W piątek 3 kwietnia (daty w tej historii mają znaczenie) socjaldemokratyczny minister spraw wewnętrznych landu Berlin Andreas Geisel oskarżył Stany Zjednoczone o to, że agenci federalni skonfiskowali na lotnisku w Bangkoku, w Tajlandii, transport 200 tys. maseczek wyprodukowanych przez firmę 3M, które były przeznaczone dla niemieckich służb medycznych, a trafiły ostatecznie do Stanów Zjednoczonych.
Oskarżenie pod adresem USA
Napisała o tym dobrze znana i u nas gazeta „Tagesspiegel”. Geisel oskarżył Stany Zjednoczone o nowoczesne piractwo, a także o „metody rodem z Dzikiego Zachodu”. Temat był bardzo na czasie, zaraz więc podchwycili go inni politycy. Burmistrz Berlina Michael Müller, również socjaldemokrata, napisał w jednym ze swoich tweetów, że działanie Stanów Zjednoczonych jest „niehumanitarne i nieakceptowalne” nazywając je też aktem nieodpowiedzialności oraz wezwał rząd federalny, aby ten wywarł presję na władze amerykańskie wymuszając „aby międzynarodowe zasady były akceptowane”. Politycy niemieccy, którzy bardzo lubią widzieć się w roli świętych wyznaczających międzynarodowe standardy i stygmatyzujących wszystkich dookoła, którzy nie spełniają wyznaczonych w Berlinie kryteriów nie mogli stracić takiej okazji. Federalny minister zdrowia występując w tym samym czasie na konferencji prasowej powiedział, że co prawda nie zna sprawy, ale dochodzą do niego informacje, również z francuskich miast, że przeznaczone dla nich transporty są przejmowane przez Amerykanów.
Jak w każdej podobnej historii ważny jest kontekst tego wydarzenia. Otóż „akt współczesnego piractwa”, jaki miał mieć miejsce w Bangkoku nastąpił już po tym, jak zarówno Francja jak i Niemcy zablokowały wysyłki środków ochrony osobistej z magazynów znajdujących się na terenie obydwu krajów zakupione przez rządy Węgier i Włoch. Wywołało to nie tylko krytykę ze strony premiera Węgier skierowaną pod adresem Berlina, ale również sprzeciw szwedzkiej minister spraw zagranicznych Anny Lindt, która zwróciła uwagę partnerom w Unii, iż zasady wspólnego rynku nadal obowiązują, tym bardziej w czasach kryzysu. Krytyka ta była tym bardziej uzasadniona, że zajęte maseczki były własnością firmy szwedzkiej, a we Francji i w Niemczech były jedynie magazynowane.
Bundeswehra „straciła” 6 mln maseczek
Jest jeszcze jedna okoliczność całej sprawy, na którą zwróciła uwagę wypowiadając się dla brytyjskich mediów Michaela Küfner, komentatorka „Deutsche Welle”. Otóż tydzień wcześniej niemiecka Bundeswehra „straciła” w dość podejrzanych okolicznościach, najprawdopodobniej jak się przypuszcza w wyniku zwykłej kradzieży, transport 6 mln maseczek i środków ochrony osobistej na lotnisku w Nairobii, w Kenii. Dla niemieckich urzędników, ta „strata” była szczególnie kłopotliwa, bo dowodziła, że są w warunkach ostrej rywalizacji rynkowej mniej skuteczni niźli prywatne niemieckie koncerny, takie jak np. Volkswagen które były w stanie skutecznie zorganizować nadzwyczajne transporty potrzebnych środków.
Ale to nie koniec całej sprawy, bo w poniedziałek 6 kwietnia wydawana przez Alibaba Group, chińskiego konkurenta Amazon, blisko współpracującego z władzami, gazeta „South China Morning Post” powołując się zresztą na prasę berlińską napisała, że Dilek Kalayci, również polityk socjaldemokratyczny, pełniąca funkcję ministra zdrowia landu Berlin wystąpiła do Bundeswehry z wnioskiem o zapewnienie wojskowej ochrony dla transportów masek i środków ochrony osobistej zakupionej przez władze landu. Powołując się na doświadczenia z Bangkoku i „amerykański akt piractwa” poprosiła ona o pomoc wojska, bo w przeciwnym razie transporty mogłyby nie dotrzeć.
