Azjaci zaostrzają restrykcje w walce z epidemią
Indonezja zamknie swoje granice dla obcokrajowców, a Wietnam od środy wprowadzi zakaz wychodzenia z domu bez pilnej potrzeby. To reakcja na rozprzestrzenianie się koronawirusa i modele prognozujące śmierć wielu tysięcy pacjentów.
Decyzja o zamknięciu indonezyjskich granic została ogłoszona we wtorek - dzień po ukazaniu się raportu mówiącego, że w wyniku epidemii umrzeć może nawet 140 tys. obywateli kraju. Od wtorku wstęp na terytorium Indonezji będą mieli tylko obywatele tego kraju, a także dyplomaci i cudzoziemcy z prawem stałego pobytu.
W Indonezji wykryto dotąd 1414 przypadków zakażenia koronawirusem, a 122 osoby zmarły.
Dodatkowe działania w walce z wirusem podjęły też władze Wietnamu - dotąd jednego z państw regionu uznawanego za najlepiej radzący sobie z epidemią. Od 1 kwietnia w całym kraju obowiązywać będzie zakaz wychodzenia z domu bez ważnej przyczyny.
Według danych wietnamskiego ministerstwa zdrowia w kraju zdiagnozowano dotąd 204 przypadki koronawirusa. 55 osób wyzdrowiało. Nie zanotowano dotąd żadnego zgonu.
Gorsza sytuacja panuje w Tajlandii, gdzie w ciągu ostatniej doby przybyło 127 nowych potwierdzonych przypadków infekcji koronawirusem. Oficjalny bilans to obecnie 1 651 przypadków i 10 ofiar śmiertelnych.
Problemy hiszpańskich hodowców bydła
Rolnictwo i hodowla bydła w Hiszpanii znalazły się w kryzysie przez epidemię koronawirusa. Producenci rolni pilnie potrzebują pracowników przy zbiorach, a hodowcy bydła nie mają komu sprzedać mięsa, którego ważnym odbiorcą był rynek gastronomiczny związany z turystyką.
O problemach hiszpańskich rolników i hodowców napisał dziennik „El Confidencial”.
Zamknięcie granic kraju z powodu epidemii uniemożliwia przyjazd pracowników sezonowych z innych krajów, a zbiory owoców i warzyw rozpoczną się w Hiszpanii już w połowie kwietnia. Producenci rolni dysponują tylko połową potrzebnych pracowników, pochodzących głównie z Maroka, Algierii, Bułgarii i Rumunii. Jeszcze kilka lat temu do pracy przy zbiorach truskawek w Huelvie, na południowym zachodzie kraju, przyjeżdżało wiele Polek, ale dobra sytuacja na polskim rynku pracy spowodowała, że teraz nie ma ich wiele.
W Huelvie potrzeba od zaraz 16 tys. pracowników do zbiorów truskawek, tymczasem jest ich mniej niż 8 tys., to osoby przybyłe z Maroka, jeszcze zanim ten kraj zamknął granicę z Hiszpanią (13 marca). Niedobory siły roboczej występują także w regionie madryckim, gdzie zbiory sałaty, pomidorów i papryki rozpoczną się za niecały miesiąc.
W tym roku nie będziemy mieli pracowników sezonowych. Obyśmy nie musieli wyrzucać naszych plonów, bo jutro może się okazać, że jako żywność są niezbędne
—powiedział przewodniczący Związku Rolników, Hodowców i Leśników Wspólnoty Madrytu (Ugama) Alfredo Berrocal.
Według „El Confidencial” zapotrzebowanie na część produktów żywnościowych, w tym owoce i warzywa, wzrosło w Europie w ostatnich dniach o 18 do 40 proc.
Zdaniem związkowca hiszpańskie ministerstwo pracy powinno skierować do zbiorów długotrwałych bezrobotnych, tak jak to jest we Francji i Portugalii.
Jeżeli nie ma (zagranicznych) pracowników sezonowych do zbiorów, to muszą pracować Hiszpanie, bo konsekwencje gospodarcze tego kryzysu będą brutalne
—ostrzegł.
Przewodniczący Stowarzyszenia Młodych Rolników (Asaja) Pedro Barato zaapelował do rządu o zniesienie barier administracyjnych, aby bezrobotni mogli podjąć pracę sezonową przy zbiorach, nie tracąc zasiłku.
