Gdyby ktoś powiedział wam w marcu, że rekordowo niskie bezrobocie w USA (2%) w maju skoczy do bezrobocia rekordowo wysokiego (15%), to byście uwierzyli? Uwierzylibyście, że w ciągu dwóch miesięcy bez żadnej wojny i wybuchu atomowego gospodarka światowa pogrąży się w gargantuicznej recesji?
Tak źle na amerykańskim rynku pracy nie było od niemal 100 lat. 20 mln ludzi już ją straciło, co jest rekordem od czasu początku pomiarów tego zjawiska w 1939 roku. A covidowski zegar tyka. Tak żle nie było od czasu Wielkiego Kryzysu w latach 30 tych XX wieku.
A przecież to właśnie z Wielkim Kryzysem łączymy obrazy masowych samobójstw, nędzy na ulicach i powszechnego przygnębienia. Kino i literatura ten obraz w nas zakorzeniły wyjątkowo mocno. No, ale to miała być melodia przeszłości. Zamknięta w czarno-białej fotografii z Wall Street. W USA już teraz zgłosiło się 35 milionów nowych bezrobotnych A to początek kryzysu.
Oczywiście dzisiejszy kryzys finansowy jest inny niż ten sprzed 90 lat. Inny będzie jego przebieg (możliwe, że gorszy). Ma też zupełnie inne podłoże. Co nam pokazuje tak bardzo niespodziewany wybuch kryzysu?
Nie będę oryginalny, ale ten truizm trzeba przypominać na każdym kroku. Trzeba o nim krzyczeć głośno. Bo o tej prostej prawdzie zapominamy. Spychamy ją na margines naszej napuszonej egzystencji.
Nic nie jest pewne w naszym świecie. Nawet rozpędzona globalna gospodarka może załamać się w 8 tygodni. Nie wchodzę tutaj w dywagacje o słuszności lockdown’u. Nie roztrząsam problemu skali histerii, która rządzi od dawna zachodnią cywilizacją. Cywilizacją, która nie przyjmuje do wiadomości (od upadku Związku Radzieckiego i groźby wojny atomowej), że historia wcale nie doszła do mety.
Może w końcu zdamy sobie sprawę, że nic co buduje człowiek nie jest trwałe. Nie jesteśmy wszechmocni. Nie jesteśmy nieomylni. Nie jesteśmy nawet wyjątkowi. A chcemy przecież decydować o fundamentalnych sprawach, jak życie i śmierć. Chcemy decydować o zmianach praw biologii i praw natury. Stawiamy się w miejscu Boga, otulając się pierzynką nietykalności do niedawna zarezerwowanej dla Niego. I co nam z tego zostaje? Tyle, że powala nas globalnie wirus o nazwie Covid 19. Wcale nie zabójczy jak inne w historii. Wcale nie aż tak groźny. No, ale to wirus mogący zdemolować nasz system opieki zdrowotnej, który przecież w niektórych krajach był stawiany za niemal doskonały. A co jak pojawi się COVID 20? A potem C-50 i C-100?
Wyciągniemy z tego wnioski? A kiedykolwiek wyciągaliśmy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/499421-usa-na-kolanach-przez-covid-19-bezrobocie-szybuje