Wymiana ciosów pomiędzy ambasadorami USA i Chin na polskim Twitterze. "Chiny, tuszowały wybuch COVID19 w Wuhan"

Gorąco na linii Pekin-Waszyngton! Pandemia koronawirusa pogorszyła i tak napięte już od pewnego czasu relacje pomiędzy tymi państwami. Na Twitterze od pewnego czasu możemy obserwować wymianę wpisów pomiędzy ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, a ambasadorem Chin w Polsce Liu Guangyuanem.

Wymiana tłitów na polskim podwórku

Panie Ambasadorze, Chiny, tuszowały wybuch COVID19 w Wuhan, co spowodowało śmierć setek tysięcy ludzi. Chińska Narodowa Komisja Zdrowia nakazała zniszczenie próbek wirusa 3 stycznia. Chińczycy, którzy podnieśli alarm, zniknęli. Nie jesteśmy stronniczy, widzimy fakty!

Pani Ambasador, cieszę się, że była Pani w Chinach, ale przyjęcie pryzmatu uprzedzeń prowadzi jedynie do stronniczych wniosków. KPCh odpowiada na COVID19 otwarcie, przejrzyście i odpowiedzialnie. By poznać prawdę radzę prześledzić wydarzenia na osi czasu.

Panie Ambasadorze, tu nie chodzi o teorie spiskowe, ale o realne działania. Komunistyczna Partia Chin nadal odmawia dostępu do próbek potrzebnych epidemiologom. Jeśli Pana rząd chce współpracować, niech podzieli się informacjami. Bądźcie wiarygodnym partnerem.

Znany ekonomista Uniwersytetu Columbia ujawnił olbrzymie kłamstwo obecnej administracji USA, że Chiny są przyczyną problemów Ameryki. Przypomina mu to erę McCarthy’ego. Odrzucił stworzone przez niektórych amerykańskich urzędników teorie spiskowe o #COVID19

Spór o pochodzenie koronawirusa

Szef laboratorium wirusologicznego w chińskim mieście Wuhan, gdzie wybuchła pandemia Covid-19, zapewnił, że przestrzega ono surowych zasad bezpieczeństwa, aby żaden wirus nie mógł się z niego wydostać – podał w poniedziałek dziennik „South China Morning Post”.

Naukowcy oceniają, że koronawirus SARS-CoV-2 najprawdopodobniej nie został stworzony przez człowieka, lecz powstał w sposób naturalny. Przedstawiciele administracji USA wielokrotnie twierdzili jednak, że patogen odpowiedzialny za trwającą pandemię mógł się wydostać z chińskiego laboratorium.

W Wuhanie funkcjonuje jedyne w Chinach laboratorium czwartego, najwyższego stopnia bezpieczeństwa biologicznego, wymaganego do pracy z najgroźniejszymi patogenami, takimi jak wirusy ebola czy marburg. Przedstawiciele Wuhańskiego Instytutu Wirusologii, któremu podlega laboratorium, zapewniają o bezpieczeństwie swojej placówki.

Przyjęliśmy szereg środków, aby upewnić się, że żaden wirus nie może wydostać się z naszego laboratorium

—powiedział dziennikowi „Keji Ribao” dyrektor laboratorium Yuan Zhiming. Wymienił przy tym surowe procedury dotyczące wchodzenia i wychodzenia personelu, zarządzania odpadami i materiałami zakaźnymi oraz filtrowania opuszczającego placówkę powietrza.

Wicedyrektor Instytutu Wirusologii Guan Wuxiang oświadczył natomiast, że naukowcy badają tam koronawirusa SARS-CoV-2 od 30 grudnia, gdy do laboratorium przysłano pierwszą próbkę, opisaną wówczas jako „zapalenie płuc nieznanego pochodzenia”. Instytut prowadzi między innymi badania nad szczepionką.

Komentator dziennika „Wall Street Journal” Josh Rogin napisał w kwietniu, że urzędnicy amerykańskiej ambasady w Chinach odwiedzili w 2018 roku wuhańskie laboratorium i wysłali do Waszyngtonu dwie depesze, w których wyrażali zaniepokojenie poziomem bezpieczeństwa i zarządzania w placówce. W jednej z tych depesz mieli ostrzegać, że działalność laboratorium może doprowadzić do epidemii.

Pochodzenie koronawirusa stało się kolejnym punktem zapalnym w pogarszających się relacjach na linii Waszyngton-Pekin. Prezydent Donald Trump i sekretarz stanu USA Mike Pompeo wielokrotnie twierdzili, że istnieją dowody na to, iż koronawirus wydostał się z laboratorium w Wuhanie. Nie przedstawili jednak tych dowodów publicznie.

Chińskie władze zarzucają Pompeo kłamstwa i promują natomiast narrację, zgodnie z którą – choć pierwsze przypadki zakażeń odnotowano w Wuhanie – to sam wirus niekoniecznie pochodzi z Chin. Rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian rozpowszechniał na Twitterze teorię spiskową, mówiącą, że patogen mogli przywieźć do Wuhanu amerykańscy żołnierze.

kk/PAP/Twitter