Jeżeli nic się nie zmieni, będziemy mieli poważne problemy przy zbiorach, a w konsekwencji braki w zaopatrzeniu w konkretne produkty, takie jak szparagi, cytryny czy owoce miękkie
—powiedział.
Barato podkreślił, że rząd uznał producentów rolnych i hodowców bydła za niezbędnych dla funkcjonowania kraju, ale nie dał im żadnej tarczy ochronnej.
„El Confidencial” zwrócił uwagę, że nie lepsza jest sytuacja w sektorze hodowli bydła, którego produkcja w znacznej części skierowana jest do gastronomii związanej z turystyką. Wielu hodowców powinno już dokonać uboju zwierząt, ale sektor gastronomii hotelowej ich nie kupuje. Rząd hiszpański nakazał zamknięcie wszystkich hoteli w kraju, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa.
W takiej sytuacji niektórzy hodowcy wypuszczają młode zwierzęta w pole, gdyż nie ma komu ich sprzedać. „Mnóstwo koźląt i jagniąt jest wypuszczanych w pole w regionie Madrytu” - powiedział Berrocal. „Na rynku jest pełno +hien+, które za niską cenę szukają mięsa na zamrożenie, aby później, jak będzie dobra koniunktura, rzucić je drogo na rynek” - dodał.
128 zgonów w ciągu doby w Niemczech
W ciągu ostatniej doby w Niemczech zmarło 128 osób zakażonych nowym koronawirusem - poinformował we wtorek Instytut im. Roberta Kocha (RKI). Łączna liczba ofiar śmiertelnych to 583. Liczba zarejestrowanych zakażeń wzrosła o 4 615 i wynosi 61 913.
Liczba zarejestrowanych dobowych zakażeń zmniejszyła się nieznacznie w stosunku do dnia poprzedniego, kiedy odnotowano 4 751 nowych przypadków.
Dobowa liczba zgonów na poziomie 128 zmarłych oznacza niemal jej podwojenie w stosunku do danych z poniedziałku, gdy odnotowano 66 zmarłych w wyniku zakażenia koronawirusem.
Największą liczbę zakażeń, 14 810 przypadków, odnotowano dotychczas w Bawarii, kraju związkowym na południowym wschodzie RFN. Krzywa zakażeń rośnie dynamicznie także w dwóch zachodnich landach: w Nadrenii Północnej-Westfalii odnotowano 13 225 przypadków, a w Badenii-Wirtemberdze 12 334 – podał RKI.
Ponad 3 tysiące zakażonych w Czechach
Liczba osób zakażonych koronawirusem w Czechach przekroczyła trzy tysiące i wyniosła 3002, a bilans ofiar śmiertelnych epidemii zwiększył się o jedną osobą, do 24 - wynika z najnowszego bilansu, opublikowanego we wtorek przez ministerstwo zdrowia w Pradze.
25 osób zostało wyleczonych, a w kraju wykonano 48 811 testów na obecność koronawirusa - podano.
W poniedziałek liczba ofiar śmiertelnych wzrosła o siedem osób, we wtorek poinformowano o kolejnym zgonie. Minister zdrowia Adam Vojtiech informował, że wszyscy zmarli mieli inne zaawansowane choroby lub byli w podeszłym wieku.
Dane z niedzieli mówią o 277 hospitalizowanych osobach, u których stwierdzono koronawirusa. Stan jednej piątej z nich określa się jako poważny.
Wprowadzone przez władze restrykcje, mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa, zostały w poniedziałek przedłużone do 11 kwietnia. Zamknięte są m.in. szkoły, niektóre sklepy, a także instytucje kultury i restauracje. Przedłużono też obowiązek noszenia w miejscach publicznych maseczek i zakaz przemieszczania się, z wyjątkiem podróży do pracy, lekarza, sklepów i aptek. Nadal obowiązuje też obowiązek zachowywania odstępu 2 metrów między osobami oraz zakaz gromadzenia się dwóch i więcej osób.
Na wniosek ministra zdrowia rząd zgodził się także na przedłużenie wprowadzonego 16 marca ograniczenia w pracach urzędów. Mogą być one otwarte tylko dwa dni w tygodniu – w poniedziałki i środy - przez trzy godziny. Wszędzie, gdzie jest to możliwe, obowiązuje elektroniczna obsługa petentów.
