„Myślę, że na początku nikt nie wierzył, że może dojść do takiej tragicznej sytuacji. Wszyscy myśleli, że będzie może trochę więcej chorych na grypę, niż zazwyczaj. Do dość luźnego podejścia przyczyniła się postawa rządu hiszpańskiego, który zapewniał, że wszystko jest dobrze, pod kontrolą i nie ma czego się obawiać” - relacjonuje ks. Karol Adam Zuraw rozmowie z portalem wPolityce.pl. Polski duchowny od 15 lat posługuje w diecezji Huelva w hiszpańskiej Andaluzji.
wPolityce.pl: Ile lat posługuje ksiądz w Hiszpanii?
Ks. Karol Adam Żuraw: Już prawie piętnaście. Jestem tu od września 2005 roku.
Jak ksiądz tu trafił?
Pochodzę z diecezji tarnowskiej, która cieszy się dużą liczbą powołań. Ówczesny biskup Wiktor Skworc zachęcał księży, aby zgłaszali się do pracy w krajach, gdzie brakuje duchownych. Zgłosiłem więc chęć pracy we Włoszech lub Hiszpanii. Padło na kraj Półwyspu Iberyjskiego.
Co o tym zadecydowało?
W tamtym czasie w Hiszpanii pracowało bardzo dużo Polaków. Przyjeżdżali m.in. do prowincji Huelva, gdzie pracowali przy zbiorach owoców. To były prace sezonowe. Potrzebowali duszpasterza. To był dodatkowy motyw do wyjazdu do Hiszpanii.
Trafił ksiądz prosto do parafii w Andaluzji?
Tak od początku wyjechałem do Andaluzji do diecezji Huelva.
Z własnego doświadczenia w pracy sezonowej we Francji wiem, że to często Polacy bardziej zabiegają o obecność duszpasterza, niż miejscowi. Tak było i w tej sytuacji?
Tak, mam podobne doświadczenie. Polacy są bardziej przywiązani do tradycji i to pewnie wynika właśnie z tego. Ale czasy się zmieniły. Dziś już tak wielu Polaków do pracy tutaj nie przyjeżdża. Nie ma jej tu za wiele, ale i zarobki nie są najlepsze.
W parafii zostali więc sami Hiszpanie.
Tak, Polaków jest bardzo mało.
Ile parafii ma ksiądz proboszcz pod sobą? Jak duże są?
Obecnie mam dwie parafie: Pozo del Camino i La Redondela. Latem pracuję jeszcze w typowo wypoczynkowej miejscowości Urbasur. Każda z moich parafii ma ponad 2 tysiące mieszkańców. Wyjątek stanowi Urbasur, gdzie latem jest nawet 10 tys. osób.
Nikogo zimą tam nie ma?
Mieszkają tam pojedyncze osoby. Jest ich może z 50.
Czy ma ksiądz do pomocy wikarych?
Nie, sam jestem. Dwóch księży mają parafię, które liczą ponad 15 tys. mieszkańców. W Hiszpanii z powodu braku księży, proboszczowie często posługują w 2, a często nawet w 3 i więcej parafiach. Dodam, że w diecezji Huelva pracuje dziewięciu księży z Polski.
Wszyscy jesteście proboszczami?
Tak.
Ile w Hiszpanii jest powołań?
Są takie diecezje, jak sąsiednia Sevilla, gdzie co roku wyświęca się kilkunastu księży. Ale to bardzo duża diecezja. W Huelvie co roku wyświęcamy 2-3 księży. Są jednak diecezje, gdzie od wielu lat nie było żadnych święceń.
Jak dziś w czasie pandemii wygląda sytuacja w księdza parafiach?
Kościoły są zamknięte zgodnie z nakazem Konferencji Episkopatu, ale wiele osób kontaktuje się ze mną i prosi o modlitwę czy radę. Proszą, abym oprawił Mszę świętą, w której będą mogli uczestniczyć dzięki transmisji internetowej. To dla mnie duże zaskoczenie, bo przecież mogą wysłuchać codzienną mszę z Ojcem Świętym czy z Sanktuarium w Fatimie, a chcą uczestniczyć we Mszy odprawianej w ich rodzimym kościele. Wiem też, że wiele osób gromadzi się w oknach, aby modlić się wspólnie z sąsiadami.
Czy wśród tych osób, które zwracają się do księdza z prośbą o modlitwę czy radę są takie, które wcześniej do kościoła nie zaglądały?
Tak, jest wiele takich osób, które wcześniej omijały kościół szerokim łukiem. Dzisiaj proszą o modlitwę.
Są wśród nich młodzi?
Wiek w czasie epidemii nie ma żadnego znaczenia.
Z jednej strony tak, ale z drugiej strony ciekawy jestem, czy i oni szukają pociechy w tych trudnych czasach w Kościele? Normalnie młodzież na Zachodzie raczej niewiele ma wspólnego z Kościołem.
