W Guayaquil, jednym z największych miast w Ekwadorze dzieją się rzeczy straszne, o których trzeba pisać, mówić a nawet krzyczeć. Pracujący tam lekarze alarmują w mediach społecznościowych, a można zresztą znaleźć w sieci dziesiątki filmów i setki zdjęć, że czują się jak na froncie, a sytuacja całkowicie wymknęła się spod kontroli. Na ulicach zalegają dziesiątki, jeśli nie setki ciał osób zmarłych na Covid-19, których nie ma już nawet kto zbierać i grzebać, a w domach sytuacja jest jeszcze gorsza.
Ani władze Ekwadoru, którego prezydent Lenin Moreno realizuje latynoamerykańską wersje socjalizmu, ani merostwo zamieszkałego przez 2,3 mln ludzi Guayaquil, całkowicie nie radzą sobie z sytuacją. Oficjalnie w Ekwadorze jest 4425 chorych i zmarły 242 osoby, ale te liczby są w jawny sposób niezgodne z rzeczywistością. W Guayaquil lokalne władze zorganizowały nawet specjalną linię telefoniczną pod którą mieszkańcy mogą dzwonić z prośbą aby zabrać z ich domów ciała zmarłych krewnych. Ludzie dostali też kartonowe pudła – trumny, w których mogą grzebać swoich bliskich, bo drewnianych już nie ma. W internecie znaleźć można zdjęcia takich pudeł, wraz niestety z zwartością, leżących na chodnikach i ulicach miasta. Jeden z lokalnych polityków powiedział hiszpańskojęzycznej wersji CNN, że każdego dnia w mieście wydawanych jest 480 świadectw zgonów, oraz dodatkowo przynajmniej 150 ciał zbieranych jest każdego dnia z ulic miasta. Władze, w jego opinii wprowadziły blokadę informacyjną starając się nie dopuścić do tego aby międzynarodowa opinia publiczna poznała rzeczywistą sytuację w Ekwadorze.
Cynthia Viteri, mer miasta i konkurentka w niedawnych wyborach prezydenckich Lenina Moreno, wywodząca się z partii chadeckiej, wystąpiła w mediach z dramatycznym apelem w którym pytała „co się stało z nasza służbą zdrowia. Ludzie zostawiają swoich bliskich zmarłych na asfalcie, niektórzy wprost przed budynkiem merostwa. Nie ma komu uprzątać ciał”. Viteri, która sama jest chora na Covid-19 mówi, że miasto jest w dramatycznej sytuacji, zwłaszcza, że część personelu medycznego porzuciło pracę i uciekło. Brakuje wszystkiego. Nie ma masek, nie ma kombinezonów, nie ma środków dezynfekcyjnych o takich luksusach jak respiratory nie wspominając. W mieście panuje obecnie chaos i bezprawie. Światowe media obiegły zdjęcia i filmy tego co się działo w Guayaquil 18 marca, kiedy dwa hiszpańskie odrzutowce miały zabrać grupę 200 turystów uwięzionych przez epidemię w budynku lotniska. Odrzutowce, które leciały z Madrytu puste nie mogły jednak wylądować na miejscowym lotnisku bo jego obsługa wraz z oddziałami lokalnej policji zablokowała wszystkie pasy obawiając się, że przywloką oni zarazę.
Niezależnie od tego czy za rozpad miejscowej służby zdrowia winę ponosi administracja Lenina Moreno czy jego poprzednika, który uciekł z kraju i jest ścigany pod zarzutem korupcji, nie ulega wątpliwości, że Ekwador, będąc jednym z najuboższym państw na kontynencie nie poradzi sobie z pandemią. Już zresztą jego sytuacja ekonomiczna jest na tyle zła, że w każdej chwili można się spodziewać ogłoszenia niewypłacalności państwa. W ubiegłym miesiącu Ekwador nie był w stanie znaleźć 200 mln dolarów, które winien przeznaczyć na przypadającą właśnie wówczas spłatę kolejnej raty długu. Władze w Quito zwracały się, nieskutecznie, o przysłanie natychmiastowej pomocy do Pekinu, z którym flirtują od dłuższego czasu, ale również nie otrzymały wsparcia.
To co się dzieje obecnie w Guayaquil dostarcza całemu światu bolesnej wiedzy. Z jednej strony pokazuje, iż nadzieje, że epidemia osłabnie wraz z wiosennym wzrostem temperatury mogą okazać się płonne, bo w Ekwadorze jest znacznie cieplej niż w Europie czy w Stanach Zjednoczonych. Z drugiej strony widać, że rządy ubogich krajów, nawet mimo dość wcześnie podjętych działań, bo pierwsze kroki władze kraju wdrożyły pod koniec lutego wraz z odnotowaniem pierwszych przypadków, znacznie wcześniej niż w Meksyku czy Brazylii, nie są w stanie z powodu braku pieniędzy i stanu służby zdrowia, poradzić sobie z Covid-19. Zrozpaczeni ludzie, mieszkańcy Guayaquil próbowali się przedrzeć do sąsiedniej Kolumbii, ale władze tego kraju musiały wysłać na granice wojsko po to aby blokować napływ emigrantów. A Ekwador jest i tak w lepszej sytuacji niż np. Syria, Libia czy Liban, który niedawno zbankrutował i na obszarze którego w obozach uchodźców przebywa miliony uciekinierów z Syrii. Pierwsze przypadki infekcji Covid-19 odkryto na wyspach greckich i w obozie nieopodal Aten. We francuskim Calais, jak relacjonują miejscowi aktywiści pomagający zamieszkującym w dzikich obozowiskach uchodźcom też są już przypadki infekcji. Obserwujmy uważnie to co się dzieje w Ekwadorze, bo być może niedługo podobne sceny będą znacznie bliżej Europy, która mając niemało własnych problemów będzie musiała zmagać się z kolejnym, nie mniej groźnym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/495266-ostrzezenie-z-ekwadoru-dzieja-sie-rzeczy-straszne