2 tysiące zakażonych w Japonii
Liczba potwierdzonych w Japonii przypadków koronawirusa przekroczyła we wtorek 2 tys., nie licząc 712 osób zakażonych na wycieczkowcu Diamond Princess. Łącznie 70 osób zmarło. Władze zaprzeczają spekulacjom, że planują wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Premier Shinzo Abe ogłosił natomiast środki ochrony członków swojego gabinetu przed infekcją, która mogłaby utrudnić walkę kraju z epidemią. Zgodnie z zapowiedzią wicepremier Taro Aso ze względów bezpieczeństwa nie będzie uczestniczył w posiedzeniach, w których bierze udział Abe – przekazał rzecznik rządu.
Według dziennika „Mainichi Shimbun” premier zaprzeczył jednak doniesieniom, że zamierza wprowadzić w kraju stan wyjątkowy i zakazać mieszkańcom wychodzenia z domów. Na poniedziałkowym zebraniu zarządu swojej partii Abe miał nazwać te informacje „fake newsem” - podała we wtorek gazeta.
Minister gospodarki Yasutoshi Nishimura oświadczył tego samego dnia, że Japonia nie znalazła się jeszcze w sytuacji wymagającej wprowadzenia stanu wyjątkowego. Dodał jednak, że sytuacja jest niepewna.
Gdybyśmy choć trochę poluźnili kontrolę, wzrost (liczby zachorowań) nie byłby zaskakujący
—powiedział.
Wcześniej spekulacje o ogólnokrajowym stanie wyjątkowym dementował główny sekretarz rządu Yoshihide Suga.
Nie ma w tym prawdy. Zaprzeczam temu kategorycznie. Nie jest też prawdą, że rozpoczęliśmy proces, aby to ogłosić
—powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej, cytowany przez „Mainichi Shimbun”.
Agencja Reutera zwraca uwagę, że ewentualna blokada w Japonii nie przypominałaby zakazów wprowadzonych w niektórych krajach Europy czy w USA. Zgodnie z japońskim prawem władze mogą jedynie poprosić ludzi o pozostanie w domach, ale nie jest to wiążące - wyjaśniła agencja.
Tymczasem 7,1 proc. respondentów ankiety przeprowadzonej w Tokio i sąsiednich prefekturach przez firmę zarządzającą komunikatorem internetowym Line we współpracy z japońskim ministerstwem zdrowia zadeklarowało, że ma co najmniej jeden objaw zakażenia koronawirusem – podała we wtorek agencja Reutera.
Według oficjalnych danych w Tokio wykryto dotychczas 443 infekcje groźnym patogenem. Gubernator miasta Yuriko Koike apelowała do mieszkańców, aby w miarę możliwości pracowali zdalnie i nie wychodzili z domów, o ile nie jest to konieczne.
W ankiecie Line Corp. wzięło udział w dniach 27-30 marca prawie 64 tys. osób, a co najmniej jeden objaw zgłosiło ok. 4,5 tys. z nich. Posiadanie objawów, takich jak gorączka czy kaszel, nie potwierdza jednak zakażenia koronawirusem.
Pierwsza ofiara śmiertelna w Tanzanii
Minister zdrowia Tanzanii Ummy Mwalimu poinformowała we wtorek o zgonie 49-letniego mężczyzny zakażonego nowym koronawirusem. To pierwsza ofiara śmiertelna wirusa w tym kraju.
Dotychczas w Tanzanii stwierdzono 19 przypadków zakażenia koronawirusem.
Z oficjalnych danych wynika, że Afryka dotknięta jest epidemią w znacznie mniejszym stopniu niż pozostałe kontynenty. Często jednak dane przekazywane przez tamtejsze kraje nie są miarodajne ze względu na słabą dostępność testów i stan infrastruktury ochrony zdrowia.
Mimo to, według bazy danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w USA, na kontynencie zostały już tylko trzy kraje oficjalnie wolne od wirusa: Sudan Południowy, Sierra Leone i Lesotho.
