwartym Niebie dzieli też amerykańską scenę polityczną. Antony J. Blinken, główny doradca ds. polityki zagranicznej Joe Bidena powiedział, że „byłby bardzo za tym, aby Stany Zjednoczone pozostały w porozumienia” a Eliot L. Engel, demokratyczny członek Izby Reprezentantów, kierujący komisją ds. zagranicznych wręcz jest zdania, że decyzja prezydenta Trumpa, w świetle amerykańskiego prawa jest nielegalna.
Z kolei Ted Cruz, senator z Teksasu i znany zwolennik twardej polityki Stanów Zjednoczonych wobec Rosji powiedział, że „już dawno należało wystąpić z umowy, która dawała Rosjanom możliwość używania naszego nieba aby szpiegować Amerykanów”.
Zaniepokojenie w europejskich stolicach
Informacje napływające z Waszyngtonu wywołały zaniepokojenie w stolicach europejskich. Heiko Maas, niemiecki minister spraw zagranicznych, komentując oświadczenie Departamentu Stanu powiedział, że „co prawda w ostatnich latach obserwowaliśmy utrudnienia, ze strony Rosji, w korzystaniu z zapisów porozumienia”, ale to jego zdaniem nie uzasadnia tak radykalnej decyzji, jaką jest wystąpienie z traktatu. Rosyjskie media informują też, że prócz Niemiec, również przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Francji i Polski starali się przekonać Departament Stanu o tym, że decyzja o wyjściu z Umowy jest przedwczesna. Francuska Agencja AFP poinformowała nawet o zamiarze zwołania przez państwa europejskie, zaniepokojone decyzją Waszyngtonu, nadzwyczajnego posiedzenia Rady NATO.
Presja na europejskich sojuszników
Wydaje się zatem, że decyzja Waszyngtonu może tez być odczytywana jako forma presji na europejskich sojuszników Stanów Zjednoczonych z NATO. Zdaniem Robert C. O’Briena doradcy ds. Bezpieczeństwa Narodowego amerykańskiego prezydenta perspektywy rozmów z Rosją w zakresie przedłużenia umowy START wyglądają dobrze. W wywiadzie dla stacji telewizyjnej Fox News powiedział on, że Ameryka ma „mocny zespół” na genewskie negocjacje i nie wyklucza możliwości, że porozumienie zostanie przedłużone na czas krótszy niźli zapisane w traktacie 5 lat. Takie „techniczne” przedłużenie dałoby odpowiednio dużo czasu, na prowadzenie rozmów wielostronnych, docelowo również z udziałem Chin i europejskich państw atomowych, których celem mogłoby być skonstruowanie nowego traktatu, czy szerzej sprawy ujmując nowej architektury bezpieczeństwa. Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Sergiej Riabkow, odpowiedzialny za rozmowy z Amerykanami oświadczył, że Rosja może zgodzić się na przedłużenie umowy START-3 na czas krótszy niż 5 lat. Sukces rozmów w tej sprawie obok traktatu regulującego kwestię zbrojeń strategicznych, musiałby pociągać za sobą nowy kształt Umowy o Otwartym Niebie. Innymi słowy perspektywa kontynuowania tej ostatniej umowy w nowych realiach geostrategicznych świata i tak wyglądała dość blado, więc tym łatwiej można jej było użyć w charakterze narzędzia presji na państwa będące rywalami Stanów Zjednoczonych, ale również na europejskich sojuszników, którzy otrzymali wyraźny sygnał, że polityka strategicznego uniezależniania się Europy może doprowadzić do ułożenia wzajemnych relacji na zasadzie „radźcie sobie sami”.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/501440-usa-nasilaja-presje-na-rosje-przed-rozmowami-rozbrojeniowymi