Kilka dni temu Italię obiegła radosna wiadomość, że po 18 miesiącach przebywania w niewoli u muzułmańskich fundamentalistów została wypuszczona na wolność 25-letnia wolontariuszka Silvia Romano. Włoszka porwana została w listopadzie 2018 roku przez uzbrojonych przestępców w Kenii, którzy następnie odsprzedali ją powiązanej z Al-Kaidą dżihadystycznej organizacji Al-Shabaab z Somalii.
Na lotnisko Ciampino w Rzymie, by powitać wracającą do kraju młodą kobietę, przybyli osobiście premier Giuseppe Conte i minister spraw zagranicznych Luigi di Maio, otoczeni wianuszkiem kamerzystów i reporterów. To miał być ich wielki dzień. Doprowadzenie do uwolnienia wolontariuszki przedstawiono bowiem jako wielki sukces włoskiego rządu, dyplomacji i służb specjalnych. Z czasem jednak zaczęło pojawiać się coraz więcej informacji, które każą w nieco innym świetle spojrzeć na całą sprawę.
Po pierwsze, okazało się, że Rzym za wypuszczenie Silvi Romano zapłacił okup w wysokości 4 milionów euro. Jest to wysłanie w świat bardzo groźnego sygnału, ściągającego niebezpieczeństwo na każdego obywatela Italii przebywającego w tzw. krajach podwyższonego ryzyka. Informacja o gigantycznym okupie za jedną osobą to zachęta dla potencjalnych kidnaperów do kontynuowania intratnego biznesu i dalszych porwań, zwłaszcza Włochów.
Jednorazowy haracz nie zlikwiduje więc problemu, a nawet go spotęguje. Pojawia się przy tym poważny dylemat moralny, ponieważ pieniądze uzyskane za uwolnienie zakładniczki zostaną wydane na działalność terrorystyczną wymierzoną w życie wielu innych osób. Środki uzyskane z okupu zostaną przecież wydane na kolejne porwania, szkolenia morderców czy organizowanie krwawych zamachów.
Po drugie, Silvia Romano wyszła z samolotu z nakryciem głowy oraz w tradycyjnym zielonym stroju muzułmańskich Somalijek. Na początku myślano, że nie miała innego ubrania. Potem okazało się, że dziewczyna przeszła w niewoli islam i przyjęła imię Aisza. Zdumionym dziennikarzom oświadczyła, że jej decyzja była dobrowolna i została podjęta bez wywierania na nią nacisku.
Deklaracja wolontariuszki wywołała mnóstwo komentarzy we włoskich mediach. Część komentatorów kładzie jej decyzję na karb syndromu sztokholmskiego. Drudzy wyrażają wątpliwość, czy człowiek przebywający w niewoli może podjąć taką decyzję w wolności (mówimy przecież o młodej dziewczynie przetrzymywanej przez półtora roku w ekstremalnych warunkach przez zawodowych morderców). Jeszcze inni spekulują, że mogło być to rezultatem przeżytej traumy psychicznej lub wręcz warunkiem wypuszczenia na wolność.
Niezależnie od tego, jakie były rzeczywiste okoliczności konwersji, scena na lotnisku Ciampino to drugi bardzo wyraźny sygnał wysłany w świat, który może jedynie ucieszyć islamskich fundamentalistów: widok młodej uśmiechniętej Europejki odzianej w strój będący symbolem poddaństwa kobiet muzułmańskiemu fundamentalizmowi oraz jej słowa, że dzięki swym porywaczom przyjęła religię proroka Mahometa świadomie i dobrowolnie. Trudno odczytać to inaczej niż jako symbol zwycięstwa islamskiego prozelityzmu oraz zachętę do dalszego misjonarstwa wśród Europejczyków.
Z tego powodu część włoskich publicystów krytykuje władze Włoch, iż dopuściły do medialnego spektaklu, który będzie z pewnością wykorzystywany propagandowo przez dżihadystów. Nieprzypadkowo wielu zakładników na świecie wraca z niewoli po cichu, bez nagłaśniania tego faktu w mediach i ujawniania sumy okupu, by nie dawać terrorystom moralnej satysfakcji i nie zachęcać do dalszych porwań.
Trzeci wyraźny sygnał wyszedł z tureckiej agencji prasowej Anadolu, która opublikowała zdjęcie Silvi Romano przewożonej samochodem na lotnisko w Mogadiszu, skąd została samolotem zabrana do Włoch. Na fotografii widać uśmiechniętą Włoszkę w kamizelce kuloodpornej z charakterystycznym znakiem rozpoznawczym tureckich sił zbrojnych. To czytelny komunikat, że za uwolnieniem wolontariuszki stała Ankara oraz jej służby wywiadowcze. Odzyskanie wolności przez Aiszę nie było więc sukcesem włoskich władz, które okazały się bezradne, lecz tureckich, które mają coraz większe wpływy w Afryce Północnej. Chodzi zwłaszcza o Somalię, a więc byłą kolonię włoską, gdzie od 2016 roku istnieje baza wojskowa Turcji.
Czwarty sygnał wyszedł z włoskiego Kościoła. Tamtejsze media katolickie przedstawiają Silvię Romano jak bohaterkę i wzór dla młodzieży. Jeden z księży stwierdził nawet, że apostazja jest być może mniejszym złem niż dalsze przebywanie w niewoli. Jak to przesłanie może zostać odebrane?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/500179-wieziona-wloska-wolontariuszka-przeszla-na-islam