Badania przeprowadzone przez zespół niemieckich uczonych z Uniwersytetu w Bonn wskazują, iż niewykluczone, jest, że większa grupa ludzi niż pierwotnie sądzono przebyła już Covid-19 w łagodnej postaci lub zupełnie bezobjawowo i w związku z tym jest już uodporniona na infekcję.
Opublikowane we wtorek wyniki badań prowadzonych w niewielkiej miejscowości położonej nieopodal Bonn, czyli w epicentrum niemieckiej pandemii, pod kierownictwem prof. Hendrik Streecka, specjalisty wirusologa, skłaniają do optymizmu. Jak powiedział on na konferencji prasowej jeśli ich wyniki zostaną potwierdzone przez inne analizy to mogą one prowadzić do wniosku, że „stopniowe znoszenie barier i ograniczeń można zacząć właściwie już teraz”.
Grupa naukowców przebadała wszystkich 1000 mieszkańców z 400 gospodarstw domowych zamieszkujących niewielka miejscowość Gengelt. Na podstawie testów, stwierdzono, że 2 % mieszkańców właśnie przechodzi infekcję Covid-19, a w organizmach jeszcze 14 % badanej populacji odkryto przeciwciała uodparniające ich na zakażenie, świadczące, że w niedalekiej przeszłości ich posiadacze byli chorzy, czego mogli nawet nie zauważyć. Wyniki te oznaczają, że około 15 % mieszkańców miejscowości, a nie 5 % jak pierwotnie sądzono, nabyło już odporności. „15 % to znów nie tak wielki dystans do 60 %, którego potrzebujemy aby móc powiedzieć, że mamy społeczną odporność na Covid-19” – powiedział na konferencji prof. Gunther Hartmann, inny z uczestników grupy badaczy. Pozostałe ustalenia naukowców sugerują, że liczba śmiertelnych infekcji koronawirusem w Niemczech, szacowana przez nich na podstawie przeprowadzonych analiz na 0,37 % wszystkich zachorowań jest znakomicie niższa niźli dotychczasowe, przyjmowane przez Światową Organizację Zdrowia, oraz wskaźnik 1,98 % dla Niemiec podawany przez amerykański John Hopkins University prowadzący specjalne statystyki Covid-19 w skali świata. Te różnice mogą wynikać z faktu, jak uważają niemieccy naukowcy, że dotychczasowe badania nie wykrywały wszystkich, którzy przeszli infekcję nabywając w jej wyniku odporności, z tego prostego powodu, że w wielu wypadkach ma ona bardzo łagodny przebieg, albo wręcz przechodzi bezobjawowo. Dopiero przebadanie całej populacji, co wymaga czasu i odpowiedniej liczby testów do dyspozycji pozwoliłoby precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie o to jak wielkie jest nadal zagrożenie lawinowym rozprzestrzenianiem się epidemii. Naukowcy przyjmują, że przebycie infekcji przez 60 % populacji w związku z uodpornieniem się odpowiednio dużej grupy ludzi na zakażenia hamuje rozprzestrzenianie się wirusów.
Wirusy mutują
Osobnym zagadnieniem jest jak długo, w związku z faktem, że wirusy mutują takie przeciwciała, mają zdolność ich zwalczania. Przyjmuje się, że podobnie jak w przypadku grypy jest to od 12 do 18 miesięcy, ale pewności, wobec faktu, że badania nad nowym koronawirusem są dopiero w fazie wstępnej nie ma. Osobnym problemem jest to, że organizmy niektórych ludzi, jak głosi jedna z niedawno sformułowanych teorii, reagują na infekcję w sposób odmienny niźli wszyscy. Nie są znane mechanizmy tego zjawiska ale zaobserwowano, że w niektórych przypadkach reakcja immunologiczna, polegająca na „produkcji” przeciwciał jest zaburzona, co sprowadza się do wytworzenia ich nadmiernej liczby. I to właśnie, a nie zakażenie Covid-19, może stać się przyczyną gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia chorego, często prowadzącego do zgonu.
Optymizm, który pojawił się po opublikowaniu wyników badań naukowców z Uniwersytetu z Bonn, iż ograniczenia będzie można znieść szybciej niż do tej pory szacowano winien być konfrontowany z doświadczeniami krajów azjatyckich, które właśnie przezywają drugą falę infekcji. Singapur, gdzie na początku pandemii wprowadzono niezwykle ostre ograniczenia i wdrożono po to aby walczyć z epidemią wyrafinowane środki elektronicznego śledzenia obywateli obecnie przeżywa wzrost zachorowań. W minionym tygodniu liczba stwierdzonych infekcji skoczyła o 80 %. Jak zauważono rozwija się ona głównie w „hotelach robotniczych” w których mieszkają, często stłoczeni na niewielkiej powierzchni, robotnicy gastarbeiterzy, którzy przyjechali do pracy z ościennych państw. Gan Kim Yong, tamtejszy minister zdrowia, już zapowiedział, że kraj prowadził będzie politykę okresowego, w zależności od wzrostu lub spadku liczby infekcji, zaostrzania i łagodzenia wprowadzonych restrykcji.
Skokowy wzrost zakażeń
Podobne zjawisko wystąpiło w Korei Pd., na Tajwanie i w Hong-Kongu, krajach podawanych w Europie za przykład skutecznej walki z pandemią. We wszystkich przypadkach, wraz z łagodzeniem obostrzeń i stopniowym powrotem do normalnej aktywności gospodarczej i społecznej, zaobserwowano skokowy lub zauważalny, w zależności od kraju, wzrost zakażeń. Na Tajwanie liczba odnotowanych infekcji w ostatnich 6 tygodniach wzrosła pięciokrotnie, zaś w Korei zauważono, że tendencja spadkowa zahamowała, a nawet w niektórych dniach można mówić o wzroście stwierdzonych zakażeń.
W każdym z tych przypadków dzisiejsze tempo rozprzestrzenianie się wirusa jest jednak wyraźnie mniejsze niż było to w czasie dynamicznego rozwoju pandemii. Rządy krajów azjatyckich mówią, że ich polityka w gruncie rzeczy sprowadza się do szukania punktu równowagi między luzowaniem ograniczeń i powrotem do normalnego życia a społecznie akceptowalną i dająca się kontrolować oraz leczyć, liczbą nowych infekcji. Jak się wydaje do czasu wynalezienie szczepionki każde społeczeństwo będzie musiało nauczyć się żyć z Covid-19, i każde na własny rachunek szukać tego „punktu równowagi’ który umożliwi bez nadmiernego ryzyka powrót do w miarę normalnego życia.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/495316-szukajac-punktu-rownowagi-w-kwestii-covid-19