„Hier ist deutsches Welle Polen. Mit Übertragung in Farbe. Und bunt” - tak w latach 90. kpił niemiecki kanał telewizji ProSieben w cyklicznym programie satyrycznym „Switsch” z Deutsche Welle/Niemieckiej Fali (DW), przeznaczonej dla zagranicy i nadającej na cały świat, publicznej stacji radiowo-telewizyjnej, z portalem internetowym na dokładkę.
Czy coś się od tej pory zmieniło? W zasadzie nic, poza tym, że to co robi obecnie „deutsches Welle Polen - mit Übertragung in Farbe. Und bunt” - w jej „transmisji w kolorze i barwnie” śmieszne nie jest, raczej żenujące i żałosne. Ale trafia do Polski i idzie w świat, ba, są nawet tacy, którzy pomagają DW w rozpowszechnianiu owej „transmisji”.
Tekst Deutsche Welle
Nadrzędna troską DW jest ponoć rzetelność, wysoki poziom przekazu informacji, tak w formie jak i w treści. Jak to wygląda w praktyce – ilustruje „prezent” dla polskich odbiorców, do poczytania przez święta na jej portalu, ale nie tylko. Pokrótce:
Proces poszukiwania tożsamości przez nas, Polaków, wyhamował, cierpimy na posmoleńską traumę, bo narodowi populiści z PiS wskrzesili mit o bohaterach i ofiarach, z Rosją i Niemcami w roli odwiecznych wrogów, i niszczą tak ciężko wywalczoną demokrację. Przed katastrofą relacje polsko-rosyjskie uległy poprawie, Donald Tusk i Władimir Putin podali sobie w Smoleńsku ręce nad grobami, było już tak dobrze, że tylko z uwagi na te dobre relacje Rosja pod naciskiem Warszawy otworzyła lotnisko dla polskich delegacji, no i nastąpiła ta katastrofa, a potem to wskrzeszanie tego mitu przez tych narodowych populistów. Ten mit już upadł, gdy podczas debaty o pogromie w Jedwabnem w 1941 roku, polskie społeczeństwo uzmysłowiło sobie, że było też sprawcami. Niestety, wyborcze zwycięstwo PiS w 2015 r. zmieniło wszystko radykalnie. I dziś Polska jako demokracja fasadowa z kompletnie skłóconym i podzielonym społeczeństwem, tak jak w końcu XVIII wieku, jest państwem słabym.
Tyle w moim, generalnym skrócie, bo tekst Deutsche Welle jest kilkakrotnie dłuższy. Aaa, muszę dodać, że nie napisał go nikt z Polskiej Redakcji w Niemieckiej Fali, broń Boże, tzn. napisał ktoś, ale tylko omówienie, jest nawet pod nim dopisek: „Niniejszy artykuł prezentuje opinie wyrażone na łamach niemieckiej prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko redaktora Sekcji Polskiej Deutsche Welle”. Czyli DW jest czysta, oczywista i zdrowa, a przy tym rzetelna, prezentująca wysoki poziom przekazu informacji, tak w formie jak i w treści, ma się rozumieć. Że omówienie było sążniste? Musiało być, wszak trzeba było przekazać wnioski autorki, której wywód był jeszcze dłuższy. Kto zatem ważny, jakiż autorytet, co za ekspert i znawca polskiej problematyki napisał oryginał, i dla kogo napisał, dla jakiejż to renomowanej, opiniotwórczej gazety?