Sytuacja w Andaluzji jest nieco inna. To region słynący z głębokich tradycji religijnych. To jest głęboko zakorzenione zarówno wśród młodych jak i starszych. Sytuacja związana z epidemią jest jednak specyficzna. Stąd wiele osób z powodu braku odpowiedzi na problem egzystencjalne w czasie pandemii, ogarniętych też strachem, szuka pomocy u Boga.
Co ksiądz im mówi? Jakie słowo może dziś Kościół skierować do osób szukających w nim oparcia?
Zachęcam do modlitwy, zwłaszcza tej rodzinnej. Zapraszam do coraz większej ufności w Boże miłosierdzie i w pomoc Matki Bożej, którą nazywamy Uzdrowienie chorych. Zapewniam także o swojej modlitwie. Tutaj najlepsze są proste słowa, które są szczere i płyną z wiarą prosto z serca. Są też osoby, które zgłaszają się do mnie, bo potrzebują dłuższej, głębszej rozmowy czy wspólnej modlitwy przez telefon.
Dużo ksiądz takich telefonów odbiera?
Na początku epidemii praktycznie cały czas ktoś dzwonił. Obecnie tych telefonów jest nieco mniej.
Jak wygląda w tym czasie księdza posługa?
Każdą niedzielną Mszę świętą transmituję w Internecie. W tygodniu odprawiam Mszę zawsze o godz. 21, aby mieszkańcy wiedzieli, że ich proboszcz modli się w ich intencji i aby mogli duchowo się łączyć o tej godzinie. Niestety, ale z powodu pandemii musiałem zawiesić odwiedziny u chorych. Mogę do nich iść jedynie wtedy, gdy jest zagrożenie życia. Zgodnie z zaleceniami biskupa ordynariusza.
To będzie nadzwyczajne Triduum Paschalne. Bez wiernych, którzy będą uczestniczyć w nim poprzez media. Jak to będzie wyglądać u księdza w parafiach?
W kościele liturgia będzie się odbywała zgodnie z zaleceniami wydanymi przez Watykan i biskupa ordynariusza. Będzie transmitowana przez Internet. Gdyby nie było epidemii, to jak co roku celebrowałbym nabożeństwa w każdej z parafii. W tym roku będzie trochę inaczej. W Wielki Czwartek i Wielką Sobotę będę celebrował w jednej parafii, a Wielkie Piątek i Niedzielę Zmartwychwstania w drugiej.
Akurat tak się zdarzyło, że epidemia przypadła na czas Wielkiego Postu. Jaką i czy w ogóle, możemy wynieść z tego naukę, z tych niezaplanowanych „rekolekcji”?
Czytania mszalne, a zwłaszcza psalmy w Wielkim Poście są tekstami, które bardzo pomagają w modlitwie w czasie epidemii i bardzo mogą pomagać wiernym przeżyć ten czas. Znajdziemy w nich obawy człowieka, zaproszenie do modlitwy bardziej osobistej, głębszej ufności w Boga i co najważniejsze napełniają nas mocą, która pochodzi od Niego. Czy epidemię, która do nasz przyszła w Wielkim Poście, możemy potraktować jako pewną formę rekolekcji? To dużo zależy od indywidualnego podejścia, od wiary każdego z nas. Z pewnością osoba głęboko wierząca tak ten czas przeżywa. Chrystus cierpiał, umarł i zmartwychwstał. Przeszedł Drogę Krzyżową. Wszystko po to, aby nas zbawić. My jako wierzący łączymy się duchowo w tym misterium. Każda Msza, Droga Krzyżowa, liturgia Wielkiego Tygodnia, wszystko to przeżywa wierzący bardziej personalnie. Nie tylko na zasadach tradycji. W rozmowach z osobami wierzącymi czuć coś szczególnego, jakiś rodzaj ścisłej jedności z tym, co jako katolicy przeżywamy w Wielkim Tygodniu. Epidemia na pewno u wielu przyczyniła się do pogłębienia tej więzi osobistej z misterium paschalnym.
Proszę księdza, jak wyglądał początek epidemii w księdza miejscowości? W mediach czytamy, że zarówno Hiszpanie, jak i Włosi trochę ją zignorowali. Jak ludzie reagowali? Co się działo?
Myślę, że na początku nikt nie wierzył, że może dojść do takiej tragicznej sytuacji. Wszyscy myśleli, że będzie może trochę więcej chorych na grypę, niż zazwyczaj. Do dość luźnego podejścia przyczyniła się postawa rządu hiszpańskiego, który zapewniał, że wszystko jest dobrze, pod kontrolą i nie ma czego się obawiać. Rząd za wszelką cenę chciał doprowadzić do wielkich manifestacji feministycznych z okazji Dnia kobiet. Skutki tego są opłakane. Manifestacje były źródłem skoku zachorowań i śmierci, który odnotowujemy dzisiaj w Hiszpanii.
W Polsce miała miejsce gorąca dyskusja na temat tego, czy zamknąć kościoły. Jak było w Hiszpanii? Co chociażby z I Komunią świętą?
