Masowe zgromadzenia w Wielkiej Brytanii mogą zostać zakazane od przyszłego weekendu - podały w nocy z piątku na sobotę brytyjskie media powołując się na źródło rządowe. Branża lotnicza mówi o największym od lat kryzysie. Wszystko przez coraz większą liczbę przypadków koronawirusa. Najmłodszy chory - noworodek - jest Anglikiem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zakaz zgromadzeń byłby podyktowany rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Według tego źródła, w przyszłym tygodniu ma zostać przedstawiony projekt nadzwyczajnej ustawy, która dałaby rządowi możliwość odwołania imprez masowych i zgromadzeń, a także wypłacania rekompensat ich organizatorom.
Kontrowersje wokół brytyjskiej strategii
Strategia brytyjskiego rządu, który w odróżnieniu od władz większości państw europejskich nie odwołał zgromadzeń masowych, budzi ogromne kontrowersje. W czwartek rząd poinformował, że Wielka Brytania przechodzi z fazy powstrzymywania epidemii do jej opóźniania, ale głównym zaleceniem wydanym przy tej okazji było to, by wszystkie osoby, które mają kaszel lub gorączkę pozostały w domach przez co najmniej siedem dni. Główny doradca naukowy rządu oraz naczelny lekarz Anglii wyjaśniali, że zakaz zgromadzeń powinien być wydany wtedy, gdy będzie nadchodził szczyt zachorowań, gdyż ogłoszenie go przedwcześnie nie przyniesie pożądanych efektów.
Według cytowanego źródła, stanowisko rządu w tej sprawie nie zmieniło się, ale istnieją obawy o to, że imprezy masowe niepotrzebnie angażują służby medyczne, ratunkowe i policyjne, które zabezpieczając je, nie mogą być wykorzystywane do walki z epidemią. Zakaz organizowania imprez masowych i wydarzeń mógłby wejść w życie od następnego weekendu, choć postanowienia co do tego jeszcze nie zapadły.
Odwołano większość imprez
Niezależnie od braku decyzji rządu, w ostatnich dwóch dniach odwołano już większość rozgrywek sportowych - w tym wszystkie mecze piłkarskie do początku kwietnia - oraz wiele koncertów i wydarzeń kulturalnych.
W sumie w Wielkiej Brytanii z powodu zakażenia SARS-CoV-2 zmarło 11 osób, a liczba potwierdzonych przypadków infekcji wzrosła w piątek do 798.
Linie lotnicze przeżywają kryzys
W odpowiedzi na pandemię koronawirusa British Airways będą musiały uziemiać samoloty na skalę większą niż kiedykolwiek wcześniej i zwalniać pracowników, ostrzegł w piątek prezes firmy, dodając, że stawką jest przetrwanie linii.
Alex Cruz, w rozesłanej do pracowników wiadomości zatytułowanej „przetrwanie British Airways”, napisał, że branża lotnicza staje w obliczu kryzysu „o globalnym rozmiarze, większego niż wszystko, co znaliśmy do tej pory”, a konsekwencje będą poważniejsze niż w przypadku 11 września, kryzysu finansowego sprzed dekady czy SARS.
Będzie redukcja pracowników
Ostrzegł też, że konieczna będzie redukcja pracowników. „Nie możemy utrzymywać naszego obecnego poziomu zatrudnienia i miejsca pracy zostaną zlikwidowane - być może na krótką, być może na dłuższą metę” - napisał Cruz.
Chociaż Cruz zapewnił, że brytyjski przewoźnik ma stabilny bilans i jest finansowo odporny, powiedział pracownikom „nie lekceważyć powagi sytuacji dla naszej firmy”.
Przychody BA i innych linii lotniczych ucierpiały w skutek pandemii koronawirusa, ponieważ rządy zamykają granice, firmy zakazują lukratywnych podróży służbowych, konferencje i imprezy są odwoływane, a popyt na podróże turystyczne spada.
Brytyjski przewoźnik już wcześniej odwołał loty do Chin, Korei Południowej i większość lotów do Włoch, a teraz najprawdopodobniej skasuje czasowo większość lotów do Hiszpanii. W piątek rząd brytyjski zalecił powstrzymanie się od podróży do tego kraju, o ile nie są absolutnie niezbędne. Do samego Madrytu British Airways miało do tej pory 17 lotów dziennie, a jeszcze obsługiwało trasy do innych hiszpańskich miast.
Spada kurs akcji
W ciągu ostatniego miesiąca kurs akcji IAG - spółki do której należą British Airways, a także hiszpańska Iberia i irlandzki Aer Lingus - spadł o 42 proc.
Rzeczniczka linii odmówiła komentarza na temat ile miejsc pracy może zostać zlikwidowanych. W British Airways zatrudnionych jest obecnie ok. 45 tys. osób.
Angielski noworodek najmłodszą ofiarą pandemii
Nowo narodzone dziecko w Anglii ma pozytywny wynik testu na koronawirusa, co oznacza, że stało się najmłodszą na świecie ofiarą pandemii, podał w piątek wieczorem brytyjski tabloid „The Sun”.
Jak podaje gazeta, będąca w ciąży matka została kilka dni temu zabrana do jednego ze szpitali w Londynie z podejrzeniem zapalenia płuc. Tam została zbadana na obecność koronawirusa, ale wynik testu, który potwierdził, że jest ona zakażona, był znany dopiero po porodzie. Noworodek został poddany badaniu natychmiast po przyjściu na świat i okazało się, że też jest zakażony.
Zaraził się w czasie porodu?
Lekarze próbują obecnie ustalić, czy dziecko zakaziło się wirusem w czasie porodu, czy też w łonie matki.
Personel mający kontakt z obydwoma pacjentami został poinformowany o konieczności samodzielnego odizolowania się. Pracownicy służby zdrowia pilnie starają się dowiedzieć, jakie są okoliczności ich infekcji
— powiedziało cytowane przez „The Sun” źródło w szpitalu.
Lekarze uważają, że kobiety w ciąży i dzieci są w niewielkim stopniu narażone na komplikacje związane z wirusem i większość z nich będzie miała łagodne objawy.
Brytyjskie ministerstwo zdrowia podało w piątek po południu, że według stanu na 9 rano w całym kraju było 798 potwierdzonych przypadków koronawirusa, z czego 10 zakończyło się śmiercią. Później jednak szkockie władze medycznie poinformowały o pierwszym zgonie w Szkocji, co oznacza, że w całej Wielkiej Brytanii zmarło z tego powodu już 11 osób.
aw/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/491106-koronawirus-na-wyspachodwolano-imprezy-i-uziemiono-samoloty