Jak podaje dziennik „Haaretz”, do ciekawego wydarzenia doszło niedawno w Jerozolimie podczas konferencji prasowej poświęconej walce z koronawirusem. Izraelski minister zdrowia Jaakow Litzman, członek chasydzkiej społeczności Gur, reprezentujący ortodoksyjne ugrupowanie Zjednoczony Judaizm Tory, został zapytany na konferencji prasowej w Jerozolimie, czy z powodu pandemii Izrael pozostanie w stanie blokady do 8 kwietnia, kiedy to zaczyna się żydowskie święto Paschy.
W odpowiedzi minister zdrowia stwierdził:
Modlimy się i mamy nadzieję, że Mesjasz przybędzie przed Paschą, czasem naszego odkupienia. Jestem pewien, że Mesjasz przyjdzie i wyprowadzi nas, tak jak Bóg wyprowadził nas z Egiptu. Wkrótce wyjdziemy na wolność, a Mesjasz przyjdzie i odkupi nas od wszystkich problemów świata.
Wypowiedź Litzmana nie wywołała większej burzy medialnej w Izraelu, tak jakby wystąpienia tego typu były czymś normalnym. Świadczy ona o żywych oczekiwaniach mesjańskich, jakie panują w tamtejszych środowiskach żydowskich ortodoksów. Nie sposób natomiast wyobrazić sobie sytuacji, by w którymś z krajów europejskich lub amerykańskich minister zdrowia wystąpił przed kamerami i oświadczył, że ma nadzieję, iż jeszcze przed Wielkanocą nastąpi drugie przyjście Chrystusa, w związku z czym nasze problemy z koronawirusem skończą się bezpowrotnie. Tu nikt nie czeka na Mesjasza.
CZYTAJ TAKŻE: WSZYSTKO o koronawirusie
*
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/492693-izraelski-minister-o-nadejsciu-mesjasza-i-koronawirusie