Tego jeszcze w historii islamu nie było. Z powodu koronawirusa zamkniętych zostało wiele z najważniejszych meczetów na świecie, m.in. Święty Meczet w Mekce, Meczet Umajjadów w Damaszku, Błękitny Meczet w Stambule, Meczet al-Raihi w Rijadzie, Meczet Hassana II w Casablance, Meczet Al-Aksa w Jerozolimie czy Kopuła na Skale w tym samym mieście.
Taką decyzję podjęli przywódcy religijni większości państw na Bliskim Wschodzie, mimo że do tej pory w tym regionie jedynie Iran został dotknięty epidemią na dużą skalę. Modły prowadzą tylko imamowie w pustych meczetach, zaś wierni zachęcani są do modlitw w domach, w pracy, na ulicach i w parkach.
Być może wpływ na taką decyzję miały wydarzenia, do których doszło między 27 lutego a 1 marca w mieście Sri Petaling w Malezji. Przez cztery dni w tamtejszym Meczecie Jamek odbywało się wielkie zgromadzenie muzułmańskie (Tabligh), w którym uczestniczyło 16 tysięcy osób, w tym 1500 cudzoziemców, m.in. z Brunei, Kambodży, Singapuru czy Tajlandii. Po zakończeniu modłów w zatłoczonym meczecie spędzali oni wolny czas w okolicznych galeriach handlowych, na bazarach czy w restauracjach. Według władz w Kuala Lumpur skutkiem tego stało się zarażenie koronawirusem około 700 osób. To główne ognisko epidemii w Malezji, które stało się także rozsadnikiem choroby w kilku innych krajach Azji Południowo-Wschodniej.
Największym problemem dla malezyjskich władz jest dziś to, że wśród uczestników zgromadzenia znalazło się (według policyjnych szacunków) około czterech tysięcy nielegalnych uchodźców – przedstawicieli muzułmańskiego ludu Rohingja, którzy musieli uciekać z Mjanma (dawniej: Birmy) przed prześladowaniami buddyjskich władz (łącznie przebywa ich na terenie Malezji ponad 100 tysięcy). Ponieważ są tam nielegalnie, ukrywają się przed władzami w obawie przed aresztowaniem. W efekcie nie ma nad nimi żadnej kontroli, a część z nich – jako nosiciele koronawirusa nieobjęci kwarantanną – przyczynia się do dalszego rozprzestrzeniania się epidemii.
Przykład Malezji nie na wszystkich podziałał jednak odstraszająco. Imamowie pakistańscy wezwali np. wiernych, by w tych dniach jeszcze mocniej zamanifestowali, że islam jest silniejszy od koronawirusa, i by przyszli tłumnie do meczetów. W efekcie w ostatni piątek meczety w całym kraju, m.in. w 25-milionowej aglomeracji Karaczi, wypełnione były modlącymi się muzułmanami.
Czas pokaże, czy pakistańscy muzułmanie okażą się rzeczywiście mocniejsi od koronawirusa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/492376-epidemia-w-swiecie-islamu