Wraz z rozpoczynającą się dyskusją nad przyszłym kształtem Sojuszu Północnoatlantyckiego i relacji europejskich członków Paktu ze Stanami Zjednoczonymi w Niemczech pojawiają się głosy kwestionujące celowość składowania na terenie kraju ładunków nuklearnych.
Amerykańska broń nie zwiększa bezpieczeństwa Niemiec?
Debatę zaczął Rolf Mützenich, kierujący frakcją socjaldemokratyczną w Bundestagu, który w wywiadzie dla dziennika Der Tagespiegel powiedział, że jego zdaniem amerykańskie bomby atomowe składowane na terytorium Niemiec nie zwiększają bezpieczeństwa kraju, ale na odwrót, powodują znaczne jego zmniejszenie. Powołał się przy tym na „nieprzewidywalność” polityki prezydenta Donalda Trumpa oraz na jego słowa, kiedy ten miał powiedzieć, że broń jądrowa nie jest tylko narzędziem odstraszania, ale musi być również traktowana jako jedno z narzędzi prowadzenia wojny. Stanowisko Mützenicha poparł współprzewodniczący niemieckiej socjaldemokracji Norbert Walter-Borjans, który powiedział, że jego stanowisko jest proste:
Jestem przeciwnikiem stacjonowania broni atomowej w Niemczech, przeciw pełnomocnictwom aby nią dysponować i tym bardziej przeciwko jego użyciu.
Stanowisko obydwu liderów niemieckiej socjaldemokracji nie jest w przypadku tej partii niczym nowym. Jeszcze w 2009 roku politycy tej formacji wprowadzili do umowy tworzącej koalicję chadecko – socjaldemokratyczno - liberalną zapisy postulujące politykę obliczoną na doprowadzenie do wycofania ładunków jądrowych z niemieckiej bazy. Jeszcze w połowie 2015 roku, a zatem już po Krymie, ówczesny niemiecki minister spraw zagranicznych, a dziś prezydent kraju, Frank-Walter Steinmeier przyznawał w Bundestagu, że „temat nie jest zamknięty”, choć jednocześnie podkreślał, iż przeforsowanie takiej polityki nie jest rzeczą łatwą.
Jaka przyszłość NATO?
Sprawa ma bardziej wymiar symboliczny, bo realne znaczenie 20 bomb wodorowych typu B-61, które według niemieckiego wywiadu znajdują się na terenie kraju nie ma wielkiego znaczenia, tym bardziej wobec, jak się szacuje od 1800 do 2000 taktycznych głowic nuklearnych znajdujących się w arsenałach Federacji Rosyjskiej. Z ujawnionych przez WikiLeaks w 2010 roku amerykańskich depesz dyplomatycznych wiadomo, że bomby atomowe znajdują się w bazie Büchel w Nadrenii-Palatynacie. Tym bardziej rozpoczętą dyskusje traktować należy w wymiarze bardziej politycznym, szczególnie w sytuacji regularnie pojawiających się głosów o potrzebie geostrategicznej emancypacji Unii Europejskiej i takim przebudowaniu NATO, aby Europa miała w Sojuszu więcej niźli do tej pory do powiedzenia.
Wśród polityków rosnącej w siłę niemieckiej partii Zielonych, ale także nadal zdobywającej głosy we wschodnich landach, postkomunistycznej lewicy niemało jest też polityków opowiadających się za wycofaniem z Niemiec amerykańskiego arsenału nuklearnego. Tobias Lindner, ekspert Zielonych ds. polityki zagranicznej powiedział w wywiadzie dla Deutsche Welle, że w jego opinii bomby atomowe są „drogim i przestarzałym, symbolicznym wkładem w to aby mieć w NATO prawo głosu”.
Wypowiedzi liderów niemieckiej socjaldemokracji mają na celu z jednej strony wykorzystanie społecznego sprzeciwu Niemców wobec broni atomowej na terytorium kraju (80 proc. ankietowanych opowiada się za jej wycofaniem), co przełożyć się może na wzrost tracącej poparcie formacji, ale z drugiej strony mogą mieć ten skutek, że Niemcy wycofają się, zwłaszcza w dobie kryzysu, z amerykańskiego programu modernizacji ładunków, w którym uczestniczą i w którym partycypują finansowo. Jeszcze jesienią ubiegłego roku pierwsza partia bomb została wysłana z Niemiec do Stanów Zjednoczonych po to, aby poddać je modernizacji. Równolegle niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer napisała do Pentagonu list w którym sondowała możliwość zakupienia przez Niemcy 30 samolotów F/A-18 Super Hornet, zdolnych do przenoszenia ładunków jądrowych. Program modernizacji arsenału nuklearnego ma bowiem dwa wymiary, podlegać mu mają zarówno ładunki jak i środki przenoszenia.
Niemieccy chadecy są przeciwnikami stanowiska socjaldemokratów. Henning Otte, ekspert frakcji CDU/CSU w Bundestagu ds. obronności komentując wypowiedzi liderów SPD powiedział, że „naiwność niektórych liderów SPD zagraża bezpieczeństwu Niemiec”. Od stanowiska swych partyjnych kolegów zdystansował się też niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas przypominając, że obecna umowa koalicyjna nie zawiera zapisu na temat wycofania amerykańskich ładunków jądrowych.
Wydaje się, że wraz z początkiem dyskusji na temat przyszłego kształtu NATO temat amerykańskiego parasola nuklearnego nad Europą powróci i będziemy świadkami ożywionej dyskusji. Byłoby dobrze, aby Polska i kraje naszego regionu były w stanie w tej kwestii wypracować wspólne stanowisko i spowodować aby w tej debacie było ono słyszalne, tym bardziej, że głowice nuklearne mogą w każdej chwili zostać wycofane (o ile już nie zostały) z tureckiej bazy İncirlik, a to by oznaczało, że w przypadku naszego regionu amerykański parasol nuklearny zostanie znacznie zredukowany.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/498760-czy-niemcom-potrzebne-sa-amerykanskie-bomby-jadrowe