Gabriele Lesser
Autorką, którą od lat tak chętnie i często cytuje redakcja Deutsche Welle jest wybitna przedstawicielka dziennikarstwa… latrynowego Gabriele Lesser, która w samych Niemczech jest Miss Nobody, której żaden poważny, niemiecki polityk czy komentator nie uznaje za zdrowo myślącą, ale widać jest przydatna. Komu/czemu? Teoretycznie jakże „renomowanej” i „opiniotwórczej”, niszowej, lewackiej gazetce z dolnej strefy stanów niskich, z poczytnością liczona w ułamkach promili, ze sprzedażą wynoszącą ok. 40 tys. egzemplarzy na terenie całych, 82 mln. Niemiec, pod nazwą: „die tageszeitung” („taz”). Ale chyba nie tylko o przydatność Lesser dla „taz” i „taz” dla Lesser tu chodzi. Nieodparcie nasuwają się bowiem dwa wnioski, jeden gorszy od drugiego: albo dla Deutsche Welle są to wielkie autorytety, warte szerokiego rozpowszechniania w świecie, albo publiczna Deutsche Welle sumiennie realizuje „in Farbe und bunt” powierzone jej zadania polityczne, czytaj: dyskredytacji polskiego rządu.
Gdyby ktoś nie wiedział, czym gazetka „taz” zasłynęła w naszym kraju, przypominam, że dzięki pamiętnej karykaturze z 2006 r. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z kartoflem zamiast głowy. Na żądania przeprosin dziennik zareagował odpowiedzią, że może co najwyżej przeprosić kartofla za porównanie do Kaczyńskiego. Ale nawet nie to świadczy, kim/czym posługuje się publiczny nadawca DW; swego czasu „taz” zasłynęła w samych Niemczech z tego, że stanowiła - jak określały ją poważne media - „platformę pederastów” i „centralne forum pedofilskiej propagandy”; na jej łamach niektórzy niemieccy politycy otwarcie domagali się legalizacji seksu z dziećmi. Były też inne skandale związane z „taz”, ale mniejsza z tym.
Co do nadającej z Warszawy Gabriele Lesser, jej twórczość omówiłem kiedyś w komentarzu „O nobilitacji szczotki klozetowej”, z obszernymi cytatami jej „twórczości”. W międzyczasie swą starą śpiewką o „tysiącach Żydów pomordowanych w powojennej Polsce”, o „cenzurowaniu sztuki pod dyktando PiS i Kościoła”, o „bardzo brunatnej Polsce”, porównania prezesa Jarosława Kaczyńskiego do Hitlera i „Warszawie – stolicy europejskiego rasizmu”, czy „PiS cofającym się do czasów realnego socjalizmu w takim tempie, że zagraniczni politycy nie są w stanie nadążyć”, uzupełniły, w zależności od okoliczności, kolejne publikacje w tym samym tonie, rozpowszechniane przez Deutsche Welle – takie teksty, jak pod tytułami: „Coraz więcej sądów w Polsce orzeka po myśli PiS”, czy: „Polakom pozostała jedynie nadzieja w sędziach w Luksemburgu”, o rzekomo postępującym bezprawiu.
Z góry przepraszam za dosadne określenie: wymiociny Lesser i „tageszeitung” (w której na niemieckie warunki zarabia grosze, ale w Polsce pozwalają jej jako tako żyć), nie interesują w Niemczech psa z kulawa nogą. Poza, no właśnie: Deutsche Welle, która w dopisku pro forma „zastrzega”, że „niekoniecznie odzwierciedla stanowisko” redakcji, a także - uwaga - portalem Wirtualnej Polski. Ot, taki świąteczny prezent: Lesser w „die tageszeitung”, Lesser i „die tageszeitung” w obszernym omówieniu przez Deutsche Wellle, Lesser w „die tageszeitung” i obszernym omówieniu przez Deutsche Welle w Wirtualnej Polsce – w przedruku kropka w kropkę za Deutsche Welle po polsku… Może ciemnym Polakom zaświta wreszcie, gdzie przyszło nam żyć, na kogo należy postawić i w kim/czym nadzieja… Kto nie wierzy, niech sam się przekona na portalu WP (pisownia tytułu zgodna z oryginałem):
„Katastrofa smoleńska. „TAZ” analizuje skutki tragicznego wypadku”.
I kółko się zamyka. W kwestii formalnej, nazwę tej gazetki pisze się małymi literami, „taz”, co ma dodatkową wymowę, ot, współpraca, i jaka perspektywiczna…
*
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/495703-dw-z-wp-promuja-dziennikarstwo-latrynowe