W opinii rzecznik potraktowano – powtórzę raz jeszcze – działalność uniwersytetów jako stricte usługową, w sensie gospodarczym. Natomiast szkolnictwo wyższe nie ma takiego charakteru. Z tego powodu uważam, że ta opinia jest błędna, natomiast zobaczymy, jak to się dalej potoczy
– powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Karol Karski, eurodeputowany PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Rzecznik TSUE w wydanej opinii stwierdziła, że wprowadzone w 2017 roku na Węgrzech przepisy dotyczące szkół wyższych są niezgodne z prawem UE i Budapeszt ma obowiązek równego traktowania uczelni krajowych i zagranicznych. Opinia ta została wydana w kilka tygodni po ujawnieniu sprawy infiltracji ETPC przez ludzi związanych z fundacją Sorosa. Czy Węgry – w Pana ocenie – rzeczywiście naruszyły europejskie prawo, czy też należy się tu dopatrywać jakichś zakulisowych działań konkretnych sił?
Prof. Karol Karski: W tej opinii rzecznik generalna TSUE Juliane Kokott stwierdza, że przepisy węgierskie są niezgodne nie wprost z prawem unijnym, tylko przez pryzmat wiążących UE przepisów prawa międzynarodowego, a konkretnie przepisów Światowej Organizacji Handlu (WTO). W oderwaniu od konkretnych podmiotów, których to dotyczy, bądź nie dotyczy, z mojego punktu widzenia tutaj mamy do czynienia z pewnym błędem metodologicznym, dlatego że prowadzenie działalności uniwersyteckiej, nauki na poziomie wyższym zostało w tym momencie sprowadzone do wykonywania działalności gospodarczej. Opinię wywiedziono z wolności świadczenia usług przez podmioty, które leżą poza Unią Europejską. Zwróćmy uwagę na to, że rzecznik generalna odwołała się do tego, że to jest nierównoprawność podmiotów, ale nie tych działających wewnątrz UE, tylko tych, które chcą prowadzić uniwersytety na terenie UE, a które spoza niej pochodzą.
Akurat ten uniwersytet, którego działania zostały w rezultacie węgierskich przepisów ograniczone, jest osobą prawną prawa amerykańskiego, konkretnie prawa stanu Nowy Jork.
Generalnie jest tak, że prowadzenie szkoły wyższej nie może być nastawione na zysk i w świetle prawa to nie jest działalność gospodarcza, a takiej dotyczą przepisy WTO. Na tym się nie zarabia, nie pojawia się pojęcie zysku, pozytywne saldo przychodów przeznaczane jest na działalność własną. To nie jest usługa w klasycznym rozumieniu. Moim zdaniem to jest błędna kwalifikacja, natomiast szczerze mówiąc, to nikt Uniwersytetowi Środkowoeuropejskiemu nie zabrania przeniesienia się do któregoś z państw członkowskich UE. W tym momencie nie będzie on podlegał tego typu ograniczeniom, bo z tego co wiem, węgierska ustawa wykluczyła możliwość prowadzenia szkół wyższych przez instytucje, które pochodzą spoza europejskiego obszaru gospodarczego i które jednocześnie w swoim państwie rejestracji nie prowadzą tego typu działalności - obu tych kryteriów Uniwersytet Środkowoeuropejski nie spełniał.
Zawsze jest tak, że pewna działalność podmiotów różnego typu pochodzących spoza UE jest ograniczona.
W opinii rzecznik potraktowano – powtórzę raz jeszcze – działalność uniwersytetów jako stricte usługową, w sensie gospodarczym. Natomiast szkolnictwo wyższe nie ma takiego charakteru. Z tego powodu uważam, że ta opinia jest błędna, natomiast zobaczymy, jak to się dalej potoczy.
TSUE ma wydać wyrok w tej sprawie. Pytanie, czy TSUE może – w sensie prawnym – wydać wyrok w sytuacji, kiedy jest błędna kwalifikacja?
Zgodnie z kryteriami określonymi przez TSUE, czyli przez samego siebie, nie jest to sąd w rozumieniu prawa Unii Europejskiej. Możemy się tu spodziewać wielorakich kwalifikacji, wielorakich odpowiedzi. W każdym razie jest to ta instytucja, która w swoim orzeczeniu tak zdefiniowała kryteria niezawisłego sądu w rozumieniu prawa europejskiego, że sama ich nie spełnia.
Interesującą kwestią jest to, że stroną, która zaskarżyła węgierskie prawo w TSUE jest Komisja Europejska. To nie jest ani fundacja Sorosa, ani sam Soros. Dlaczego ten wymóg zawarcia umowy międzynarodowej z państwem pochodzenia uczelni tak bardzo uwiera Komisję Europejską?
Trudno mi powiedzieć. Komisja postanowiła się zaangażować, natomiast wydaje się, że to jest nadinterpretacja wiążących Unię przepisów międzynarodowego prawa gospodarczego. Trudno przypuszczać, dlaczego… Po co mamy gdybać? Jak mamy co do TSUE wątpliwości, to KE z pewnością nie jest organem niezawisłym. Jest jak najbardziej „zawisłym” od różnych grup interesów. Jest instytucją, w której oficjalnie jest prowadzony ciągły lobbing przez różne podmioty. Instytucją, która nie posiada w ogóle ochrony kontrwywiadowczej. To jest w ogóle coś absolutnie niewiarygodnego, że podmiot, który ma tak potężny wpływ na funkcjonowanie Unii Europejskiej nie jest w żaden sposób chroniony przed wpływami zewnętrznymi. To tak na marginesie.
Czy uprawnionym jest podejrzenie, że to po prostu ma być kolejny „bat” na państwo węgierskie?
Nie wiem. Zobaczymy, jakie będzie orzeczenie TSUE i wtedy będziemy mogli je ocenić. Natomiast jeżeli przyłożymy kryteria TSUE do niego samego, to nie możemy już na niego patrzeć jak na niezawisłą instytucję, więc musimy to rozpatrywać z dystansem, jak działanie każdego organu, który ma formalnie jakieś kompetencje władcze, ale sam odarł się z przymiotu bycia organem sądowym.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/489962-prof-karski-nokautuje-sorosa-i-tsuemogl-przeniesc-uczelnie