Ale tego samego dnia amerykański „The New York Times”, który trudno posądzić o sympatię dla administracji Donalda Trumpa opublikował artykuł, poprzedzony dość krótkim śledztwem dziennikarskim, zważywszy, że był to poniedziałek, a rewelacje berlińskiego polityka socjaldemokratycznego ujrzały światło dzienne w piątek, w którym udowadniał, że żadnego aktu piractwa nie było. Mało tego, nie było nawet żadnego transportu przeznaczonego dla Berlina i rzekomo przechwyconego w Bangkoku. Jillian Bonnardeaux, rzecznik prasowy amerykańskiej ambasady w Bangkoku wydał specjalne oświadczenie w którym informacje niemieckich polityków określił mianem „dezinformacji i nieprawdy”. Dziennik ujawnił też, że dzień po tym jak Andreas Geisel oskarżył Stany Zjednoczone o „akt piractwa” urzędnicy z jego biura starali się wyjaśnić co się stało z maseczkami zakupionymi przez władze Berlina nie u producenta, czyli amerykańskiej firmy 3M, a u niemieckiego pośrednika. Rzecznik prasowy firmy 3M powiedział Agencji Reutera, że nie posiada żadnych dowodów, iż zawarła ona tego rodzaju kontrakt, ani tym bardziej, że dostawa była przez kogokolwiek zajęta.
Sprawa nabrała jednak tak dużego rozgłosu, że nawet prezydent Donald Trump oficjalnie podkreślał, że żadnego zajęcia transportu maseczek dla Niemiec nie było. Po artykule amerykańskiej gazety burmistrz Berlina Michael Müller przeprosił stronę amerykańską za zbyt ostre słowa i nieuprawnione oskarżenia.
Nieoczekiwany zwrot akcji
Ale teraz sprawa wraca i to w najmniej oczekiwanej formie. 18 kwietnia w portalu periodyku „Foreign Affairs” został opublikowany artykuł autorstwa Woflganga Ischingera oraz Karen Donfried. Ischinger jest byłym ambasadorem Niemiec w Stanach Zjednoczonych, obecnie prezesem Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, organizującej coroczne wielkie forum o tej samej nazwie na którym w stolicy Bawarii spotykają się światowi przywódcy. W czasie ostatniej jej edycji Ischinger sygnował projekt rozwiązania konfliktu na wschodzie Ukrainy, który w Kijowie oraz w Stanach Zjednoczonych wzbudził energiczne protesty i był odczytany jako kapitulacja wobec rosyjskiego imperializmu. Donfried jest prezesem German Marshall Fund, wielkiej amerykańskiej fundacji założonej w 25. rocznicę Planu Marshalla. We wspólnym artykule proponują oni aby nazywając to w skrócie „profil działalności” NATO został gruntownie przebudowany. W większym stopniu Sojusz miałby koncentrować się teraz na zapewnieniu bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców Europy doświadczonej Covid-19 oraz zająć odtworzeniem zapasów strategicznych, głównie artykułów i środków medycznych a nie na zagrożeniach wojskowych. W tekście nie ma słowa o obronie flanki wschodniej NATO, ani tym bardziej o rozszerzeniu na Wschód, ale za to wiele jest na temat konieczności odbudowy zaufania społeczeństw europejskich do amerykańskiego sojusznika. Jednym z przykładów pokazujących do jakiego stopnia to zaufanie zostało nadwyrężone jest sprawa „aktu nowoczesnego piractwa”, czyli słynnych maseczek z Bangkoku.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/496665-historia-znikajacych-maseczek-czyli-jak-sie-robi-polityke
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.