Niedawno Maciej Pawlicki pytał na tym portalu, jak wysoka jest w ostatnim czasie śmiertelność w poszczególnych krajach w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego (czy też lat poprzednich). Innymi słowy: czy koronawirus rzeczywiście spowodował wzrost śmiertelności w społeczeństwach dotkniętych epidemią, czy też ogólny poziom zgonów pozostaje zbliżony do tego, jaki notowano w ostatnich latach?
Darwinizm społeczny po szwedzku
Odpowiedź na to pytanie, przyszła ze Szwecji, gdzie tamtejszy urząd statystyczny (Statistiska Centralbyrån) opublikował najnowsze dane. Okazuje się, że na początku epidemii (czyli w połowie marca) śmiertelność w tym kraju była zbliżona do tej, jaką zanotowano w ubiegłym roku, a nawet nieco niższa od niej. Natomiast od tamtego czasu w ciągu miesiąca wzrosła o 60 proc. i stale utrzymuje tendencję wzrostową. Rosnąca gwałtownie zachorowalność wskazuje, że wskaźniki te będą w najbliższych tygodniach szybować w górę.
Jest to efektem przyjętej przez szwedzkie władze metody „odporności stada”. Z badań demoskopowych wynika, że polityka odpowiedzialnej za taki sposób postępowania szwedzkiej agencji zdrowia publicznego (Folkhälsomyndigheten) cieszy się poparciem większości obywateli. Przeprowadzony w tej sprawie sondaż pokazał, że w ciągu ostatniego miesiąca zaufanie do wspomnianej instytucji wzrosło z 65 do 74 proc.
Tydzień wcześniej swoje dane na temat śmiertelności w Holandii opublikował tamtejszy urząd statystyczny (Centraal Bureau voor de Statistiek). Tam również zaobserwowano podobną tendencję. Na przełomie marca i kwietnia śmiertelność w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego wzrosła o niemal 75 proc. Jest to wynikiem podobnej metody „odporności stada”, którą na początku przyjął niderlandzki rząd, jednak wycofał się z niej pod wpływem rosnącej liczby zainfekowanych i umarłych.
Ewolucja praw człowieka
Trudno nazwać wspomnianą metodę inaczej niż mianem darwinizmu społecznego, a więc przyzwoleniem na „selekcję naturalną”: najsilniejsi przeżyją, najsłabsi zginą. Umierają zazwyczaj ci, którzy są nieproduktywni dla gospodarki i stanowią największe obciążenie dla budżetu. W tej optyce wartość człowieka nie wynika z samego faktu jego człowieczeństwa, lecz z użyteczności dla państwa.
Nie jest to bynajmniej perspektywa jedynie szwedzka. Stanowi ona rezultat ewolucji antropologicznej, jaka dokonuje się na kontynencie europejskim, jednak w Szwecji jest ona szczególnie widoczna z powodu specyficznej kultury politycznej panującej w tym kraju. Szczególnie znamiennym przykładem owej zmiany jest ewolucja pojęcia praw człowieka.
W Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 roku jest mowa o uznaniu przyrodzonej godności oraz równych i niezbywalnych prawach wszystkich członków wspólnoty ludzkiej. Natomiast już w Karcie Praw Podstawowych UE z roku 2000 zapisano, że Unia Europejska jest zbudowana na niepodzielnych, powszechnych wartościach godności osoby ludzkiej, wolności, równości i solidarności. Porównując oba dokumenty, widzimy, że nastąpiła bardzo ważna zmiana: przy pojęciu godności zniknął przymiotnik „przyrodzona”. Godność przestała być więc przyrodzona. Nie przysługuje już człowiekowi tylko dlatego, że jest człowiekiem. Ona zaczyna wynikać z innych wartości. Na przykład z użyteczności, efektywności, produktywności. Jak pralka lub lodówka. Nie jesteś użyteczny, to nie masz godności. Nie jesteś więc godny tego, by państwo dbało o ochronę twojego życia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/496958-polityka-darwinizmu-spolecznego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.