Najwięcej potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem - 1 326 - zanotowano dotychczas w Republice Południowej Afryki. Zmarły tam trzy osoby.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
kk/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Azjaci zaostrzają restrykcje w walce z epidemią
Indonezja zamknie swoje granice dla obcokrajowców, a Wietnam od środy wprowadzi zakaz wychodzenia z domu bez pilnej potrzeby. To reakcja na rozprzestrzenianie się koronawirusa i modele prognozujące śmierć wielu tysięcy pacjentów.
Decyzja o zamknięciu indonezyjskich granic została ogłoszona we wtorek - dzień po ukazaniu się raportu mówiącego, że w wyniku epidemii umrzeć może nawet 140 tys. obywateli kraju. Od wtorku wstęp na terytorium Indonezji będą mieli tylko obywatele tego kraju, a także dyplomaci i cudzoziemcy z prawem stałego pobytu.
W Indonezji wykryto dotąd 1414 przypadków zakażenia koronawirusem, a 122 osoby zmarły.
Dodatkowe działania w walce z wirusem podjęły też władze Wietnamu - dotąd jednego z państw regionu uznawanego za najlepiej radzący sobie z epidemią. Od 1 kwietnia w całym kraju obowiązywać będzie zakaz wychodzenia z domu bez ważnej przyczyny.
Według danych wietnamskiego ministerstwa zdrowia w kraju zdiagnozowano dotąd 204 przypadki koronawirusa. 55 osób wyzdrowiało. Nie zanotowano dotąd żadnego zgonu.
Gorsza sytuacja panuje w Tajlandii, gdzie w ciągu ostatniej doby przybyło 127 nowych potwierdzonych przypadków infekcji koronawirusem. Oficjalny bilans to obecnie 1 651 przypadków i 10 ofiar śmiertelnych.
Problemy hiszpańskich hodowców bydła
Rolnictwo i hodowla bydła w Hiszpanii znalazły się w kryzysie przez epidemię koronawirusa. Producenci rolni pilnie potrzebują pracowników przy zbiorach, a hodowcy bydła nie mają komu sprzedać mięsa, którego ważnym odbiorcą był rynek gastronomiczny związany z turystyką.
O problemach hiszpańskich rolników i hodowców napisał dziennik „El Confidencial”.
Zamknięcie granic kraju z powodu epidemii uniemożliwia przyjazd pracowników sezonowych z innych krajów, a zbiory owoców i warzyw rozpoczną się w Hiszpanii już w połowie kwietnia. Producenci rolni dysponują tylko połową potrzebnych pracowników, pochodzących głównie z Maroka, Algierii, Bułgarii i Rumunii. Jeszcze kilka lat temu do pracy przy zbiorach truskawek w Huelvie, na południowym zachodzie kraju, przyjeżdżało wiele Polek, ale dobra sytuacja na polskim rynku pracy spowodowała, że teraz nie ma ich wiele.
W Huelvie potrzeba od zaraz 16 tys. pracowników do zbiorów truskawek, tymczasem jest ich mniej niż 8 tys., to osoby przybyłe z Maroka, jeszcze zanim ten kraj zamknął granicę z Hiszpanią (13 marca). Niedobory siły roboczej występują także w regionie madryckim, gdzie zbiory sałaty, pomidorów i papryki rozpoczną się za niecały miesiąc.
W tym roku nie będziemy mieli pracowników sezonowych. Obyśmy nie musieli wyrzucać naszych plonów, bo jutro może się okazać, że jako żywność są niezbędne
—powiedział przewodniczący Związku Rolników, Hodowców i Leśników Wspólnoty Madrytu (Ugama) Alfredo Berrocal.
Według „El Confidencial” zapotrzebowanie na część produktów żywnościowych, w tym owoce i warzywa, wzrosło w Europie w ostatnich dniach o 18 do 40 proc.
Zdaniem związkowca hiszpańskie ministerstwo pracy powinno skierować do zbiorów długotrwałych bezrobotnych, tak jak to jest we Francji i Portugalii.
Jeżeli nie ma (zagranicznych) pracowników sezonowych do zbiorów, to muszą pracować Hiszpanie, bo konsekwencje gospodarcze tego kryzysu będą brutalne
—ostrzegł.
Przewodniczący Stowarzyszenia Młodych Rolników (Asaja) Pedro Barato zaapelował do rządu o zniesienie barier administracyjnych, aby bezrobotni mogli podjąć pracę sezonową przy zbiorach, nie tracąc zasiłku.
