Pewne reperkusje mogą dotknąć Polaków, którzy przyjadą na Wyspy już po okresie przejściowym, czyli po 1 stycznia 2021 r. Czy tak będzie i jakie to mogą być reperkusje? To pytanie na które dzisiaj odpowiedź musiałaby mieć charakter loteryjny. Radykalnych zmian chyba jednak nie będzie
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Sławomir Wróbel, działacz polonijny w Wielkiej Brytanii.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wielka Brytania opuściła UE! W Brukseli po cichu pochowano flagi Union Jack. Tłumy przed Pałacem Westminsterskim. WIDEO
CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk chciał Szkocji z powrotem w UE? Brytyjski minister rozwiewa nadzieje: Nie będzie nowego referendum niepodległościowego
wPolityce.pl: Co oznacza wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej? Czy czeka nas teraz powolny rozpad europejskiej wspólnoty? Czy kolejne państwa będą domagać się zwiększenia swoich uprawnień, a tak naprawdę początkowych założeń wspólnoty?
Sławomir Wróbel: Chciałbym, aby tak się stało. Gdy Wielka Brytania przystępowała 47 lat temu do Unii Europejskiej, to przystępowała do wspólnoty gospodarczej, a nie wspólnoty politycznej. To właśnie z powodu unijnych biurokratów, coraz mocniej ingerujących w kwestie polityczne, doszło do brexitu. To z pewnością cios dla Unii, która statystycznie straci prawie 5,5 proc. swojej powierzchni, 13 proc. ludności. Wielka Brytania to w końcu też druga armia w Unii. Jeśli Wielka Brytania poradzi sobie po brexicie, da to przykład innym krajom wspólnoty, że istnieje życie bez Brukseli.
Warto podkreślić, że Wielka Brytania była płatnikiem netto, czyli więcej wpłacała do unijnego budżetu, niż trafiało do niej z pozyskiwanych unijnych funduszy.
To z pewnością odbije się na wysokości dotacji w przyszłym unijnym budżecie. Co może jednak oznaczać brexit dla Wielkiej Brytanii? Przyznam, że podoba mi się sposób myślenia, jaki prezentują brytyjscy rządzący, gdy mówią o przyszłości Wielkiej Brytanii poza Unią. Doskonale sobie zdają sprawę, że będzie ciężko, ale apelują o optymizm i szukanie pozytywnych rozwiązań problemów, które będą się pojawiać. To słychać szczególnie w wystąpieniach premiera Borisa Johnsona.
Czy szansą Wielkiej Brytanii mogą być nowe umowy handlowe?
Tak, do tej pory Wielka Brytania była ograniczona przez Brukselę i nie mogła zabiegać o nowe umowy handlowe. Ta bariera teraz znika. Zjednoczone Królestwo negocjuje nowe kontrakty handlowe. Wielkim wsparciem może być nowa umowa z USA. Przebywający w ostatnio w Londynie Mike Pompeo, potwierdził że dla Stanów Zjednoczonych, jest to tak samo priorytetowe, jak dla występującej z Unii Wielkiej Brytanii. W kuluarach mówi się również o daleko posuniętych negocjacjach z Japonią.
Brytyjczycy jednak w kwestii brexitu są podzieleni. Doskonałym tego obrazem były zasmucone twarze prezenterów BBC i radość na ulicach.
Dzień brexitu był z pewnością wielkim triumfem Nigela Farage’a, który co prawda nigdy prawdopodobnie nie będzie w stanie zbudować partii, która zdobędzie brytyjski parlament, ale potrafił wpłynąć na bieg historii swojego kraju. Oczywiście w samym Londynie widać wiele zawiedzionych twarzy, ale pamiętajmy, że Londyn, jak większość stolic światowych, znajduje się pod wypływem lewicowych ideologii, niereprezentatywnych dla całego kraju. Zdrowe korzenie podstaw większości krajów są na prowincji, a nie w ich stolicach. Smutek na twarzach dziennikarzy BBC zagościł jednak nie tylko z powodu brexitu, ale wynikał także z deklaracji Borisa Johnsona, który zapowiedział likwidację obowiązkowego na Wyspach abonamentu telewizyjnego, z którego BBC się utrzymuje i który jest podstawą jej ekonomicznego sukcesu. Symptomatyczne było to, że Boris Johnson nie wygłosił „brexitowego” orędzia do narodu w BBC, jak to zwykle bywało w przypadku ważniejszych przemówień, ale zrobił to poprzez media społecznościowe. Z jednej strony, jest znakiem czasów, że liderzy polityczni potrafią zbudować własne kanały bezpośredniej komunikacji ze społeczeństwem. a z drugiej, wielkie wotum nieufności wobec wielkiego strażnika poprawności politycznej, jakim stało BBC.
Dlaczego Johnson zapowiedział likwidację abonamentu?
BBC wielokrotnie zakłamywało informację o nim. W czasie kampanii brexitowej nie zachowywała się neutralnie, opowiadając się po stronie zwolenników pozostania w Unii. Johnson odważył się przeciwstawić temu nurtowi. Znalazł swój sposób komunikowania się ze społeczeństwem i uznał, że na koniec to obywatele a nie media podejmowały decyzje.
Przedłużające się co chwila negocjacje pomiędzy Wielką Brytanią, a Unią Europejską sprawiały, że wielu nie wierzyło, że do brexitu w końcu dojdzie. Pan w to wierzył?
Miałem duże wątpliwości. Długo byłem przekonany, że elitom politycznym, które w większości były przeciwne wystąpieniu z UE, uda się skutecznie sabotować decyzję referendalną Brytyjczyków. W jednej ze swych książek zmarły niedawno Roger Scruton pisał o Margaret Thatcher, że pojawiła się w momencie kiedy w brytyjskiej polityce królowała beznadziejność i brak w wiary, że da się cokolwiek odmienić. Tak więc jeden człowiek z silną wizją i mocnymi cechami przywódczymi jest w stanie zmieniać bieg historii. Boris Johnson sprawił, że Wielka Brytania z fajtłapy negocjacyjnej przeistacza się znów w lwa. Wlał w serca Brytyjczyków wiarę, że Brytania znów będzie Wielka. Odmienił sposób myślenia o brexicie o 180 stopni, to nie jest już największy błąd polityki brytyjskiej, a wielka szansa na ponowne otwarcie się na świat, nowe kontrakty i prawo do samo decydowania.
Co brexit oznacza dla Polaków? Czy mają się martwić o swój pobyt w Wielkiej Brytanii?
Ci, którzy już przebywają na Wyspach w przeważającej większości nie powinni się niczego obawiać. Do tej pory o tzw. „settled status” przyznano 512 tysiącom Polaków, pozostałe 400 tys. Nie złożyło jeszcze wniosku. Ten status gwarantuje wszystkie dotychczasowe prawa i można go dosyć łatwo uzyskać. Polacy mają czas na rejestracje do końca czerwca następnego roku. Pewne reperkusje mogą dotknąć Polaków, którzy przyjadą na Wyspy już po okresie przejściowym, czyli po 1 stycznia 2021 r. Czy tak będzie i jakie to mogą być reperkusje? To pytanie na które dzisiaj odpowiedź musiałaby mieć charakter loteryjny. Radykalnych zmian chyba jednak nie będzie.
Tp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/486232-co-z-polakami-na-wyspach-radykalnych-zmian-nie-bedzie