Na pewno sytuacja, w której są zamknięte kościoły jest przykra zarówno dla kapłanów jak i wiernych. W mojej parafii jest jedna starsza osoba chora na COVID-19. Jest to osoba, która przychodzi codziennie na msze. Niemal przez dwa tygodnie nie miała, żadnych objawów. Trzeba pamiętać, iż Hiszpanie bardzo serdecznie się witają często przez pocałunek w policzek. Więc taka osoba bezobjawowa była wielkim zagrożeniem. Dlatego taka decyzja o zamknięciu świątyń jest bolesna, ale konieczna. Jednak dzięki technologii mamy kontakt z wiernymi. Koronawirus miał nie tylko wpływ na sprawowanie liturgii przy zamkniętych drzwiach, ale także na odwołanie wielu tradycyjnych praktyk religijnych. Decyzją biskupa I Komunie święte zostały przeniesione na wrzesień i październik. Andaluzja słynie z wielkich procesji pasyjnych w Wielkim Tygodniu, wszystkie zostały odwołane. Na Wielki Tydzień bractwa pasyjne przygotowują specjalne plakaty zapraszające na te procesje. W tym roku powstał taki plakat, na którym jest lekarka ze złożonymi rękami do modlitwy, a w tle jest wiele figur przedstawiających mękę i śmierć Jezusa i Matkę Boża Bolesną.
W okresie wielkanocnym w regionie Andaluzji organizowane są wielkie święta ku czci świętych patronów. To tzw. romerías. One też zostały odwołane. Największa romería ma miejsce w sanktuarium maryjnym El Rocío (diecezja Huelva). Odbywa się ona w Święto Zesłania Ducha Świętego i gromadzi nawet milion wiernych z całej Hiszpanii. Niestety, ale ona także została odwołana. Wirus ma ogromny wpływ na życie religijne, na zwyczaje i tradycje.
Ryzyko rośnie, a na Zachodzie do kościołów chodzą raczej osoby starsze.
Tak, osoby starsze, czyli osoby najbardziej narażone na chorobę. Także dzieci te które przygotowują się do I komunii czy do bierzmowania, mogą przenieść wirusa na swoich np. dziadków. Dlatego decyzją Konferencji Episkopatu sprawujemy liturgię przy zamkniętych drzwiach. Jednak obecne technologie pozwalają nam na to, że możemy uczestniczyć we Mszy nie wychodząc z domu. To oczywiście nie to samo, ale praktyka pokazuje, że ludzie nie tracą wiary. Jest wręcz przeciwnie. W tej dyskusji o zamknięciu kościołów warto pamiętać o tym, co jest napisane w Biblii. Daje nam ona przykłady, iż pomimo głębokiej wiary i ufności w Boga, Noe jednak arkę budował, a Józef z Maryją i dzieciątkiem Jezus uciekli do Egiptu. Wiara nie oznacza, że nie mamy stosować środków bezpieczeństwa. Strzeżonego Pan Bóg strzeże jak mówi polskie przysłowie.
Czy jest coś, co jest szczególnie trudne dla księdza w tym czasie?
Tak, to co szczególnie jest dla mnie przykre, to pogrzeby. Zostały ograniczone do trzech osób i krótkiej modlitwy na cmentarzu, zgodnie z prawem państwowym. Pogrzeb już sam w sobie jest przykrym doświadczeniem dla rodziny, a teraz najbliżsi nie mogą nawet pożegnać swoich bliskich zmarłych jak należy. W Hiszpanii to zakład pogrzebowy powiadamia o pogrzebie kapłana i ustala godzinę pogrzebu. Jednak wiele zakładów pogrzebowych w czasie epidemii przestało dzwonić po kapłana. Jeżeli nie zrobi tego rodzina, to księdza na nim nie będzie, bo zakład chce jak najszybciej zakończyć pochówek i księdza nie informuje. Może uda się coś zmienić w tej kwestii, bo kuria negocjuje z zakładami pogrzebowymi, aby kapłan był wzywany choć na tą krótką modlitwę za zmarłego, która jest też ważna dla rodziny zmarłego.
Wspomniał ksiądz wcześniej, że nie może odwiedzać chorych. A kapelani w szpitalach? Czy ich posługa także została ograniczona?
Nie dopuszcza się ich do chorych na COVID-19. Słyszałem, że biskup wynegocjował, aby kapłan mógł pójść do chorego w specjalnym kombinezonie ochronnym. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać w praktyce.
Czy na koniec mogę prosić księdza o słowo nadziei?
Pamiętajmy, że choć Krzyż zawsze jest obecny w naszym życiu, to centrum naszej wiary jest Zmartwychwstanie. Po Drodze Krzyżowej zawsze nadchodzi zmartwychwstanie także z naszych problemów osobistych. Wiara w Zmartwychwstanie zawsze powinna napełniać nas nadzieję i siłą tak bardzo potrzebną na co dzień, ale zwłaszcza w czasie próby. Niech światło Zmartwychwstałego Jezusa rozjaśnia nasze ciemności, wskazuje drogę i prowadzi bezpiecznie.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/495263-nasz-wywiad-relacja-polskiego-ksiedza-z-andaluzji