„Trzeba wreszcie skończyć z wyzyskiem w rzeźniach” zaapelowała reprezentantka Zielonych w Bundestagu Bitta Hasselmann. Ot, taka puszczona w eter forma bezokolicznikowa, ale postęp jest: sprawą „wylęgarni koronawirusów” w zakładach mięsnych zajął się niemiecki parlament.
Gdyby nie pandemia pewnie by się nie zajął, choć o fatalnej sytuacji gastarbeiterów zatrudnionych w tej branży wiadomo od lat, i od lat nie interesowało to psa z kulawa nogą…
Grasujący w niemieckich ubojniach Covid-19 wywołał gorącą debatę o panujących tam warunkach pracy
– rozpisały się niemieckie media, skoro już do tej „gorącej debaty” doszło. Przyczyną było zamknięcie zakładu w Coesfeld (Nadrenia Północna-Westfalia), gdzie koronawirusem zaraziło się aż dwustu pracowników. Powód? Zgodnie z raportem: „rażące zaniedbania i nieprzestrzeganie środków ostrożności”. Na tej podstawie zarządzono kontrole 20 tys. ludzi zatrudnionych we wszystkich zakładach mięsnych w tym kraju związkowym. I lawina ruszyła po całej Bundesrepublice… W ubojni w Szlezwiku-Holsztynie koronawirusa wykryto u 128 pracowników. Decyzja nie mogła być inna: „okresowe zamknięcie”. Podobnie w zakładzie przetwórstwa mięsnego w Oer-Erkenschwick, gdzie - zgodnie z ogólnikowym komunikatem - „wykryto 33 nowe infekcje”. W Bad Bramstedt testy wykazały zarażenie się 109 osób, dane z kolejnych zakładów zwiększyły ogólną liczbę chorych pracowników do ponad 600.
Najpierw zareagowały władze lokalne, wprowadzając „nowe procedury” i „stosowne obostrzenia dla ochrony lokalnej ludności”. Potem sprawę wzięli w swoje ręce federalny minister pracy i spraw socjalnych, wiceprzewodniczący współrządzących w Niemczech socjaldemokratów (SPD) Hubertus Heil, który zalecił landowym kolegom z resortu zainteresowanie się warunkami zatrudnienia „pracowników kontraktowych”, a także federalna minister żywienia i gospodarki rolnej, wiceprzewodnicząca współrządzących z socjaldemokratami chadeków (CDU) Julia Klöckner. Pani minister zarządziła telekonferencję z przedstawicielami związków branżowych i nakazała im „opracowanie koncepcji warunków pracy i ochrony zdrowia w zakładach mięsnych”. I tu to konceptualne koło się zamyka…
Koronawirus ujawnia to, co wiadomo od lat, że warunki pracy w przemyśle mięsnym są żałosne
– skwitował w „Nordwest Zeitung” polityk z opozycyjnej partii Zielonych Anton Hofreiter. Jak stwierdził, „dzisiejsze wzburzenie świata polityki to niewiarygodna obłuda”. Notoryczne łamanie kryteriów płacowych i socjalnych, koszmarne wręcz warunki w ubojniach nie były tajemnicą. Sygnalizuje je od dawna m.in. Wspólnota Gospodarstw Chłopskich (AbL), której członkowie nie są w stanie sprostać wielkoprzemysłowej konkurencji, opartej na jawnym wyzysku. Nie ma w tym twierdzeniu cienia przesady.