Jeżeli nic się nie zmieni, będziemy mieli poważne problemy przy zbiorach, a w konsekwencji braki w zaopatrzeniu w konkretne produkty, takie jak szparagi, cytryny czy owoce miękkie
—powiedział.
Barato podkreślił, że rząd uznał producentów rolnych i hodowców bydła za niezbędnych dla funkcjonowania kraju, ale nie dał im żadnej tarczy ochronnej.
„El Confidencial” zwrócił uwagę, że nie lepsza jest sytuacja w sektorze hodowli bydła, którego produkcja w znacznej części skierowana jest do gastronomii związanej z turystyką. Wielu hodowców powinno już dokonać uboju zwierząt, ale sektor gastronomii hotelowej ich nie kupuje. Rząd hiszpański nakazał zamknięcie wszystkich hoteli w kraju, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa.
W takiej sytuacji niektórzy hodowcy wypuszczają młode zwierzęta w pole, gdyż nie ma komu ich sprzedać. „Mnóstwo koźląt i jagniąt jest wypuszczanych w pole w regionie Madrytu” - powiedział Berrocal. „Na rynku jest pełno +hien+, które za niską cenę szukają mięsa na zamrożenie, aby później, jak będzie dobra koniunktura, rzucić je drogo na rynek” - dodał.
128 zgonów w ciągu doby w Niemczech
W ciągu ostatniej doby w Niemczech zmarło 128 osób zakażonych nowym koronawirusem - poinformował we wtorek Instytut im. Roberta Kocha (RKI). Łączna liczba ofiar śmiertelnych to 583. Liczba zarejestrowanych zakażeń wzrosła o 4 615 i wynosi 61 913.
Liczba zarejestrowanych dobowych zakażeń zmniejszyła się nieznacznie w stosunku do dnia poprzedniego, kiedy odnotowano 4 751 nowych przypadków.
Dobowa liczba zgonów na poziomie 128 zmarłych oznacza niemal jej podwojenie w stosunku do danych z poniedziałku, gdy odnotowano 66 zmarłych w wyniku zakażenia koronawirusem.
Największą liczbę zakażeń, 14 810 przypadków, odnotowano dotychczas w Bawarii, kraju związkowym na południowym wschodzie RFN. Krzywa zakażeń rośnie dynamicznie także w dwóch zachodnich landach: w Nadrenii Północnej-Westfalii odnotowano 13 225 przypadków, a w Badenii-Wirtemberdze 12 334 – podał RKI.
Ponad 3 tysiące zakażonych w Czechach
Liczba osób zakażonych koronawirusem w Czechach przekroczyła trzy tysiące i wyniosła 3002, a bilans ofiar śmiertelnych epidemii zwiększył się o jedną osobą, do 24 - wynika z najnowszego bilansu, opublikowanego we wtorek przez ministerstwo zdrowia w Pradze.
25 osób zostało wyleczonych, a w kraju wykonano 48 811 testów na obecność koronawirusa - podano.
W poniedziałek liczba ofiar śmiertelnych wzrosła o siedem osób, we wtorek poinformowano o kolejnym zgonie. Minister zdrowia Adam Vojtiech informował, że wszyscy zmarli mieli inne zaawansowane choroby lub byli w podeszłym wieku.
Dane z niedzieli mówią o 277 hospitalizowanych osobach, u których stwierdzono koronawirusa. Stan jednej piątej z nich określa się jako poważny.
Wprowadzone przez władze restrykcje, mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa, zostały w poniedziałek przedłużone do 11 kwietnia. Zamknięte są m.in. szkoły, niektóre sklepy, a także instytucje kultury i restauracje. Przedłużono też obowiązek noszenia w miejscach publicznych maseczek i zakaz przemieszczania się, z wyjątkiem podróży do pracy, lekarza, sklepów i aptek. Nadal obowiązuje też obowiązek zachowywania odstępu 2 metrów między osobami oraz zakaz gromadzenia się dwóch i więcej osób.
Na wniosek ministra zdrowia rząd zgodził się także na przedłużenie wprowadzonego 16 marca ograniczenia w pracach urzędów. Mogą być one otwarte tylko dwa dni w tygodniu – w poniedziałki i środy - przez trzy godziny. Wszędzie, gdzie jest to możliwe, obowiązuje elektroniczna obsługa petentów.
