To nastrój, który panuje dziś w Zagrzebiu, głównym mieście Chorwacji po trzęsieniu ziemi, które je rano nawiedziło. Pierwszy, trwający dziesięć sekund wstrząs o sile 5.5 stopnia w skali Richtera obudził mieszkańców miasta o 6.24. Po pół godzinie wstrząs wtórny zatrząsł miastem o sile tylko pół stopnia niższej i na koniec przyszedł trzeci – prawie 3.5-stoniowy w skali Richtera.
Mieszkańcy Zagrzebia po pierwszym wstrząsie wyszli na ulice, aby tam doświadczyć jeszcze dwóch, niewiele słabszych. Siła wstrząsu była różna w zależności od części miasta. Na zachodzie, gdzie mieszkam, wstrząs był mocno odczuwalny, ale wszystkie przedmioty zostały na swoim miejscu. Im bliżej centrum i na wschodzie sytuacja była już gorsza. Przyjaciółka mówiła mi rano, że siła była tak duża, że zmiotła z półek wszystkie książki.
Najgorsza sytuacja jest jednak w centrum miasta, gdzie znajdują się najstarsze ceglane budynki. Podczas wstrząsu na ulice spadały całe fragmenty ścian, niszcząc zaparkowane przy nich samochody. Kilka budynków jest uszkodzonych, w tym zagrzebska archikatedra, z której odpadł 10-metrowy szczyt wieży oraz budynek parlamentu chorwackiego.
Właśnie w centrum raniona została jedna osoba – piętnastolatka – na którą spadł duży odłamek ściany. Pierwsze informacje podały, że zginęła na miejscu, jednak później podano, że znajduje się w ciężkim stanie, a lekarze walczą o jej życie.
W momencie, w którym piszę ten tekst nie ma wiadomości o innych poważniej rannych.
Media chorwackie publikują zdjęcia ludzi stojących na ulicach, niektórzy jeszcze w piżamach. Pojawiły się także fotografie matek z małymi dziećmi przed wejściem do największej porodówki w mieście.
Straż pożarna przez cały ranek interweniowała, gasząc mniejsze pożary i pomagając zatrzaśniętym w windach i mieszkaniach ludziom. Na ulice wyszło wojsko, które pomaga w oczyszczaniu miasta. Ruch w centrum Zagrzebia jest całkowicie zamknięty.
Epicentrum trzęsienia ziemi było oddalone zaledwie 7 kilometrów od Zagrzebia i było odczuwalne w całej północo-wschodniej Chorwacji. Jest to największe trzęsienie ziemi w Zagrzebiu od 140 lat, kiedy w 1880 r. osiągnęło 6 stopni w skali Richtera i zniszczyło całe centrum miasta.
Bogu dzięki, tym razem szkody są mniejsze, ale wstrząsy przyszły w momencie, kiedy wzmaga się walka z koronawirusem i to doświadczenie staje się jeszcze trudniejsze. Chorwaci dopiero co zrozumieli, że z powodu zarazy powinni zostać w domach, a dziś rano trzęsienie ziemi wygoniło większość na ulice. Również w tej sytuacji media przypominały, że należy zachować dystans między sobą.
Jeden z obrazów, który wszyscy zapamiętają po tym wydarzeniu to obraz złamanej wieży na chorwackiej archikatedrze – budynku, który jest symbolem stolicy Chorwacji. Oprócz katedry wielkich zniszczeń doznała większość starszych kościołów w centrum miasta – bazylika jezuitów na Palmoticevej oraz kościół franciszkanów na Kaptolu, niedaleko archikatedry.
To tak, jak byśmy żyli w czasach ostatecznych
— skomentował ktoś w sieci.
Premier Andrej Plenković wezwał do spokoju .
Chorwaci to naród przyzwyczajony do trudności. I przez nie uda mu się przejść.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/492402-wielkie-napiecie-z-powodu-epidemii-a-teraz-jeszcze-to