Niemcy profitują na tanich robotnikach z wschodniej Europy
– podsumował zajmujący się unijną problematyką portal euractiv. Krytyka niemieckiego przemysłu mięsnego powtarzana jest od lat”, brzmi podtytuł tej publikacji, której przyczynek stanowi, a jakże, masowe rozprzestrzenianie się koronawirusa w zakładach mięsnych. Ich załogi stanowią głównie gastarbeiterzy z Bułgarii i Rumunii. Jednych angażują pośrednicy, wielu pracuje na czarno. Ich warunki bytowe urągają wszelkim cywilizacyjnym normom. Dokładne dane o zatrudnieniu, kto, ilu, na jakich zasadach, nie są znane. Na zapytanie parlamentarnej frakcji Lewicy (Die Linke) z ubiegłego roku, rząd udzielił odpowiedzi, że w… ostatniej dekadzie liczba pracujących na czarno w tej branży zmalała o 60 proc. Na kolejne zapytanie Lewicy z marca tego roku resort poinformował, że w latach 2015-2019 liczba objętych ubezpieczeniem socjalnym… wzrosła o 8 proc., „poprawiła się również liczba ubezpieczonych od wypadków”… W państwie stereotypowego „Ordnung’u” nie ma dokładnych danych o wynagrodzeniu w ubojniach. Więcej światła rzuciła na ten problem Europejska Federacja Związków Zawodowych ds. Żywności, Rolnictwa i Turystyki (EFFAT), w raporcie z… 2011r. Podczas gdy np. w duńskich ubojniach przeciętne wynagrodzenie wynosiło 25 euro za godzinę pracy, w Niemczech zaledwie 7 euro, przy czym wyszczególnieni przez EFFAT gastarbeiterzy z Polski otrzymywali od 3-6 euro za godzinę.
Wprawdzie w Niemczech obowiązuje od 2017 roku specjalna ustawa „o „zabezpieczeniu praw pracowniczych w przemyśle mięsnym”, w której zakazano m.in. pobierania od zatrudnionych obcokrajowców opłat za odzież ochronną a nawet noże (sic!), ale w gruncie rzeczy to tylko papier; w tym kontekście zakrawa na kuriozum oświadczenie ministra zdrowia w rządzie Nadrenii Północnej-Westfalii Karla-Josefa Laumanna, który na marginesie pandemii odkrył, że fatalne warunki bytowe wschodnioeuropejskich pracowników „są poważnym problemem”. Zdarza się, że mieszkają po kilkanaście osób w pokojach, regułą jest kwaterowanie gastarbeiterów w kilkuosobowych pokojach, bez spełnienia podstawowych warunków zachowania higieny, co sprzyja rozprzestrzenianiu się koronawirusa, zauważył minister.
Ubojnie i zakłady mięsne w Niemczech stają się ogniskami nowych infekcji koronawirusa. Zatrudnieni harują w nędznych warunkach, mieszkają w ciasnych, przeludnionych noclegowniach i częstokroć narażeni są na samowolę pracodawców
– zagrzmiał dziennik „Süddeutsche Zeitung” na marginesie pandemicznych aktualności o dramatycznej sytuacji tysięcy pracujących w Niemczech Rumunów i Bułgarów. Choć wiadomo o tym od dawna, liczba inspekcji w tej branży, dokonanych w latach 2008-2016 zamiast wzrosnąć, spadła o połowę. Co więcej, według ustaleń Lewicy, w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie zamknięto pierwszą z rzeźni w Coesfeld, aż cztery z pięciu kontroli przerwano z niewiadomych powodów. Szefowa Niemieckiego Związku Przemysłu Mięsnego Heike Harstick ostrzega, że nie ma prostych i szybkich rozwiązań, bo „przemysł mięsny to nie samochodowy, gdzie można zamknąć fabryki z dnia na dzień, ponieważ trzeba zapewnić zaopatrzenie ludności”. A poza tym wszystkim:
**Zalecenie zagwarantowania pracownikom indywidualnego zakwaterowania wiąże się np. z większymi opłatami za czynsze i wiele firm przestałoby być konkurencyjnymi. Część branży by się wyniosła
– wyłożyła pani Harstick, po czym mój komentarz jest już zbędny. Może tylko uzupełnię go zdaniem:
tak oto wygląda niemiecka solidarność, ponadgraniczna troska o sprawiedliwość społeczną oraz godziwe warunki pracy i płacy…
— jakkolwiek to zabrzmi, Niemcy są jedynym krajem na świecie, gdzie wyzyskiwani obcokrajowcy, przepraszam, „pracownicy kontraktowi” mogą się cieszyć z wybuchu koronawirusowej pandemii.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/500062-niemcy-to-jedyny-taki-kraj