Tureckie władze uznały, że pandemia Covid-19 stanowi najwyraźniej dogodną zasłonę dymną dla realizacji ich celów geostrategicznych. Chodzi miedzy innymi o poszukiwania ropy naftowej we wschodniej części Morza Śródziemnego, co już wcześniej doprowadziło do zaostrzenia relacji Ankary z Atenami i Nikozją. Jak poinformował dziś prorządowy dziennik turecki Daily Sabah prace poszukiwawcze nie zostały zawieszone, a nawet w najbliższym czasie będą intensyfikowane. Pierwszy z aktywnych w rejonie tureckich okrętów poszukiwawczych Faith planuje rozpoczęcie wierceń w lipcu, a do tego czasu w regionie ma się pojawić trzeci statek poszukiwaczy (obok drugiego Yavuz) Kanuni. Władze tureckie wykorzystują w ten sposób kryzys na światowym rynku ropy naftowej, który wywołał spadek zainteresowania innych firm poszukujących podwodnych złóż ropy naftowej w związku ze spodziewanymi cięciami w projektach inwestycyjnych. ExxonMobil już zdążył poinformować o zawieszeniu prac poszukiwawczych w cypryjskim szelfie kontynentalnym, a media spekulują, że podobne kroki w obliczu sytuacji rynkowej podejmie włosko-francuskie konsorcjum ENI-Total, które planowało uruchomienie w tym roku 3 szybów dla wierceń a kolejnych 6 w ciągu dwóch następnych lat.
Turcja chce wykorzystać kryzys na rynku światowym celem wzmocnienia swej pozycji. Wprost powiedział to Oğuzhan Akyener, kierujący tureckim think tankiem (TESPAM) specjalizującym się w rynku energetycznym. W jego opinii rząd chce wykorzystać sytuację, że wiele firm naftowych nie ma budżetów przeznaczonych na poszukiwania na obszarach „ryzykownych”, zwłaszcza w obecnych realiach cenowych. Jednak sytuacja firm tureckich w jego opinii jest inna, dlatego, że korzystają one z subwencji rządowych i teraz mogą i zaproponują one współprace największym koncernom światowym.
Ale to nie jedyny przykład jak Ankara chce wykorzystać pandemię Covid-19 dla poprawienia swej pozycji międzynarodowej, reputacji i generalnie przedstawienia się w oczach światowej opinii publicznej jako państwo, które dobrze poradziło sobie z kryzysową sytuacją. Pod koniec kwietnia Turcja wysłała do Stanów Zjednoczonych transport z pomocą humanitarną, zawierający maseczki, środki ochrony osobistej i aparaty ułatwiające sztuczne oddychanie. Władze przedstawiły ten transport jako wyraz atlantyckiej solidarności, a Kay Bailey Hutchinson, amerykańska ambasador w Ankarze umieściła specjalny wpis na swoim koncie w jednym z serwisów społecznościowych w którym napisała „solidarność w ramach NATO w czasie tej pandemii pokazała wagę naszych więzi transatlantyckich. Bardzo wielkie dziękuję narodzie turecki”. Ale władze tureckie wysłały też transporty humanitarne do 55 innych krajów, w tym do dużych państw europejskich jak Włochy, Hiszpania i Wielka Brytania. Działaniom tym towarzyszyła narracja oficjalnych mediów argumentujących, że transporty są dowodem „awansu” Turcji w światowym rankingu potęgi i znaczenia.
Innym działaniem tego rodzaju była szeroko reklamowana przez tureckie media akcja władz tureckich, które zdecydowały się ewakuować ze Szwecji swojego starszego wiekiem obywatela mieszkającego z córką, po tym jak stwierdzono u niego infekcję Covid-19, a szwedzcy lekarze, odmówili mu umieszczenia w szpitalu. Kolejnym posunięciem Ankary, które ma być dowodem na wzrost jej regionalnego i międzynarodowego znaczenia jest rozpoczęcie procedur związanych z budową tzw. Kanału Istambuł, sztucznego szlaku wodnego łączącego Morze Czarne z Morzem Marmara. Jak informował Reuters pierwsze przetargi na prace związane z przeniesieniem dwóch historycznych mostów zostały już rozpisane i nawet perspektywa światowego kryzysu gospodarczego nie powoduje rewizji planów Recepa Tayyipa Erdoğana, który jest zdania, że projekt przysporzy jego krajowi gospodarczej prosperity i zmieni układ sił w regionie. Z pewnością może doprowadzić do rewizji zawartej w 1936 roku tzw. Konwencji z Montreux, która ściśle limituje dostęp do Morza Czarnego okrętów wojennych państw nie mających tam linii brzegowej. Sztuczne połączenie, jakim jest kanał może nie być objęte tymi regulacjami, stąd duże obawy i zainteresowanie Kanał Istambuł wzbudza w Moskwie. Ale nie tylko w Moskwie, bo jak napisali w niedawnej ekspertyzie analitycy izraelskiego The Institute For National Security Studies również interesy Izraela mogą być tą inwestycją naruszone. Choćby wzmagając kontrowersje między Turcją a Grecja i Cyprem w sytuacji, kiedy te dwa ostatnie państwa bardzo się w ostatnich latach zbliżyły się politycznie do Izraela. Wygląda na to, że Erdoğan prowadzi właśnie bardzo interesującą rozgrywkę, która ma na celu wzmocnienie pozycji swego kraju w nowym światowym rozdaniu po Covid-19. To dlatego tamtejsze władze, używając tego najprawdopodobniej w charakterze karty przetargowej w poufnych negocjacjach z Waszyngtonem, poinformowały niedawno o przełożeniu daty aktywowania rosyjskich systemów antyrakietowych S-400, których zakup przez Ankarę znacznie pogorszył jej relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Teraz Turcja chce zapewne wykorzystać nasilająca się rywalizacje między Chinami a USA aby uzyskać, obok Izraela pozycję głównego partnera Waszyngtonu w regionie i wykorzystać fakt silnej obecności kapitału chińskiego w Grecji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/498728-turcja-gra-na-wzmocnienie-swojej-pozycji-po-covid-19