29 lutego na Słowacji odbędą się wybory parlamentarne. Wiele wskazuje na to, że wyłoniona w ich rezultacie Rada Narodowa będzie rozdrobniona jak nigdy wcześniej. Sondaże wskazują, że 5-procentowy próg wyborczy przekroczyć może od 8 do 11 partii.
Obserwatora z Polski zaskakiwać może fakt, że w obecnym parlamencie nie ma żadnego ugrupowania konserwatywnego ani chrześcijańsko-demokratycznego. Także po najbliższych wyborach obecność takiej formacji w Radzie Narodowej stoi pod znakiem zapytania (chadecja balansuje na granicy progu wyborczego). Dzieje się tak pomimo tego, że Słowacy są w większości narodem konserwatywnym obyczajowo i przywiązanym do chrześcijaństwa. Mało tego, w latach 1998-2004 chadecy rządzili w tym kraju (premierem był Mikulas Dzurinda), a w latach 2010-2012 współtworzyli ówczesny rząd. Dziś są cieniem samych siebie sprzed lat.
Dlaczego więc konserwatywny odłam społeczeństwa nie jest w stanie wyłonić znaczącej reprezentacji politycznej, odzwierciedlającej jego wrażliwość i reprezentującej jego interesy? Bardzo ciekawą analizę tego zjawiska przeprowadził znany słowacki publicysta Jaroslav Daniška na stronach internetowych Europejskiego Centrum Projektów Pozarządowych (ECPP). W swym tekście (dostępnym w języku polskim) pt. „Czemu na konserwatywnej Słowacji brak konserwatywnej partii?” autor wskazuje szereg przyczyn takiego stanu rzeczy. Nie ma bowiem jednej odpowiedzi na pytanie postawione w tytule eseju – jest kombinacja różnych czynników.
Wśród nich na pierwszy plan wysuwają się jednak dwie przyczyny. Po pierwsze, w programie słowackiej chadecji zabrakło doktryny narodowej (tymczasem zdaniem Daniški, aktualność zachowują słowa wypowiedziane w zeszłym roku przez Rogera Scrutona w Warszawie: „prawica musi być narodowa”). Po drugie zaś, chadecy uchylili się od aktywnego uczestnictwa we współczesnej wojnie kulturowej, dlatego stracili wiarygodność wśród świadomego elektoratu chrześcijańskiego. To ważna lekcja także dla innych ugrupowań konserwatywnych w Europie.
Z polskiego punktu widzenia wynik wyborów u naszych południowych sąsiadów ważny będzie szczególnie z jednego powodu. Przez część komentatorów politycznych, zwłaszcza na Zachodzie, Słowacja uważana jest za najsłabsze ogniwo Grupy Wyszehradzkiej. Niektóre ze startujących partii zachowują dystans i rezerwę wobec V4, zwłaszcza przy obecnych rządach w Warszawie i Budapeszcie. Może się więc okazać, że wynik elekcji naruszy dotychczasową spoistość naszego środkowoeuropejskiego aliansu. Oby nie. Przykład Chorwacji, która po ostatnich wyborach prezydenckich przestała być lokomotywą Trójmorza, jest jednak wymownym ostrzeżeniem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/488359-dlaczego-na-slowacji-nie-ma-partii-konserwatywnej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.