2 tysiące zakażonych w Japonii
Liczba potwierdzonych w Japonii przypadków koronawirusa przekroczyła we wtorek 2 tys., nie licząc 712 osób zakażonych na wycieczkowcu Diamond Princess. Łącznie 70 osób zmarło. Władze zaprzeczają spekulacjom, że planują wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Premier Shinzo Abe ogłosił natomiast środki ochrony członków swojego gabinetu przed infekcją, która mogłaby utrudnić walkę kraju z epidemią. Zgodnie z zapowiedzią wicepremier Taro Aso ze względów bezpieczeństwa nie będzie uczestniczył w posiedzeniach, w których bierze udział Abe – przekazał rzecznik rządu.
Według dziennika „Mainichi Shimbun” premier zaprzeczył jednak doniesieniom, że zamierza wprowadzić w kraju stan wyjątkowy i zakazać mieszkańcom wychodzenia z domów. Na poniedziałkowym zebraniu zarządu swojej partii Abe miał nazwać te informacje „fake newsem” - podała we wtorek gazeta.
Minister gospodarki Yasutoshi Nishimura oświadczył tego samego dnia, że Japonia nie znalazła się jeszcze w sytuacji wymagającej wprowadzenia stanu wyjątkowego. Dodał jednak, że sytuacja jest niepewna.
Gdybyśmy choć trochę poluźnili kontrolę, wzrost (liczby zachorowań) nie byłby zaskakujący
—powiedział.
Wcześniej spekulacje o ogólnokrajowym stanie wyjątkowym dementował główny sekretarz rządu Yoshihide Suga.
Nie ma w tym prawdy. Zaprzeczam temu kategorycznie. Nie jest też prawdą, że rozpoczęliśmy proces, aby to ogłosić
—powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej, cytowany przez „Mainichi Shimbun”.
Agencja Reutera zwraca uwagę, że ewentualna blokada w Japonii nie przypominałaby zakazów wprowadzonych w niektórych krajach Europy czy w USA. Zgodnie z japońskim prawem władze mogą jedynie poprosić ludzi o pozostanie w domach, ale nie jest to wiążące - wyjaśniła agencja.
Tymczasem 7,1 proc. respondentów ankiety przeprowadzonej w Tokio i sąsiednich prefekturach przez firmę zarządzającą komunikatorem internetowym Line we współpracy z japońskim ministerstwem zdrowia zadeklarowało, że ma co najmniej jeden objaw zakażenia koronawirusem – podała we wtorek agencja Reutera.
Według oficjalnych danych w Tokio wykryto dotychczas 443 infekcje groźnym patogenem. Gubernator miasta Yuriko Koike apelowała do mieszkańców, aby w miarę możliwości pracowali zdalnie i nie wychodzili z domów, o ile nie jest to konieczne.
W ankiecie Line Corp. wzięło udział w dniach 27-30 marca prawie 64 tys. osób, a co najmniej jeden objaw zgłosiło ok. 4,5 tys. z nich. Posiadanie objawów, takich jak gorączka czy kaszel, nie potwierdza jednak zakażenia koronawirusem.
Pierwsza ofiara śmiertelna w Tanzanii
Minister zdrowia Tanzanii Ummy Mwalimu poinformowała we wtorek o zgonie 49-letniego mężczyzny zakażonego nowym koronawirusem. To pierwsza ofiara śmiertelna wirusa w tym kraju.
Dotychczas w Tanzanii stwierdzono 19 przypadków zakażenia koronawirusem.
Z oficjalnych danych wynika, że Afryka dotknięta jest epidemią w znacznie mniejszym stopniu niż pozostałe kontynenty. Często jednak dane przekazywane przez tamtejsze kraje nie są miarodajne ze względu na słabą dostępność testów i stan infrastruktury ochrony zdrowia.
Mimo to, według bazy danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w USA, na kontynencie zostały już tylko trzy kraje oficjalnie wolne od wirusa: Sudan Południowy, Sierra Leone i Lesotho.
Najwięcej potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem - 1 326 - zanotowano dotychczas w Republice Południowej Afryki. Zmarły tam trzy osoby.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
kk/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/493718-raport-swiat-walczy-z-pandemia?strona=2