Jednym z kandydatów w wyścigu do fotela prezydenckiego w USA jest Pete Buttigieg, ubiegający się o nominację z ramienia Partii Demokratycznej. Ten 38-letni polityk z Indiany, który wygrał już prawybory w stanie Iowa i był drugi w New Hampshire, buduje swą kampanię m.in. na dumie z własnej orientacji seksualnej. Jest bowiem zdeklarowanym gejem, który wziął „ślub” ze swoim „mężem” w katedrze episkopalnej w South Bend.
Tydzień temu Buttigieg został za swą gejowską kampanię mocno skrytykowany. Słowa nagany pod jego adresem padły bynajmniej nie ze strony religijnej prawicy amerykańskiej, lecz jednej z najbardziej znanych ideolożek ruchu gender w USA. Na łamach „New Yorkera” ukazał się bowiem tekst wpływowej działaczki środowisk LGBTQ Mashy Gessen, która nie szczędziła homoseksualnemu politykowi cierpkich uwag.
Z czego wynika jej niechęć do kandydata demokratów, który występuje przecież pod sztandarem z sześciobarwną tęczą? Otóż według niej polityka środowisk LGBTQ dzieli się dziś na dwa różne nurty.
Pierwszy z nich, zwany queer, oparty jest na transgresji i przekraczaniu kolejnych norm. Dąży on do radykalnego przeobrażenia całego społeczeństwa w duchu rewolucji gender oraz w imię totalnej emancypacji.
Drugi trend z kolei podkreśla normalność gejów oraz ich naturalne wkomponowanie się w zachodni pejzaż społeczny i kulturowy. Reprezentanci owego nurtu zdają się – według Mashy Gessen – mówić do heteroseksualnej większości: „Jesteśmy tacy sami jak wy i chcemy mieć prawo do tego wszystkiego, co macie wy. Małżeństwo, dzieci, dom z płotem, a także prawo do służby w wojsku.”
Przedstawicielem tej drugiej tendencji jest właśnie Pete Buttigieg, który pojawił się w zeszłym roku na okładce magazynu „Time” ze swym „mężem” oraz podpisem: „First Family”. W dodatku na każdym kroku podkreśla on, że jest chrześcijaninem i obca mu pozostaje wszelka rewolucyjność.
To właśnie wywołuje niezadowolenie Mashy Gessen, która deklaruje się jako zwolenniczka pierwszej opcji. Dlatego nazywa Buttigiega obraźliwym w slangu queer określeniem „straight”. Zarzuca mu, że jest „w istocie głęboko konserwatywny”, że „jest starym politykiem w ciele młodego człowieka”, że w organizmie geja skrywa kogoś, kto w rzeczywistości pozostaje „straight” (jako przeciwieństwo queer).
Nie jest to tylko fiksacja Gessen. W środowiskach LGBTQ powstała już grupa Queers Against Pete, która protestuje przeciw kandydaturze Buttigiega, twierdząc, że ze swymi umiarkowanymi poglądami nie reprezentuje on społeczności gejowskiej. Jej członkowie zaapelowali do polityka, by przestał grać kartą homoseksualną w swej kampanii przedwyborczej. Kilka dni temu zakłócili nawet zbiórkę pieniężną Buttigiega w tęczowej stolicy USA, czyli San Francisco.
Który nurt polityki zwycięży w środowiskach LGBTQ? Na krótką metę być może „straight”, ale będzie to tylko pewien etap przejściowy, ponieważ wewnętrzna logika ideologii totalnej emancypacji, która napędza ten ruch, nie pozwoli im się zatrzymać. Przekraczanie kolejnych granic, łamanie kolejnych norm, „wyzwalanie” człowieka z kolejnych ograniczeń jest wpisane w naturę tego zjawiska. Zapewne więc Buttigiegowi przypadnie wkrótce los mienszewików czy innych eserowców…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/487765-dlaczego-gejowski-kandydat-spotyka-sie-z-krytyka-lgbtq