Ponad 200 brytyjskich naukowców napisało list do rządu, wzywając go do wprowadzenia bardziej rygorystycznych środków przeciw rozprzestrzenianiu się Covid-19. W liście otwartym grupa 229 naukowców z brytyjskich uniwersytetów twierdzi, że obecne podejście rządu w Londynie spowoduje dodatkową presję na publiczną służbę zdrowia NHS i „wystawi życie ludzi na szwank o wiele bardziej niż jest to konieczne”. Premier Boris Johnson tymczasem trzyma się obranej strategii, nazywanej „odpornością stadną” - donosi „BBC”.
Zakłada ona zatrzymanie infekcji, ale tylko w grupie osób narażonych na powikłania. Zarażenie dużej liczby osób w grupach niskiego ryzyka uznawane jest za korzystne, bo „zwiększy ogólną odporność na tę chorobę w społeczeństwie”. Brytyjski rząd zakłada, że niezależnie od przyjętych działań, w Wielkiej Brytanii zarazi się nawet 80 proc. populacji. Skoro więc nie można zatrzymać zakażeń, należy położyć większy nacisk na leczenie chorych. Ponieważ wszyscy chorzy nie otrzymają pomocy, bo nie ma tylu miejsc w szpitalach, należy zająć się tymi, którzy rzeczywiście tego wymagają. Osobami starszymi, i obarczonymi chorobami przewlekłymi.
Te osoby, które są najbardziej wrażliwe na wirusa, gdy większość populacji się uodporni, będą więc bardziej bezpieczne, bo otoczone osobami, które już nie zarażają, ani same się już nie zarażą. Według BBC rząd zakłada, że „odporność stadna” zostanie osiągnięta gdy 60 proc. społeczeństwa przejdzie infekcję.
Nie zamknięto na wyspach więc szkół, ani nie odwołano imprez masowych. Jak podkreślił premier Boris Johnson o wiele większym zagrożeniem dla kraju byłoby tąpniecie gospodarki wskutek zamknięcia sklepów, restauracji i barów, niż sama epidemia. Według niego „ludzie szybko będą mieli dość restrykcji, jeśli zostana wprowadzone na tak wczesnym etapie”. Zaznaczył jednak, że za jakiś czas- gdy epidemia sięgnie apogeum- władze mogą sięgnąć po ostrzejsze środki – takie jak te wprowadzone już we Francji, Niemczech czy Polsce.
Brytyjscy naukowcy są podzieleni w ocenie postawy rządu. Część chwali Johnsona za nieuleganie panice, a część go ostro krytykuje. W liście otwartym grupa 229 naukowców (od matematyków po genetyków) z brytyjskich uniwersytetów wezwała rząd do podjęcia ostrzejszych działań przeciwko epidemii koronawirusa.
Większe oddzielenie ludzi od siebie (social distancing-red.) dramatycznie spowolniłyby tempo rozprzestrzenienia się choroby w Wielkiej Brytanii i oszczędziłoby tysiące istnień ludzkich
—twierdzą w liście. Według nich strategia „odporności stadnej” jest zbyt ryzykowna, a kalkulacje brytyjskiego rządu mogą się okazać błędne. Może się bowiem okazać, że liczba chorych wymagających hospitalizacji będzie zbyt duża i szpitale ich nie pomieszczą. Prof. Willem van Schaik, mikrobiolog z uniwersytetu w Birmingham twierdzi, że by osiągnąć zakładaną przez rząd „odporność stadną” ponad 36 mln Brytyjczyków musiałoby zarazić się wirusem – i wyzdrowieć.
Nie da się dziś przewidzieć, co to może oznaczać w kategoriach kosztów ludzkich, ale zachowawczo patrzymy na dziesiątki tysięcy zgonów, a być może na setki tysięcy zgonów
-podkreślił mikrobiolog w rozmowie z „BBC”. W odpowiedzi na list brytyjski rząd wydał oficjalną deklarację, w której broni obranej przez siebie strategii.
Odporność stadna nie jest częścią naszego planu działania, ale jest naturalnym produktem ubocznym epidemii. Naszym celem jest ratowanie życia, ochrona najbardziej narażonych i zmniejszenie presji na naszą NHS. Każdy środek zaradczy, który wprowadzimy będzie oparty na najlepszych dowodach naukowych. Nasza ocena prawdopodobnego poziomu odporności w kraju w nadchodzących miesiącach będzie podstawą naszego planowania, a nasza reakcja będzie tak dokładna i skuteczna, jak to tylko możliwe
—głosi deklaracja Downing Street No 10.
JJW, bbc.co.uk, telegraph.co.uk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/491250-ryzykowna-strategia-londynu-odpornosc-stadna